31 stycznia 2013

Mario Balotelli w AC Milan. Hit transferowy Balomilanu?


Stało się! Mario Balotelli wreszcie zmienił klub i powrócił do swojej ojczyzny. Szczęśliwym nabywcą wesołego reprezentanta Włoch jest rodzina Berlusconich. Szczęśliwym pracodawacą - AC Milan.


Manchester City nie zamierzał tanio sprzedawać 22-letniego bohatera Euro 2012. Mario Balotelli ostatnio sprawiał problemy wychowawcze i nie łapał się do pierwszej jedenastki, ale kilkanaście miesięcy temu to właśnie ten piłkarz swoją fenomenalną asystą zapewnił "The Citizens" tytuł mistrzowski. Na samym początku "zespół szejków" oczekiwał za Włocha kwoty w wysokości 30-40 milionów funtów. Wydawało się, że nikt go z tej Anglii nie wyciągnie, ale wtedy... do akcji wkroczyli dwaj panowie. Mino Raiola - Holender włoskiego pochodzenia oraz Andrea Galliani - prawa ręka Silvio Berlusconiego. A kiedy oni zabierają się za robotę - to wiedz, że coś się dzieje!
Po serii spotkań i negocjacjach z przedstawicielami Manchesteru City oraz Raiolą, cenę udało się obniżyć do zaledwie 20 milionów euro płatnych w ratach (przez 6 lat) z ewentualnymi bonusami. Jest to mistrzostwo świata w wykonaniu Milanu, bowiem trzy lata temu "The Citizens" zapłacili za "Balo" 22 miliony euro.

Mario przychodzi do wielkiego klubu, który aktualnie znajduje się w chwilowym dole. "Rosso-Neri" znajdują się aktualnie na piątym miejscu w tabeli ligowej i mają tylko jeden punkt przewagi nad nowym zespołem Rafała Wolskiego (ACF Fiorentina). AC Milan nadal walczy także w Champions League. W 1/8 finału tych rozgrywek Mario Balotelli zmierzy się z zespołem, który dawno temu go testował - FC Barceloną. Nowa gwiazda połowy Mediolanu ma zapewnić klubowi wysokie miejsce na  koniec sezonu oraz sukcesy w przyszłości. Celem numer 1 jest wyprzedzenie lokalnego rywala - Interu.

Sulley Muntari, Javier Zanetti i Mario Balotelli z pucharem Champions League.

Silvio Berlusconi nie toleruje ustawienia z jednym napastnikiem. Takie manewry są nieoficjalnie zakazane w czerwono-czarnej części Mediolanu. Dlatego w szerokiej kadrze AC Milanu znajduje się wielu atakujących i wcale nie jest powiedziane, że Mario będzie miał gwarantowane miejsce w pierwszym składzie. Na pewno jednak znajdzie z nowymi kolegami wspólny język (szczególnie z Robinho),

Napastnicy AC Milan (poza Mario Balotellim):
- Stephan El Shaarawy : 20-letni partner SuperMario z ataku reprezentacji Włoch. Jedna z największych gwiazd klubu i największa nadzieja. Najlepszy strzelec zespołu.
- Robson de Souza Robinho : 29-letni Brazylijczyk. Weteran wszystkich możliwych imprez i bankietów. Posiada wspaniałą piłkarską technikę oraz zmysł do szampańskiej zabawy. Do Milanu przeniósł się z Manchesteru City za 18 milionów euro i nie zachwyca. Gra nieźle, ale po byłym piłkarzu Realu Madryt spodziewano się znacznie więcej. Robinho to także żywa legenda reprezentacji Brazylii (90 występów).
- Giampaolo Pazzini : równieśnik Robinho. Rezerwowy napastnik reprezentacji Italii. Szybki i czasami skuteczny. W lecie AC Milan dostał go od Interu w zamian za obrażonego na Rosso Nerich (za sprzedaż Zlatana) Antonio Cassano. Nie był to udany interes.
- M'baye Niang : 18-letni napastnik. Ogromny talent i wielka nadzieja AC Milanu. To drugi w historii Rosso-Nerich najmłodszy strzelec bramki. Oby Mario nie nauczył go sprawiania problemów wychowawczych.
- Bojan Krkic : 22-letni hiszpański napastnik wypożyczony z AS Romy. Na chwilę obecną były piłkarz FC Barcelony (chyba spotkał tam Mario Balotelliego) nie zachwyca, ale może jeszcze "coś z niego będzie".

Wspólny język "Balo" znajdzie na pewno z liderem środka pola AC Milanu, Kevinem Prince-Boatengiem. Były już reprezentant Ghany jest wybitnym piłkarzem-skandalistą oraz znanym na całym świecie zakupoholikiem. Ostatnio jednak sprawia znacznie mniej problemów wychowawczych i walczy z rasizmem na stadionach.

Tak cieszył się Kevin Prince-Boateng ze zwycięstwa w Serie A (w 2011 roku)

Mario Balotelli od dawna jest fanem AC Milanu (o statusie męczennika, bo dostał za to kilka razy od Marco Materazziego) i z miejsca stał się ulubieńcem wszystkich fanów Czerwono-Czarnych, którzy wykupili tysiące biletów na nadchodzące mecze swojego klubu. O Mario jako Milaniście mówi się od marca 2010 roku - wtedy to Włoch pokazał się w popularnym programie telewizyjnym "Striscia la Notizia" w koszulce AC Milanu (wówczas "Balo" był zawodnikiem Interu).

Kupno krnąbrnego reprezentanta Italii jest gigantycznym sukcesem marketingowym, ponieważ jest to włoski odpowiednik Beckhama. Media śledzą każdą jego fryzurę, wyjście do klubu, wypowiedź, czapkę, nowy zakup. Mario to człowiek, który nigdy się nie znudzi i jest idealną karmą dla wygłodzonych dziennikarzy oraz wszystkich innych łowców sensacji z całego świata. Balotelli jest pozytywnym i sympatycznym bohaterem, a od niedawna można go nazwać celebrytą. A poza tym - Włoch jest nadal niesamowicie utalentowanym piłkarzem i może wiele osiągnąć.


CV Mario ma doskonałe. Trzy mistrzostwa Serie A, zwycięstwo w Champions League (2009-10), Puchar i superpuchar Włoch, mistrzostwo Anglii, FA Cup (i nagroda FA Cup Final Man of the Match),  Angielska Tarcza Wspólnoty, Wicemistrzostwo Europy.

Listę pozaboiskowych dokonań Włocha można znaleźć w tekście z serii Podbramkowo Extra: "Ciekawe przypadki Mario Balotelliego".

Mario Balotelli i jego znajomi.

Odejście Mario może być tragiczne w skutkach dla Manchesteru City. Dotychczas "Balo" był pewnym rodzajem żywej tarczy chroniącej cały zespół przed mediami. Teraz dziennikarze będą musieli znaleźć innych bohaterów swoich licznych artykułów. Dotrą do afer, zakrapianych imprez i skandali. Tym razem Włoch nie zasłoni jednym wyjściem na miasto ze swoją "obstawą" całej szatni. Szczególnie boimy się o Carlosa Teveza, który... chyba jeszcze nie nauczył się mówić po angielsku.

Nie wiemy, co Mario Balotelli zrobi ze swoim Bentleyem w kolorze moro (ostatnio jakiś żałosny kibic Manchesteru United oblał go własnym moczem). Samochód ten jest ulubioną zabawką napastnika reprezentacji Włoch (ma też inne auta, np. Ferrari - ale to właśnie tego Bentleya lubi najbardziej). Jeśli jednak Mario zabierze swoje auto do Włoch, to... po wejściu do automobilu na pewno niesłychanie się zdziwi. Trzeba pamiętać, że samochód ten posiada kierownicę po prawej stronie i jest przystosowany do ruchu lewostronnego. Zaś we Włoszech na drogach obowiązuje ruch prawostronny (pociągi poruszają się tam jednak lewą stroną). 


Mario Balotelli i jego ulubiony samochód - czy zabierze go do Włoch?

Marco Materazzi śmiejący się z Silvio Berlusconiego (właściciela AC Milanu) i szczęśliwy Mario Balotelli. Wkrótce potem "Balo" w programie telewizyjnym pokazał się w koszulce Milanu i od tamtego momentu obaj panowie się już nie lubią.

Mario Balotelli swoim spontanicznym wejściem przerywa oficjalną prezentację nowego trenera Interu Mediolan, Stramaccioniego. 

(UPDATE)
Mario Balotelli i koledzy:

Real - Barcelona 1:1. Bohaterem meczu Varane - "obrońca polecony przez Zidane'a"

W pierwszym półfinałowym meczu Pucharu Króla Real Madryt zremisował na własnym stadionie z FC Barceloną 1:1 (0:0). Niespodziewanym bohaterem tego spotkania był młody francuski stoper gospodarzy - Raphael Varane. To on w drugiej połowie doprowadził do wyrównania, zaś w pierwszej odsłonie wybił piłkę zmierzającą do bramki "Królewskich".

Pierwsza myśl na temat Gran Derbi? "Zieeew, znowu to samo". I pod wieloma względami tak było - czyli "jak zawsze". Jak w przypadku większości konfrontacji Realu z Barceloną, od czasu gdy za sterami ekipy z Madrytu siedzi Jose Mourinho. To "Duma Katalonii" próbowała przejmować inicjatywę, a Real nastawiał się na groźne kontry. Gospodarze próbowali jednym długim, szybkim podaniem do Ronaldo czy Callejona skaleczyć największego swojego rywala. Schemat znany od dawna. Po raz kolejny też na płytę boiska wybiegło wielu utytułowanych zawodników - prawie sami, czy to Mistrzowie Świata, czy Europy, czy medaliści różnych turniejów lub zdobywcy nie jednego pucharu.

Ale bohaterem spotkania był nieoczekiwanie ten, który ze wszystkich aktorów wczorajszego widowiska był chyba najmniej znany. Rzecz jasna, dla szerszej publiczności. Na niego jednak nie stawiano w ciemno, że przyćmi pozostałych zawodników. Jeśli William Hill obstawiał "man of the match", to raczej jego nazwisko nie było zbyt wysoko. Raphael Varane swoją postawą zaskoczył chyba wszystkich, nawet najwierniejszych kibiców "Królewskich".

Bo wydawało się, że Real w tym meczu musi mieć problemy głównie w defensywie. Wszak, brakowało choćby Casillasa, Ramosa i Pepe. A jak było? Barca rzeczywiście w wielu fragmentach meczu cisnęła. Miała swoje okazje, ale albo nie miała szczęścia (Xavi i jego poprzeczka), albo fatalnie pudłowała (Pedro). Ale gospodarze nie liczyli tylko na szczęście. Mieli młodego Varane'a, który bardziej kierował defensywą mistrza Hiszpanii, niż starszy od niego o wiele lat Portugalczyk Ricardo Carvalho.

Francuz spisywał się bardzo dzielnie. Do wczoraj dla wielu był właściwie anonimowy. A nawet był materiałem na "tykającą bombę" w środku defensywy Realu pod nieobecność sławnych kolegów. "A bo Carvalho to ma przynajmniej doświadczenie, umie się ustawiać, nie jeden taki szlagier już w życiu przeżył. A Varane? W ilu ważnych pojedynkach on wystąpił?" - pytało wielu. Ten żółtodziób na arenie międzynarodowej, nieobyty jeszcze z takimi konfrontacjami, przepełnionymi niespotykaną dawką emocji, zaangażowania i pasji - spisywał się wczoraj zupełnie dobrze.

Nawet Pepe mógłby się od niego uczyć. Jak odbierać czysto piłkę Messiemu, jak ustawiać się odpowiednio na boisku i grać na wyprzedzenie. Jak wybijać piłki z linii bramkowej. Oczywiście - zdaje sobie sprawę, że jeden wspaniały występ "wiosny nie czyni". Ale to znamienne, że po wczorajszym Gran Derbi najgłośniej było nie o ofensywnych wirtuozach: Messim czy Ronaldo. Najwięcej braw zebrał stawiający pierwsze kroki w poważnym futbolu 19-letni defensor urodzony w Lille.

29 stycznia 2013

Tytoń do Sevilli? Prawdopodobnie z ławki do ławki.


Przemysław Tytoń może trafić do ligi hiszpańskiej - informuje "Przegląd Sportowy". W grę miałoby wchodzić półroczne wypożyczenie z opcją pierwokupu do Sevilli. Bramkarz reprezentacji Polski ostatnimi czasy nie znajduje uznania w oczach Dicka Advocaata - trenera PSV Eindhoven.

Paradoksalnie, wszystkiemu winna kontuzja Ikera Casillasa. Legenda Realu Madryt nie zagra w najbliższych spotkaniach "Królewskich". Real gorączkowo rzucił się na poszukiwanie bramkarza, gdyż nie chciał zostać z niedoświadczonym Adanem w bramce. Ostatecznie aktualni mistrz Hiszpanii zdecydował się na swojego byłego gracza - Diego Lopeza. 

Lopez przeszedł już do Madrytu - więc w klubie ze stolicy kraju spokój. Wyciągnięto go jednak z aktualnie jedenastej w lidze Sevilli, która została w takim wypadku bez drugiego klasowego bramkarza. I stąd też pomysł działaczy z Andaluzji, by ściągnąć Tytonia.

Pytanie, czy byłby to awans sportowy dla Przemka? Real wyciągnął bowiem z Sevilli właściwie rezerwowego golkipera. Pierwszym bramkarzem ekipy Unaia Emer'ego (niedawno został nowym szkoleniowcem tej drużyny) jest bowiem stary sprawdzony Adres Palop. Czy Polak zdoła jego kosztem wejść do podstawowej jedenastki?

Być może. Na pewno Palop jest dużo starszy od Tytonia (Hiszpan skończy w tym roku 40 lat, a Polak 26). Jest więc szansa, iż jak tamten zakończy karierę, to reprezentant Polski mógłby go zastąpić. O ile będzie miał okazje do zaprezentowania swoich umiejętności, a nie będzie tylko "wiecznym rezerwowym" jak Jerzy Dudek w Madrycie.

Jednak Palopa może być łatwiej wygryźć ze składu niż Boy'a Waterman'a. To jemu w ostatnich miesiącach ufa trener PSV Dick Advocaat i faktycznie nic nie zapowiada, by hierarchia miała się zmienić. Zdesperowany Tytoń ma prawo szukać innego klubu, tym bardziej po w miarę udanym dla niego Euro 2012.

A sama Sevilla? Dziś to już nie jest tak mocny zespół, jak jeszcze 2-3 lata temu. Aktualnie w środku tabeli, potrafi urwać punkty czy zagrozić Realowi lub Barcelonie. Ale za często gubi też punkty ze słabeuszami.

Informacje na temat ewentualnego przejścia Przemysława Tytonia do klubu z Andaluzji potwierdził menadżer piłkarza.
- Przemek chce przejść, ale teraz wszystko jest w rękach PSV. Do transferu może dojść w każdej chwili - powiedział "PS" agent zawodnika Krzysztof Jakóbczak.

Tytoń w PSV występuje od 2011 roku

Swoich klientów porównuje do dzieł sztuki. Mino Raiola - piłkarski agent Ibrahimovicia, Balotellego i... młodego Polaka.


Ostatnimi czasy jego nazwisko odmieniane jest przez niezliczoną ilość mediów tak polskich, jak i zagranicznych. Jedni wróżą mu karierę w Milanie, inni w Manchesterze City. Dziś są pogłoski o Zenicie. O kim mowa? O 21-letnim Bartoszu Salamonie, który aktualnie reprezentuje barwy włoskiego drugoligowca - Brescii Calcio. To reprezentant polskiej młodzieżówki, który puka powoli do bram pierwszej kadry narodowej. Ciekawsze jest jednak to, kto reprezentuje interesy tego młodzieńca.

Salamonowi nie można odebrać talentu. Chwalił go kiedyś nawet Pep Guardiola, który swego czasu występował w Brescii. Ale w piłkarskim światku talent to nie wszystko. Grunt to mieć także odpowiedniego menadżera. A Bartek trafił do "stajni" Mino Raioli - jednego z najpotężniejszych agentów piłkarskich na świecie. Zarazem jednego z najbardziej kontrowersyjnych, ale i skutecznych w swoim fachu.

Tak naprawdę nazywa się Carmine Raiola, ale wszyscy mówią na niego po prostu "Mino". Gdy spojrzysz na niego - myślisz: "No dobra, facet może być kim chce, ale nie agentem światowej sławy zawodników!". Ekstrawagancki, wyjątkowy, nietuzinkowy - wszystkie te przymiotniki idealnie oddają wizerunek i sposób bycia Holendra.

Jak wspomina swojej biografii Zlatan Ibrahimović, jeden z najsłynniejszych klientów Raioli, tenże menadżer potrafi zrobić wrażenie na każdym klubowym działaczu. Na wielkich osobistościach nie tylko  ze środowiska piłkarskiego. Ze wszystkimi potrafi prowadzić interesy, ustalać transfery. Może przekonać szejków (z City czy Paryża), potrafił skusić działaczy Barcelony do zakupu Zlatana. Do dziś wielu stuka się w czoło na samą myśl o tamtej transakcji.

                                                                       Raiola o transferze "Ibry" do PSG

"Ibra" to piłkarz dobry, zdaniem wielu wybitny. Ale gdy przechodził do Katalonii, wielu pytało: "Czy jest on wart tyle, by oddawać Eto'o i jeszcze dopłacać za Szweda?". Dla wielu kibiców i działaczy Blaugrany, transfer Ibrahimovicia to pewien symbol. Symbol źle wydanych pieniędzy. Abstrahując od mojej opinii na ten temat, trzeba przyznać, że Raiola wykonał tamten manewr znakomicie. A że w Katalonii uznają tę transakcję za jedną z najgorszych w historii klubu (słusznie czy nie - to inna sprawa)? To problem Barcelony, a nie okrągłego Holendra.

Raiola bywa bezczelny, ma swój sposób bycia. Na ważne spotkanie z prezesem wielkiego klubu potrafi przyjść w krótkich spodenkach. Nogi kładzie na biurku i zaczynamy negocjacje. Nie owija w bawełnę, potrafi się też targować, jak nikt inny. Preferuje rynek włoski (tym lepiej dla Salamona), ale nie obce są mu też inne rewiry. Wszędzie tam, gdzie działacze próbują zbudować futbolową potęgę - Raiola już jest. Już wie kogo im zaproponować, jak z nimi rozmawiać, kogo oddać w promocji, kogo nie polecać.

Kogo Mino reprezentuje? Prócz wspomnianych Ibrahimovicia, Balotellego, Maxwella czy Salamona, także i wielu innych. To m.in. Didac Vila, Paul Pogba, Mark van Bommel czy Cris. Jednymi zajmuje się oficjalnie, przy innych transferach pracuje z tylnego siedzenia. Współpracuje także m.in. ze Słowakiem Markiem Hamsikiem czy Urugwajczykie Edinsonem Cavanim. Ma w swoim CV także Robinho, Pavla Nedveda czy Denisa Bergkampa.

Piłkarz musi być utalentowany - to fakt. Inaczej wielkie firmy nie zwrócą na niego uwagę. Ale musi też często posiadać agenta, który ma siłę przebicia. Który sprawi, że prezes Milanu wybierze właśnie jego, tego młodego gościa, szerzej jeszcze nieznanego. A nie innego młodzieńca, równie anonimowego i utalentowanego. Dlatego Salamon trafił w dobre ręce. Pytanie tylko, czy będzie jeszcze potrafił z tego odpowiednio skorzystać.

Z pewnością Raiola priorytetowo traktuje swoje najmocniejsze karty - np Mario Balotellego. Swoją drogą zastanawiające jest to,  jak mocny charakter musi mieć ten menadżer.  By prowadzić interesy dwóch chyba najtrudniejszych klientów, jakich w piłce nożnej można sobie wyobrazić - Balotellego i Ibrahimovicia, trzeba wiele cierpliwości. Phi, wielu by nie podołało.

Kolejny przykład podobnego kalibru: Paul Pogba. Ten młody chłopak opuścił niedawno Manchester United, po tym jak jego zdaniem był niedoceniany przez samego sir Alexa Ferugsona. Dziś biega już w koszulce Juventusu Turyn. Zdaniem wielu Ferguson będzie kiedyś żałował, że wypuścił z rąk taki diament.
- Z nim jest tak, jak z obrazami Daliego. Jego dzieła pojawiają się rzadko, warte są ogromnych pieniędzy, bo po prostu ceni je bardzo szerokie grono ludzi. Pogba jest jednym z tych dzieł - przekonuje sam Raiola. 
Może mieć sporo racji, bo podobno 18-latek to lepsza wersja Super-Mario. A co do wątków artystycznych - to Raiola wykorzystuje je chętnie. Kiedyś Zlatana i Balotellego porównywał do Mona Lisy.

 Znacie Pogbę? Oto jego próbka możliwości

Mino potrafi wytransferować swoje gwiazdy za gigantyczne, często przesadzone pieniądze. Jego ludzie dostają gaże astronomiczne. Agent nie przebiera też w słowach. Gdy "Ibra" występował jeszcze w Barcelonie, ten przekonywał wszystkich publicznie, iż "Duma Katalonii" z pewnością nie będzie ostatnim klubem w karierze Szweda. Odgrażał się także jakiś czas temu, iż czasy świetności Milanu mogą być już policzone.
- Milan był królem transferów, bo ściągaj moich piłkarzy - przyznał Raiola.
Do Mediolanu trafiali jego ludzie: Robinho, Zlatan, van Bommel, Emanuelson i Didac Vila. Złośliwi zauważali, że wiceprezes klubu Adriano Galliani je mu z ręki. Kogo Galliani chciał, tego od razu jego menadżer-rodak wyciągał z rękawa. Latem 2012 roku Raiola wróżył z kolei koniec Serie A.
- Po odejściu Ibrahimovicia liga włoska zostanie bez wielkich piłkarzy - wypalił.
Mino Raiola potrafi również dbać o swoje interesy. Urodził się w małej miejscowości Nocera Inferiore w prowincji Salerno we Włoszech. Jak był mały, przeniósł się wraz z rodzicami do Holandii. Tam zaczynał jako ich pomocnik w rodzinnej pizzerii. A dziś? Mieszka w Monako, kupuje co chce i gdzie chce. Przeprowadził już tyle transferów (a co transfer to prowizja), że spokojnie starczy mu kasy na wiele lat życia. Ale on nie próżnuje. Czy kolejnym "dziełem sztuki", które zdoła dobrze wytransferować będzie Bartosz Salamon?

26 stycznia 2013

Wyciąganie odpowiednich wniosków to podstawa sukcesu.


Bycie szkoleniowcem zdecydowanie nie jest zawodem podobnym do bycia czynnym piłkarzem. Posiadanie nawet największej wiedzy teoretycznej oraz doktoratu niewiele pomoże w pracy zawodowej. Wiedza wyniesiona z boiska może stanowić swego rodzaju dopełnienie warsztatu, ale    zawodnicze doświadczenie oraz doświadczenie samo w sobie nie gwarantuje sukcesu. Zwycięstw nie zapewni też nawet najdłuższa na świecie liczba kontaktów w telefonie komórkowym oraz ilość znajomych na facebooku. Aby odnieść sukces, potrzeba jeszcze czegoś.

Aby zostać dobrym szkoleniowcem, należy mieć talent do wyciągania wniosków i właściwej rekacji na   różne wydarzenia. W futbolu należy wyciągać odpowiednie wnioski, dobrze porozumiewać się z zawodnikami i otaczać się właściwymi ludźmi. Najczęściej wygrywa ten, kto robi to najlepiej.

Każdy trener stara się budować drużynę według własnej, autorskiej koncepcji. Jeżeli ma ku temu odpowiednie warunki, to dobiera sam lub z pomocą pewnych pracowników klubowych posiadających odpowiednie kompetencje. Szkoleniowiec ustala skład, wyznacza podstawową jedenastkę i zawodników. Sam na boisko raczej nie wejdzie (jeśli nie jest grającym trenerem), więc na boiskową postawę swoich podpiecznych ma ograniczony wpływ. Jedyne co może robić, to reagować i dokonywać pewnych zmian.

Dobry trener to szkoleniowiec, który potrafi wyciągać wnioski i dzięki temu odnosi sukcesy. Przykład? Vicente Del Bosque - posadził na ławce Fernando Torresa i wystawiał swoja drużynę bez napastnika - reprezentacja Hiszpanii dzięki temu zdobyła Mistrzostwo Europy (za taktykę z Davidem Silvą na szpicy był wielokrotnie krytykowany przez "ekspertów", jednak drużyna "zareagowała pozitiwnie" i osiągnęła ogromny sukces).

Doskonali szkoleniowcy nie dają piłkarzom "wejść sobie na głowę". Do takich fachowców można zaliczyć Jose Mourinho - który od ponad roku konsekwentnie odstawia od pierwszego składu Realu Madryt brazylijskiego pomocnika Kakę (zawodnik ten nie pasuje do jego koncepcji szkolenowej) lub Arsene Wengera - człowieka, który wiecznie trzyma doświadczonego i buntowniczego Arshavina na ławce rezerwowych (Francuz ma rację - obecny Arshavin prezentuje beznadziejny piłkarski poziom). Doskonale na wydarzenie reaguje Josep Guardiola, który dobiera do składu piłkarzy o określonym charakterze i nie boi się zrezygnować z usług prawdziwych gwiazd.

"Ricky" Kaka nie pasuje do pomysłu Jose Mourinho na Real Madryt.


W Polskiej piłce odpowiednie wnioski wyciągane są bardzo rzadko. Bo co można powiedzieć o nieustannym wystawianiu Ireneusza Jelenia przez trenerów Podbeskidzia lub wpuszczanie Daniela Sikorskiego przez szkoleniowców Wisły Kraków? O ile z Jeleniem już się pożegnano (chyba sam zawodnik zrezygnował), to Sikorskiego będziemy mogli oglądać przez kolejną rundę.

Jeśli w naszej ekstraklasie jakiś zawodnik gra słabo, to zazwyczaj dostaje od swojego klubu kolejne szanse. Kolejnych 150 szans. A jeśli nie, to wspomniany piłkarz zmienia drużynę i tam walczy od nowa. Obcokrajowiec ma szans więcej, ponieważ jest obcy i łatwiej go gdzieś wcisnąć. Tak właśnie dzieje się z wieloma zawodnikami. Od dawna kolejne ekstraklasowe ( i nie tylko!) kluby zwiedzają tacy piłkarze, jak: Grzegorz Bonin, Tomasz Zahorski, Krzysztof Ostrowski, Błażej Telichowski czy Łukasz Tymiński. Ci piłkarza kiedyś stanowili o sile naszej ligi, ale było to już bardzo dawno temu i w ostatnich latach nie prezentowali solidnego poziomu. Niemniej wnioski z ich ostatnich ligowych poczynań nie zostały wyciągnięte, a kontrakty już podpisano. Być może któryś z nich wiosną 2013 się piłkarsko odrodzi, ale... jakoś w to nie wierzymy. Oczywiście trzymamy za nich kciuki. Nikomu nigdy źle nie życzymy - taką mamy na Podbramkowo zasadę.

Kolejnym tego typu przypadkiem jest Marko Suler, który zawodzi nie tylko w meczach Legii (zawala też bramki w kadrze Słowenii). Ilekroć wspomniany Suler wystąpił w jakimś spotkaniu w dłuższym wymiarze czasowym, to przyczyniał się do straty gola/goli przez drużynę "Wojskowych" i po pewnym czasie przymusowo zajął miejsce na ławce rezerwowych lub na trybunach. W kadrze ten zawodnik również nie prezentował najwyższego poziomu i też powoli jest odstawiany od składu.

Marko Suler miał odejść z Legii, ale nieoczekiwanie pojechał z drużyną na Cypr i właśnie dostał zmarnował drugą lub trzecią kolejną szansę. Dzisiaj drużyna Jana Urbana po połowie sparingu z Chimkami Moskwa prowadziła 1-0 (gola strzelił Janusz Gol). A potem za Inakiego Astiza wszedł Marko Suler i dzięki temu manewrowi ostatnia drużyna drugiej ligi rosyjskiej przechyliła szalę zwycięstwa na swoją stronę (1:2). Czy reprezentant Słowenii może prezentować się na boisku lepiej? Pewnie tak, ale aż strach jest dać mu kolejną szansę. Oby odpowiednie wnioski zostały wyciągnięte.

W Polskim futbolu niezbędne jest trzeźwe spojrzenie na świat i wyciąganie odpowiednich wniosków z boiskowych faktów. Między innymi to różni naszą piłkę od zagranicznej i chyba własnie dlatego nie występujemy w Lidze Mistrzów. Nie uczymy się na błędach, my błędy powielamy. Polskim drużynom życzymy w 2013 roku wyciągania odpowiednich wniosków! Czasami bardzo oczywistych...



A teraz czas na małą zagadkę:

znajdź na zdjęciu Fernando Torresa! :)




25 stycznia 2013

Moussa Sissoko w Newcastle! Rewolucja (Francuska) w NUFC!


Newcastle ogarnął prawdziwy zakupowy szał. Przyszedł Debuchy, kupiono Haidarę, Gouffrana i Mapou Yanga-Mbiwę. Teraz klub Alana Pardewa (ostatnio związał się z zespołem "Srok"... 8 letnim kontraktem) pozyskał kolejną gwiazdę Ligue 1, 23-letniego Moussę Sissoko i jest to prawdziwy transferowy hit.

Moussa Sissoko to 6-krotny reprezentant Francji i prawdziwa legenda Toulouse FC. Urodzony w 1989 roku zawodnik występował w seniorskiej drużynie od 2007 roku i na koncie ma... 220 oficjalnych występów (i 20 bramek) w barwach drużyny z Tuluzy. Jakim Francuz jest piłkarzem? Sissoko to znacznie większa i silniejsza wersja M'vili. Moussa dominuje w środku pola, ale jego tytaniczna wręcz praca nie ogranicza się do zadań defenswynych. To właśnie on napędza ofensywę swoich drużyn, wygrywa pojedynki siłowe i często znajduje się pod bramką przeciwnika. W Football Managerze ustawiamy go zazwyczaj na pozycji Środkowego pomocnika Długodystansowca.

Kupno Moussy Sissoko to doskonały interes i tylko dziwimy się, że ten zawodnik wybrał... Newcastle (zainteresowane nim były lepsze kluby). W porządku zachowała się też drużyna Toulouse, która pozwoliła swojej gwieździe odejść za niską kwotę (podobno około 3,5 miliona Euro) na pół roku przed wygaśnięciem kontraktu którego reprezentant Francji nie chciał przedłużyć. Toulouse mogło go szantażować, karać, kazać sprzątać pomieszczenia klubowe, wsadzić do Klubu Kokosa. A jednak wszystko odbyło się w sposób kulturalny i elegancki. Lubimy to!

Moussa Sissoko - jedna z legend Toulouse.

Urodzony w Le Blanc Mesnil (pod Paryżem) piłkarz w nowym zespole zarobi bardzo dużo i na pewno szybko trafi do wyjściowego składu. Wydaje się, że mierzący 187 centymetrów wzrostu pomocnik z łatwością wywalczy sobie miejsce w pierwszym składzie "Srok". Spotka w nim także wielu rodaków i na pewno nie będzie się nudził. W końcu 16-ta drużyna Premier League przynajmniej w teorii powinna być lepszym miejscem do pracy niż 9-ty zespół w tabeli ligue 1. 

Czy transfer Sissoko jest tym, czego potrzebuje Newcastle? W przyszłości Sissoko może okazać się wspaniałą inwestycją, ale na chwilę obecną drużynie "Srok" najbardziej potrzebna jest stabilizacja. Zamiast spokoju i koncentracji widzimy jednak burzliwą rewolucję i wymianę połowy kadry na... Francuzów. Dodatkowo należy pamiętać o odejściu Demby Ba - gościa, który był motorem napędowym drużyny Alana Pardewa i... także jest Francuzem - grającym dla reprezentacji Senegalu (tak, Demba Ba urodził się we Francji - w Sevres i piłkarsko również się tam wychował). Podmianka lepszego Francuza na gorszego Francuza oraz dokupienie kolejnych francuskich piłkarzy może się skończyć dla Newcastle tragicznie. Piłkarze wychowani we Francji i grający w Ligue 1 nie będą prezentować takiego samego poziomu w Premier League, która piłkarsko jest "inną bajką".

Do czego ten wywód zmierza? Ano do tego, że Newcastle nie znajduje się w najbardziej porządanej sytuacji i nadal może z Premeir League spaść. NUFC ma na koncie 21 punktów, a znajdujące się na pozycji spadkowej Reading oraz Wigan zgromadziły po 19 oczek i nie zamierzają wywieszać białej flagi. W ekstaklasie angielskiej gra się praktycznie bez przerwy, nie ma czasu na zgranie drużyny. Nie będzie długich zgrupowań i sparingów. Nowe nabytki zostaną rzucone na głęboką wodę i będą musiały walcząc o utrzymanie, uczyć się ligi i nowego kraju. Innego kraju. Dlatego taka nagła rewolucja w jednej z drużyn jest rzeczą dziwną, rzadko w Anglii spotykaną.

Podpisanie 8-letniej umowy z trenerem jest bardzo ryzykowne, ale jeszcze bardziej niebezpieczne jest związanie się 6,5 letnim kontraktem z drogim zawodnikiem który w Premier League nie zagrał ani jednego meczu w życiu. Właśnie taką umowę podpisał Moussa Sissoko z Newcastle. Jeśli "Sroki" spadną, to upadną na kolana i finansowo prędko się z nich nie podniosą.

My sprowadzenie w zimowym okienku transferowym aż pięciu francuskich piłkarzy traktujemy w kategoriach eksperymentu. Średnio bezpiecznego i kosmicznie drogiego. 


Haidara, Gouffran, Yanga-Mbiwa

Mathieu Debuchy


24 stycznia 2013

Beckham przenosi się do Londynu


We wtorek David Beckham widziany był w Cobham, nowoczesnym ośrodku treningowym Chelsea FC. Jednak zawiedli się wszycy, którzy chcieli zobaczyć go w niebieskim stroju "The Blues". Były reprezentant Anglii wcielił się w rolę... menadżera piłkarskiego. David Beckham jako menadżer zaoferował Akademii Chelsea usługi... Brooklyna Beckhama, swojego 13-letniego syna. Najstarszy z  młodych Becksów zdał testy piłkarskie oraz medyczne i związał się juniorskim kontraktem z nowym "pracodawcą". Poprzednio młody Anglik występował w szkółce piłkarskiej Los Angeles Galaxy.

Brooklyn Beckham, nowy piłkarz Chelsea FC.

Transfer Brooklyna (rocznik 1999) to znak, że David Beckham postanowił na stałe zakotwiczyć w Londynie i prawdopodobnie nie trafi już do żadnego zagranicznego klubu. Kulisy wyboru zespołu dla syna pozostają sprawą ściśle tajną, ale zwycięzcą castingu okazała się być akademia "The Blues". David kojarzony jest z Manchesterem United, a Brooklyn ma szansę zostać legendą Chelsea. Jeśli oczywiście podąży "drogą Jakuba Koseckiego". Do juniorskich drużyn klubu Romana Abramowicza być może dołączą także młodsi synowie Davida Beckhama: Romeo James Beckham (ur. 2002) i Cruz David Beckham (ur. 2005). Ten ostatni urodził się w Hiszpanii i jeśli zdecyduje się na karierę piłkarską, to będzie mógł występować także w hiszpańskich barwach narodowych. Beckham w "La Furja Roja"? To możliwe!

David Beckham w maju skończy 38 lat, ale podobno nadal ma ochotę na wyczynowe uprawianie sportu i szuka nowego pracodawcy. Jeśli ten nowy mieszkaniec Londynu zwiąże się kontraktem z jakimś klubem, to tylko z londyńskim. W grę wchodzą miedzy innymi: Chelsea FC, Arsenal, Tottenham, West Ham, Fulham, Queens Park Rangers. Sorry, ale nie widzimy Becksa w Watford, Boltonie lub Crystal Palace.

Czy sportowiec kojarzony z Manchesterem United jest w stanie związać się z jakimkolwiek innym klubem piłkarskim niż "Czerwone Diabły"?

Oczywiście, że tak. David Beckham w swojej karierze wielokrotnie brał udział w treningach londyńskich drużyn i pokazywał się w strojach innej ekipy niż wspomniany Manchester United. David "Czerwony Diabeł" Beckham? To już historia, teraz Becks tworzy przyszłość. Swoją, młodych Becksów i... Chelsea Londyn.


David Beckham jako piłkarz... Tottenhamu Londyn.

David Beckham jako piłkarz Arsenalu Londyn

Cesc Fabregas i David Beckham na treningu Arsenalu Londyn

David Beckham na treningu Tottenhamu Londyn (w środku). Poznajecie tego wysokiego pana po lewej?







23 stycznia 2013

Podbramkowo Extra: Nowa wersja reprezentacji Brazylii


Już za 1,5 roku odbędą się Mistrzostwa Świata w Brazylii. Późną jesienia zeszłego roku na stanowisko selekcjonera "Canarinhos" mianowany został ulubieniec Narodu - Luis Felipe Scolari. Dyrektorem technicznym został legendarny Carlos Alberto Parreira. Wczoraj (22.01.2013) rozesłane zostały powołania na zbliżający się mecz towarzyski Anglia-Brazylia.

Luis Felipe Scolari nie zamierza eksperymentować. W porównaniu do poprzedników, postawił na ludzi sprawdzonych i doświadczonych. Trzon ekipy stanowią piłkarze występujący w Europie. Tylko sześciu wybrańców występuje w Brazylii - ale do Mundialu może się to jeszcze zmienić. 
Jak bedzie grała "Nowa Brazylia". Najprawdopodobniej Luis Feliepe Scolari postawi na ulubioną brazylijską formację 4-2-2-2, która zapewniła "Kanarkom" Mistrzostwo Świata w roku 2002 (już 11 lat temu!). Świadczy o tym mała liczba pomołanych skrzydłowych oraz spora ilość środkowych pomocników (zwłaszcza tych defensywnych). Tak było kiedyś i tak będzie teraz!

W takim składzie Brazylia wyszła na mecz z Anglią (Mundial 2002).

Brazylia ma grać pięknie i ofensywnie. Prawdopodobnie swobodę w ofensywie będzie miało aż czterech zawodników. Dwóch cofniętych środkowych pomocników będzie zajmowało się odbiorem piłki i rozgrywaniem. Sporo do powiedzenia będą mieli często wychodzący do przodu boczni obrońcy "Canarinhos".

Luis Felipe Scolari, Carlos Alberto Parreira i Flavio Teixeira Murtosa (legendarny asystent LFS) wybrali do reprezentacji Brazylii następujących piłkarzy:

Do bramki po dłuższej nieobecności powraca Julio Cesar z Queens Park Rangers. Jego zmiennikiem będzie Diego Alves - bramkarz numer dwa w hiszpańskiej Valencii CF (zmiennik Vicente Guaity). Powołanie dwóch bramkarzy z europy świadczy o końcu dzikich eksperymentów z krajowymi bramkarzami, które były praktykowane przez poprzednich selekcjonerów (powoływani byli: Victor, Rafael Cabral, Jefferson, Diego Cavalieri i Renan Ribeiro). Wszystkie próby postawienia na bramkarza występującego w ojczyźnie okazały się tragiczne w skutkach. Klasowego bramkarza w rodzimej lidze nie ma i Luis Felipe Scolari wyganiając tych panów pokazał że nie toleruje dziadostwa.

Julio Cesar na boisku zawsze prezentuje specyficzny styl. Zawsze nisko opuszcza spodenki, zazwyczaj ubrany jest w obszerną bluzę.

Boczni obrońcy powołani przez LFS to: Adriano Correia (FC Barcelona), Daniel Alves (FC Barcelona), Filipe Luis Kasmirski ("Polski Akcent"; Atletico Madrid). Powołań nie dostali tacy piłkarze jak: Marcelo (Real Madrid, dochodzi do pełni formy po poważnej kontuzji), Maxwell (PSG, nie prezentuje odpowiednio wysokiej formy), Danilo (FC Porto, jest za słaby), Juan Jesus (Inter, za mało doświadczony), Alex Sandro (FC Porto, za słaby).

Stoperzy na mecz z Anglią to: Dante (Bayern Monachium), David Luiz (Chelsea FC), Leandro Castan (AS Roma), Miranda (Atletico Madrid). Największym zaskoczeniem jest pojawienie się w gronie powołanych 26-letniego Leandro Castana z AS Romy. Spowodowane jest to kontuzją Thiago Silvy z PSG i beznadziejną formą stoperów grających w lidze brazylijskiej (Rhodolfo nie rozwija się piłkarsko, a Lucio z Sao Paulo  znajduje się w beznadziejnej formie)

David Luiz w drodze na trening. Za kierownicą Eva Carneiro - fizjoterapeutka Chelsea Londyn.

Defensywni/Środkowi pomocnicy powołani przez Scolariego prezentują się tak: Arouca (Santos FC), Ramires (Chelsea FC), Hernanes (Societa Sportiva Lazio S.p.A. aka Lazio Rzym), Paulinho (były piłkarz ŁKS Łódź, obecnie Corinthians). Powołania nie dziwią. Arouca to brazylijski odpowiednik Claude Makelele. Razem z Hernanesem zabezpieczał środek pomocy reprezentacji Brazylii chyba we wszystkich możliwych kategoriach juniorskich. Hernanes jest tym bardziej kreatywnym, a Arouca odbierającym. Idealny duet środkowych pomocników. Ramires nie był ulubieńcem Mano Menezesa, teraz powraca do reprezentacji i ma odgrywać jedną z kluczowych ról. Może grać zarówno pomocnika defensywnego, jak i bardziej wysuniętego (czasami ustawiany jest też na skrzydle). Paulinho to Klubowy Mistrz Świata - gość, który już niedługo może trafić do Europy i stać się prawdziwą gwiazdą.

Ofensywni pomocnicy wybrani przez sztab selekcjonerski to: Oscar Emboaba (Chelsea FC), Ronaldinho Gaucho (Atletico Mineiro) oraz Lucas Moura (PSG). Wszyscy ci zawodnicy są uniwersalni i niezwykle ruchliwi na boisku. Oscar to gwiazda Chelsea i wielki talent, Lucas podbija Ligue 1 (zachwyca wspaniałymi asystami), a Ronaldinho to jeden z najbardziej doświadczonych zawodników świata (nadal jest magiczny).

Pomocnicy, którzy nie załapali się do składu? Paulo Henrique Ganso, który niedawno przeszedł z Santosu do Sao Paulo za około 20 mln dolarów i ostatnio dochodził do formy po kontuzji. Ganso gwarantuje fantastyczne podania, ale... mało może wnieść do ustawienia 4-2-2-2, w którym ofensywni pomocnicy muszą być bardzo aktywni i wystawiać się na wolne pole. A PH Ganso demonem szybkości i wytrzymałości nie jest. Chyba nigdy nie będzie.
Brak również zawodnika niezwykle do Ganso podobnego - Ricardo Kaki z Realu Madrid. "Ricky" za wszelką cenę chce się wyrwać z Madrytu. Powołania nie otrzymali także: Sandro (Tottenham), Romulo (Spartak Moskwa), Gilberto Silva (od 2013 gra w Atletico Mineiro),  Thiago Neves (gwiazdka Fluminense), Fernandinho (Szachtar Donieck), Elias (Sporting Lizbona), Jonas (Valencia CF, czasami występuje na pozycji napastnika), Rafinha (FC Barcelona), Luiz Gustavo (Bayern Monachium) i Casemiro reprezentujący klubowe barwy Sao Paulo. Pominięty został również Michel Bastos (Olympique Lyonnais).

Ronaldinho Gaucho to najbardziej doświadczony piłkarz "nowej" reprezentacji Brazylii i zarazem najbardziej doświadczony imprezowicz.

Luis Felipe Scolari powołał do swojej reprezentacji czterech napastników, są to: Neymar Junior (Santos), Fred (Fluminense), Hulk (Zenit St. Petersburg), Luis Fabiano (Sao Paulo). "Ney". to lis pola karnego, który może występować też w roli cofniętego napastnika. Podobnym zawodnikiem do Neymara (ale trochę silniejszym) jest mierzący 180 cm wzrostu Hulk. Fred i Luis Fabiano to klasyczni łowcy bramek (Fred to król strzelców brazylijskiej Serie A i mistrz kraju z Fluminense).  

Napastnicy pominięci przez LFS & współpracowników to miedzy innymi: Taison (Szachtar Donieck), Alexandre Pato (Corinthians), Vagner Love (CSKA Moskwa), Leandro Damiao (Internacional Porto Alegre), Robinho (AC Milan), Lucas Piazon (Malaga), Luiz Adriano (Szachtar).

Tak jedne ze swoich urodzin świętował Neymar.

Czy nowa wersja reprezentacji Brazylii będzie tą lepszą? Czy budowa niepokonanej brazylijskiej drużyny po raz drugi uda się Luisowi Felipe Scolariemu?

Cóż, pewne rzeczy na pewno się nie zmienią :)

































Cały skład Reprezentacji Brazylii MŚ 2002:

21 stycznia 2013

Dwaliszwili zostaje w Polonii, David Biton blisko Legii.


W niedzielę na zgrupowaniu Polonii Warszawa pojawił się Władimer Dwaliszwili, który podobno rozwiązał swoje wszystkie spory z Ireneuszem Królem (właścicielem Polonii). Gruzin dołączył do ciężko trenujących Polonistów (wśród nich dało się zauważyć Łukasza Teodorczyka) i najprawdopodobniej w najbliższym czasie nie odejdzie z "Czarnych Koszul". Bramkostrzelny napastnik ma pomóc drużynie trenera Stokowca w walce o europejskie puchary oraz nastrzelać wiele bramek. Co ciekawe, agentem Władimera Dwaliszwiliego według serwisu Transfermarkt.de jest Dudu Dahan znany jako Ten, Który sprzedał Meliksona do Ligue 1 albo Ten, który sprowadził Tamira Cahlona do Polski

 Nietypowy i... bardzo sympatyczny trening Polonii Warszawa. 

"Lado" Dwaliszwili trenuje w Cetniewie.


Wszystkie znaki na niebie i ziemi mówią, że Legia Warszawa wzmocni się innym podopiecznym Dudu Dahana - Davidem Bitonem. Posiadacz jednego z najbardziej popularnych w Izraelu imion to wychowanek Maccabi Hajfa i były 11-krotny reprezentant swojego kraju w kategorii U21 (3 bramki). Gość ma ciąg na bramkę i bardzo fajną technikę (gra efektownie), ale... od dłuższego czasu nie może znaleźć dla siebie miejsca na piłkarskiej mapie Europy. W lidze izraelskiej reprezentował barwy czterech różnych drużyn, a potem trafił do Belgii. W Charleroi wystąpił w 12 meczach i 5 razy pokonał bramkarza rywali. Nie grał źle, ale chciał zmienić otoczenie i sięgnęła po niego Wisła Kraków. Trafił do niej na zasadzie wypożyczenia, zaliczył imponującą rundę jesienną i... na wiosnę był już tylko rezerwowym. Zmiennikiem Genkova. Skąd taka nagła zmiana roli? Ewentualne wykupienie "Dudu" miało kosztować 1,6 mln euro (trochę sporo pieniedzy). Wisła Kraków po prostu nie była w stanie zaoferować takich pieniędzy.

I wtedy do gry weszła szukająca snajpera Legia, która chciała wykupić Izraelczyka z Belgii. Napastnik myślał jednak tylko i wyłącznie o podboju jednej z zachodnich lig i zaakceptował ofertę... Standardu Liege. Belgijskiego klubu z najwyższej półki. Związał się z nim czteroletnim kontraktem.

Co było dalej? Podopieczny menadżera Dudu Dahana nie sprawdził się w Standardzie (który zajmuje aktualnie 4. miejsce w Jupiter League i zdobywa 1.96 gola na mecz). Wystąpił w 10 spotkaniach belgijskiej ekstraklasy, ale tylko raz przebywał na murawie od pierwszego gwiazdka sędziego. Zdobył tylko jednego gola. Podobno niedawno pokłócił się ze wszystkimi i... trafił do Klubu Kokosa rezerw Standardu.

Teraz 24-letni David Biton kosztuje jakieś śmieszne grosze, a żaden z dobrych przyzwoitych zachodnioeuropejskich klubów go nie chce (raczej się nie dziwimy). Na grę w bogatej Rosji "Dudu" jest za słaby, a żaden szejk arabski... z oczywistych powodów nigdy nie kupi piłkarza z Izraela. Do rodzimej ligi również nie ma sensu wracać i mierzący 185 cm wzrostu napastnik zatęsknił za... ziemią obiecaną Polską.

Najbardziej konkretną ofertę Bitonowi złożyła Legia Warszawa, która nadal nie sprowadziła klasycznego snajpera w biznesach z Dudu Dahanem ma już spore (niekonieczne miłe) doświadczenie (Marko Suler, Tamir Kahlon/Cahlon). Pełną listę podopiecznych Dahana można znaleźć zresztą TUTAJ.

Czy David Biton okaże się wzmocnieniem Legii? Trudno powiedzieć. To zawodnik o niezłych umiejętnościach, ale charakterem przypomina troszeczkę... Edgara Caniego (takie przynajmniej odnosimy wrażenie). "Dudu" potrafi strzelać gole, ale seryjnie zdobywał je dawno temu. Jest jednak jeszcze w młody i pod okiem Jana Urbana może się odbudować (skoro "Sagan" się odbudował i trafił do reprezentacji Polski, to Dudu tym bardziej może być reaktywowany!). Szanse Legii na kupienie Dudu Bitona? Bardzo wysokie (prawdopodobnie będzie to wypożyczenie z opcją pierwokupu). Na transferze izraelskiego napastnika do lidera T-mobile Ekstraklasy zależy nie tylko warszawskiej drużynie. Zmianą otoczenia i powrotem do Polski zainteresowany jest przede wszystkim sam zawodnik.


David Biton jako zawodnik Standardu Liege.

Było video z przygotowań Polonii, teraz czas na filmik ze zgrupowania Legii:


20 stycznia 2013

Leonardo Jardim odchodzi z Olympiakosu. Klub bez trenera, a właściciel... bez partnerki.


Leonardo Jardim odchodzi z Olympiakosu Pireus. Lider greckiej ekstraklasy zwolnił właśnie twórcę swojego sukcesu, trenera młodego (urodzony w Wenezueli Portugalczyk ma 38 lat) i utalentowanego. Gościa, który stworzył niepokonaną drużynę. Strzelającą sporo bramek, ale posiadającą też świetną defensywę. Najlepszą w regionie.

Odkąd Leonardo w czerwcu 2012 przejął po Valverde (trener Valencii) drużynę Olympiakosu, to drużyna z Pireusu dominuje. Bilans? 14 zwycięstw, 3 remisy i 0 porażek. 39 goli strzelonych (2,29 gola na mecz), tylko 10 straconych. Szkoleniowiec został zwolniony nagle, a w nadchodzącym spotkaniu Super League (vs Giannina) drużynę lidera tymczasowo poprowadzi... Antonis Nikopolidis - legenda greckiego futbolu, były Mistrz Europy ( z 2004 roku).

Czym kierował się prezes/właściciel Olympiakosu podczas podejmowania swojej decyzji? W oficjalnym komunikacie Klubu, Vangelis Marinakis zarzucił portugalskiemu szkoleniowcowi zbyt defensywny styl gry.

Vangelis Marinakis, właściciel Olympiakosu

Zaraz, zaraz, czekajcie!
Defensywny? Strzelanie ponad 2 bramek na mecz (najwięcej ze wszystkich drużyn) i 10 punktów przewagi nad drugą ekipą w stawce (PAOK) nie jest czymś wstydliwym, nie świadczy o asekuranckim stylu gry. To wcale nie jest jakiś specjalny przejaw gry defensywniej. Każdy właściciel by chciał zatrudniać takiego trenera. Taniego i dobrego - bo Leonardo Jardim nie był jakoś szczególnie dobrze opłacanym szkoleniowcem. (nie był też zbytnio znany - wcześniej prowadził Beira-Mar oraz Bragę). Zarabiał tyle, ile zarabiają trenerzy którzy jeszcze nic w życiu nie wygrali. Na pewno musi istnieć jakiś inny powód zwolnienia tego szkoleniowca. 

To właśnie nie styl gry spowodowały zwolnienie Leonardo. Nie zbyt mała ilość bramek strzelanych i... traconych. Zadecydowały o tym pewne względy pozasportowe i od rana huczą o tym greckie media.

Nieoficjalna przyczyna zwolnienia? Romans trenera z żoną właściciela klubu (i od razu przypomina nam się film "Troja"). Podobno prezes Olympiakosu niedawno odkrył, że jego żona zdradza go z pracownikiem i dlatego... momentalnie podjął decyzję o rozstaniu się z zagranicznym trenerem. 

Jest to reakcja... ludzka i całkowicie ją rozumiemy. Teraz pan Marinakis oprócz problemów osobistych, będzie musiał zająć się w trybie pilnym ważnymi problemami klubowymi i znaleźć odpowiednio dobrego trenera, który skutecznie zastąpi Leonardo.

Zawsze można... zatrudnić kobietę - trenera. :)


Leonardo Jardim - były już trener Olympiakosu.

Z Bidonu Wojciechowskiego: troche o PNA, o transferach i innych ciekawych sprawach.



Zapraszamy do lektury najnowszego tekstu z serii "Z bidonu Wojciechowskiego". Felietony Mikołaja Wojciechowskiego ukazują się nieregularnie na łamach Podbramkowo. W dzisiejszym odcinku przeczytacie trochę o Pucharze Narodów Afryki, o transferach oraz innych sportowych sprawach. Miłej lektury!

19 stycznia 2013

Gwiazdy PNA 2013 - to będzie ich turniej.


Już dzisiaj startują najbardziej prestiżowe afrykańskie rozgrywki reprezentacyjne. W zeszłym roku na boiskach Gabonu i Gwinei Równikowej sensacyjnie zwyciężyła kadra... Zambii (drugie miejsce zajęło Wybrzeże Kości Słoniowej). W 2013 Puchar Narodów Afryki powraca jak bumerang... Tym razem turniej odbędzie się w znacznie lepszych warunkach - na południowoafrykańskich stadionach doskonale znanych nam z ostatniego mundialu. Waka Waka (This Time for Africa) !

Zanim obejrzymy pierwsze spotkania, zanim poznamy zwycięzców i przegranych - przedstawiamy największe gwiazdy tego turnieju. Kandydatów na tegorocznych bohaterów.

Manucho - Angola - urodzony w 1983 roku napastnik. Silny i skuteczny snajper jest od dawna motorem napędowym reprezentacji Angoli. Na całym świecie stał się znany w roku 2008. Związał się wtedy kontraktem z legendarnym Manchesterem United (1 występ). Z drużyny Sir Alexa Fergusona wypożyczany był do Panathinaikosu, Hull City, a od 2010 roku reprezentuje barwy Realu Valladolid (zaliczył też dwa wypożyczenia do ligi tureckiej). Potrafi znakomicie się zastawiać, umie strzelać gole i przedzierać się przez linię obrony przeciwnika. Nie jest gwiazdą, ale dla Angoli strzela regularnie. W 38 występach reprezentacyjnych zdobył 21 goli. Turbokozak.

Mounir El Hamdaoui - Maroko - Rocznik 1984 r. napastnik włoskiej Fiorentiny. Golleador i legenda AZ Alkmaar (50 goli w 80 spotkaniach). W młodości El Hamdaoui był piłkarzem między innymi londyńskiego Tottenhamu oraz Derby County. Niedawno przeszedł z Ajaxu Amsterdam (26m./13 g.) do Fiorentiny i aktualnie próbuje podbić Serie A. W tym sezonie pojawił się na włoskich boiskach 12 razy (tylko 2 razy w pierwszej "11") i strzelił 3 gole. El Hamdaoui jest reprezentantem afrykańskiego kraju od niedawna, wcześniej reprezentował juniorskie reprezentacje Holandii. To będzie jego pierwszy PNA. W dorosłej reprezentacji Maroka wystąpił 5 razy i strzelił 3 gole. Zazwyczaj gra z numerem 10.

Mounir El Hamdaoui w barwach "Violi".

Seydu Keita - Mali - Rocznik 1980 - pomocnik. Raczej defensywny zawodnik, który przez wiele lat z sukcesami występował w FC Barcelonie. Mózg i lider reprezentacji Mali, w której... często strzela gole (w futbolu reprezentacyjnym nie do końca jest zawodnikiem defensywnym). Reprezentacyjny bilans Keity to 74 spotkań i 20 bramek. Od niedawna Seydu występuje w chińskim zespole Dalian Aerbin (12m./4g.). Jest wypoczęty i gotowy na arcyważny turniej. Ma poprowadzić Mali do zwycięstwa. Da radę?

Kwadwo Asamoah - Ghana - urodzony w 1988 roku pomocnik Juventusu będzie liderem środka pola swojej reprezentacji. W defensywie ten mierzący 171 cm wzrostu zawodnik ma zastąpić nieobecnego na tegorocznym PNA Michaela Essiena, a w ofensywie ma tworzyć sytuacje szybkiemu i zabójczemu Asamoahowi Gyanowi (Al Ain). Kwadwo Asamoah przez wiele lat był ważnym piłkarzem Udinese, od lata 2012 podbija Serie A razem z Juventusem

Victor Moses - Nigeria - Rocznik 1990. Ofensywny pomocnik / napastnik z Chelsea Londyn. Obdarzony czarodziejskim dryblingiem oraz niezłą szybkością piłkarz momentalnie stał się ważnym zawodnikiem "The Blues". Moses nie zastąpił w Londynie Drogby, ale na skrzydle radzi sobie bardzo dobrze. Nigerię reprezentuje od 2012 roku (6 m./ 2 g.). Poprzednio reprezentował juniorskie kadry  Anglii, do których był regularnie powoływany (w ME U-17 2007 razem z Tonim Kroosem został królem strzelców). Moses urodził się w Lagos, ale jest wychowankiem Crystal Palace. W Premier League zadebiutował jako piłkarz Wigan. Razem z Obi Mikelem (też z Chelsea FC) ma poprowadzić Nigerię do zwycięstwa w PNA.

Victor Moses cieszy się ze strzelonego gola dla Chelsea

Jonathan Pitroipa - Burkina Faso - urodzony w 1986 roku skrzydłowy Stade Rennais. Zawodnik przypominający stylem gry Jakuba Błaszczykowskiego. W profesjonalnym futbolu obecny jest od roku 2004. Reprezentował barwy Freiburga oraz HSV Hamburg. Od 2011 r. jest jednym z liderów Rennais (54 m./13.g). Pitroipa to taki "jeździec bez głowy", ale swoimi efektownymi rajdami potrafi spowodować w szeregach obrony przeciwnika sporo zamieszania. Takich przebojowych piłkarzy lubimy oglądać.

Sofiane Feghouli - Algieria - Rocznik 1989. Feghouli to jedna z największych gwiazd hiszpańskiej Valencii. Barwy "Nietoperzy" reprezentuje od dawna (od 2010 r.), ale w obecnym sezonie stał się prawdziwym turbokozakiem. Sofiane szaleje na skrzydłach, ale potrafi też zejść do środka i coś strzelić. To zawodnik już doświadczony i obyty La Ligą (45 m./ 10 g. dla VCF). Wcześniej grał we Francji - w Grenoble. Do kadry Algierii po raz pierwszy powołany został w roku 2011. Wcześniej reprezentował juniorskie reprezentacje Francji... (w kadrze Francji U-20 wystąpił po raz ostatni w 2010 r.). Feghouli urodził się we Francji, ale aktualnie czuje się Algierczykiem i gra dla Algierii. Gdyby jednak Sofiane był nieco lepszym piłkarzem, to występowałby w trójkolorowej koszulce firmy Nike i czuł się Algierczykiem (tak, jak Zinedine Zidane). Feghouli prawdopodobnie nigdy nie zostanie zawodnikiem światowej klasy, ale... PNA 2013 może być jego turniejem. Jest w niesamowitym gazie i fajnie się go ogląda.

Feghouli (w białej koszulce) i... Felipe Kasmirski.

Emmanuel Adebayor - Togo - Urodzony w 1984 roku najbardziej znany togijski napastnik, o którym niedawno napisaliśmy tekst Podbramkowo Extra. Adebayor to piłkarz-legenda. Niedawno dał się namówić prezydentowi Togo i po raz 9999999999  któryś wznowił karierę reprezentacyjną. Dla Togo w 56 meczach strzelił 26 goli, ale w piłce reprezentacyjnej jeszcze niczego nie wygrał (rzadko kiedy ten gość coś wygrywa). Może PNA 2013 będzie udany właśnie dla niego.

Didier Drogba - Wybrzeże Kości Słoniowej - Rocznik 1978. Didier Drogba to aktualnie najbardziej znany afrykański piłkarz i lider kadry WKS. Jest silny, dobry technicznie i nadal bramkostrzelny. Kocha wygrywać. W PNA 2012 kapitan "Słoni" prezentował się doskonale, ale jego reprezentacja w meczu finałowym przegrała po rzutach karnych z Zambia (zadecydowało pudło Gervinho). W roku 2012 "Drogbacite" wygrał z Chelsea rozgrywki UEFA Champions League i... przeniósł się do Shanghai Shenuha (8 goli w 11 meczach). Aktualnie Drogba podobno jest "wolnym agentem" i szuka  pracodawcy. Zanim zwiąże się kontraktem z nowym (prawdopodobnie europejskim) klubem, to planuje wreszcie wygrać Puchar Narodów Afryki. Tegoroczne rozgrywki mają należeć właśnie do Drogby. Ma już prawie 35 lat, ale jest wypoczęty i dalej prezentuje wysoki poziom. WKS jest faworytem turnieju, ale legenda Chelsea (100 bramek w 226 meczach) musi otrzymać pewne wsparcie od pozostałych kolegów. 

Didier Drogba - najpopularniejszy na świecie Iworyjczyk. Na zdjęciu z flagą Wybrzeża Kości słoniowej i złotym medalem za wygranie Champions League w roku 2012.


Lacina Traore - Wybrzeże Kości Słoniowej - urodzony w 1990 roku napastnik Anzhi Makhachkala. W PNA 2012 Didiera Drogbę w ataku WKS miał wspomóc Seydou Doumbia (CSKA Moskwa) - ale totalnie zawiódł i na dobre wypadł z reprezentacji. Dzisiaj wysuniętym napastnikiem numer 2 w WKS jest mierzący 203 cm wzrostu Lacina Traore. To kolega z zespołu Samuela Eto'o i jedna z największych gwiazd ligi rosyjskiej (napastnik jakoś 46 razy lepszy od Hulka). Traore jest silny, bramkostrzelny oraz... po prostu przyciąga do siebie piłki. Lacina góruje w powietrzu i boją się go wszyscy rosyjscy (i nie tylko) bramkarze. W Anzhi strzelił już 9 goli w 16 meczach (kosztował 18 milionów euro). Wcześniej reprezentował barwy Kubania Krasnodar (18 goli w 38 meczach) oraz rumuńskiego Cluj. W kadrze WKS zadebiutował w 2012 roku i strzela średnio jedną bramkę na mecz (2 występy - 2 gole). Może zostać gwiazdą PNA 2013, a w przyszłości zastąpić Drogbę. Ten chłopak potrafi grać w piłkę!

Lacina Traore jest jednym z najwyższych piłkarzy na świecie.

Takiego pięknego gola strzelił niedawno Lacina Traore angielskiemu Liverpoolowi.







18 stycznia 2013

Loic Remy: Przez plejstację do Premier League.


Piłkarze uwielbiają grać na konsolach. Zlatan Ibrahimovic przez Playstation Network znajduje nowych przyjaciół, oficjalna strona Legii relacjonuje zaciętą rywalizację w "Fifę" pomiędzy piłkarzami "Wojskowych" na cypryjskim zgrupowaniu, a Lavezzi z PSG co pewien czas lubi pograć sobie na plejstacji razem z przedstawicielami sycylijskiej mafii.

Coraz częściej to właśnie konsole stają się przyczyną mniej lub bardziej głośnych transferów. Alex Bruno i Emerson Carvalho zgodzili się na przejście do Widzewa w zamian za... stypendia sportowe, bilety miesięczne i oczywiście playstation. Na spółkę.

Polska liga bywa nietypowa i zdarzają tu się prawdziwe cuda. Kilka dni temu umową z Queens Park Rangers związał się francuski piłkarz, Loic Remy. Co przekonało go do przejścia z Olympique de Marseille do ostatniej w tabeli drużyny z Premier League?



Pieniądze? To wątpliwe. QPR nie ma nieograniczonego budżetu płacowego i nie może sobie pozwolić na wywalanie w błoto kolejnych milionów funtów. Byli tacy, którzy oferowali więcej. Transferem zaskoczona była cała Europa - tylko szaleniec mógłby zgodzić się na taki deal.

Niezręczną ciszę przerwała wypowiedź, której 26-letni reprezentant Francji udzielił na łamach oficjalnej strony klubowej QPR: "Po prostu zagraliśmy w Fifę. Było fajnie i przekonałem się, że Tony (Fernandes) jest dobrą osobą". "Pokazał ludzką twarz jako właściciel klubu, do którego chciałbym przejść. To był dla nas specjalny moment".

Jak wyglądało namawianie francuskiego napastnika na transfer do QPR? Właściciel klubu z Londynu (Tony Fernandes) dowiedział się, że Remy lubi grać na konsoli. Zaprosił więc go do wspólnej gry w Fifę. W pierwszym pojedynku, Bayern Monachium sterowany przez Remy'ego pokonał 6:0 reprezentację Argentyny kontrolowaną przez Fernandesa. W drugim padł remis 4:4, a w rzutach karnych zwyciężył piłkarz.

Panowie momentalnie "znaleźli wspólny język" i szybko porozumieli się w sprawie warunków kontraktu indywidualnego. Jeden z dyrektorów QPR (Philip Beard) powiedział o pojedynku Remy-Fernandes: "Bawili się bardzo dobrze, ale Tony powiedział mi, że dał mu wygrać".

Czy z Remym w składzie drużyna z Londynu utrzyma się w lidze? Przeciwnicy łatwo skóry nie sprzedadzą. 


Tony Fernandes, właściciel QPR.