26 grudnia 2012

PODBRAMKOWO EXTRA: Adebayor - togijska wersja Danijela Ljuboji. Kiedy piłka idzie w parze z kłótniami i wysoką pensją.


Puchar Narodów Afryki 2013 nadciąga wielkimi susami, czas więc na jakieś teksty poświęcone tym rozgrywkom. Zapraszamy do lektury artykułu o Emmanuelu Adebayorze i jego licznych kłótniach na kilku kontynentach. O togijskiej wersji Danijela Ljuboji najgłośniej jest ostatnio w Afryce, ponieważ napastnik Tottenhamu grozi rezygnacją z występów w barwach narodowych.

Pamiętacie jeszcze wydarzenie ze stycznia 2010 roku? Przed Pucharem Narodów Afryki w Angoli   ostrzelany został autokar z zawodnikami reprezentacji Togo. Były trzy ofiary śmiertelne i wielu rannych. Narodowa Togijska Federacja Futbolu w porozumieniu z rządem kraju natychmiast wycofała drużynę z udziału w PNA. Zawodnicy (ci, którym nic się nie stało) nie byli w stanie grać w piłkę, a cały kraj zaczął się obawiać o ich bezpieczeństwo. CAF chyba trochę niesłusznie ukarało Togo grzywną w wysokości 50 000 dolarów oraz banem na udział w kolejnych dwóch edycjach tych rozgrywek.

Na pokładzie pojazdu w momencie zamachu znajdował się także Emmanuel Adebayor - wtedy zawodnik Manchesteru City. Legendarnemu napastnikowi na szczęście nic się nie stało, ale momentalnie powrócił do Wielkiej Brytanii i dwunastego kwietnia oficjalnie zakończył karierę międzynarodową oraz pokłócił się chyba ze wszystkimi możliwymi togijskimi politykami.

Adebayor tuż po zamachu a autokar reprezentacji Togo.

Adebayor (na pierwszym planie, po prawej) był pierwszym (na chwilę obecną jedynym) w historii Togijczykiem, który wystąpił w meczu Realu Madryt. Obok: Cristiano Ronaldo (po lewej) i Lassana "Lass"Diarra (teraz występuje w Anzhi, na zdjęciu widzimy go na drugim planie - za Adebayorem).


Siódmego września 2010 fałszywa reprezentacja Togo zmierzyła się z kadrą Bahrajnu (przegrała 0:3). Minister Sportu Togo wkrótce po spotkaniu powiedział, że nikt w kraju nie wiedział o takim meczu - a kadra nie była tą oficjalną. Bahrajn o oszustwie zorientował się najprawdopodobniej dopiero podczas meczu - "reprezentanci" Togo nie byli prawdziwymi zawodowcami i nie byli w stanie wytrzymać fizycznie gry przez 90 minut. Winni zostali ukarani, a w Togo zaczęto na poważnie  reaktywować (i reorganizować) narodową. 

W Togo mało jest znaleźć wielu piłkarzy zdolnych do gry w futbol na najwyższym poziomie (znalezienie nawet kilku takich sportowców jest sporym wyzwaniem). Tamtejsza drużyna narodowa złożona jest głównie z zawodników drugoplanowych występujących w słabych drużynach Ligue 1 lub Ligue 2 (a czasami nawet w rezerwach tych zespołów). Resztę składu udaje się zapełnić przeróżnymi  typami znalezionymi w Chinach, RPA, niższych ligach angielskich i beligijskich, na Słowacji lub w Rumunii. Czasami powołania dostają nawet zawodnicy bezrobotni z przyzwoitym CV, którzy długimi miesiącami szukają nowego klubu. Bez Adebayora (25 goli w 53 meczach kadry), drużyna Togo nie ma czego szukać -  sportowo i organizacyjnie (jeśli federacji nie stać na opłacenie reprezentantom hotelu lub przelotu, to... zazwyczaj drużynie pomaga finansowo jej kapitan - właśnie Adebayor). 

Namawianie Adebayora na powrót do reprezentacji stało się więc głównym tematem... politycznym w Togo. Wszystkie możliwe decyzje personalne zostały dokonane wedle życzeń piłkarza i skuteczny napastnik 22. marca 2011 powrócił do reprezentacji.

Adebayor w barwach Manchesteru City. 

Resztę scenariusza możemy sobie wyobrazić. Togo grało, a Adebayor strzelał (taktyka "na Adebayora" zdała egzamin). Wbrew przewidywaniom ekspertów, drużyna Emmanuela awansowała do Pucharu Narodów Afryki 2013 (bo wykluczona była z tych rozgrywek w roku 2010 i 2012), a ojcem tego sukcesu został oczywiście Zlatan Adebayor. Mierzący 191 cm wzrostu napastnik w Tottenhamie strzela rzadko, ale w meczach kadry Togo zazwyczaj nie pudłuje.

Miało być bardzo pięknie, ale Adebayor ostatnio zbuntował się ponownie. Dziennikarzom "The Sun" powiedział: "Nie chcę pieniędzy od federacji, która płaci tysiąc funtów za mecz", a następnie zaczął atakować Narodową Togijską Federację Futbolu oraz licznych lokalnych polityków.

O co chodzi ? - tego dokładnie nie wiemy. Wie to chyba tylko napastnik Tottenhamu. Może chodzi o brak organizacji (taka jest wersja gwiazdora), na pewno problemem mogą być kwestie finansowe (Adebayor raczej nie chce dopłacać do zabawy) oraz o bezpieczeństwo drużyny. Piłkarz domaga się kolejnych zmian i reform, aktualnie daje sobie "pięć procent szans na powrót do reprezentacji". W Togo trwa debata narodowa, kibice błagają polityków o reakcję, a my... chyba rozumiemy Adebayora, ale nie popieramy zachowania zawodnika. Kapitan reprezentacji po raz setny stosuje szantaż i znowu gra na emocjach Togijczyków. Domaga się profesjonalizmu, ale sam zachowuje się niezwykle nieprofesjonalnie. Nieelegancko.

Jak będzie? Narodowa Togijska Federacja Futbolu najprawdopodobniej da swojemu najlepszemu zawodnikowi to, czego on zechce. Adebayor umocni się na stanowisku nieformalnego dyktatora togijskiej piłki nożnej i będzie sam ustalał zasady. Togo raczej nie skompromituje się na PNA i przez jakiś czas będzie rozgrywało dobre spotkania. Ale za jakiś czas dojdzie do kolejnego konfliktu, który w rezultacie może zniszczyć tamtejszą piłką nożną. 


Adebayor (po lewej) całuje herb Arsenalu Londyn. Teraz gra w barwach Tottenhamu Londyn - lokalnego rywala "Kanonierów".


I kto tu jest winny? Na pewno z togijską piłką nożną jest źle, ale Adebayor też nie jest niewiniątkiem.

Nie zapominajmy o "wyczynach" Adebayora, który "zalicza" szybko występy w różnych mocnych europejskich drużynach i przy okazji w każdej z tych ekip psuje atmosferę. Zadajmy sobie jedno zajebiście ważne pytanie: a jak wygląda jego kariera klubowa? 

Z Arsenalu Adebayor odszedł za gigantyczne pieniądze do Manchesteru City (na zakończenie przygody z Kanonierami ukradł kilku tamtejszym piłkarzom obuwie). W Manchesterze City się nie sprawdził i wyraźnie nie pasowała mu rywalizacja z innymi (równie konfliktowymi) napastnikami. Strzelał coraz mniej, a kłócił się coraz częściej. Do Realu Madryt był tylko wypożyczony, "Królewscy nie zdecydowali się na wykupienie takiego awanturnika (całkiem nieźle sobie tam radził, ale w Madrycie wiedzieli, co się święci). Następnym krokiem piłkarza było przejście do Tottenhamu, gdzie również nie jest pierwszoplanową postacią (udany miał tylko pierwszy sezon - kiedy grał tam zna zasadzie wypożyczenia) i cały czas szuka okazji do jakiejś zwady. Ten 28-letni zawodnik tak po prostu ma. Najpierw potrafi strzelić gola Arsenalowi, by po kilku minutach za głupi faul wylecieć z boiska.

Adebayor w barwach Tottenhamu Londyn.

Ile najlepszej klasy piłkarskich klubów jeszcze zechce Emmanuela Adebayora - tego nie wiemy. Konfliktowy snajper musi dorosnąć i nareszcie się ogarnąć. Jeśli tego nie zrobi, to... szybko stoczy się w dół futbolowej piramidy i za kilka lat (w wieku około 33 lat) być może dołączy do Legii Warszawa - w której to będzie absolutną gwiazdą (bowiem wszystko zostanie ułożone właśnie pod tego wysokiego niego).

Czy taka opowieść z gatunku football fiction brzmi znajomo?! 




A i owszem! Jest ona troszeczkę oparta na faktach z biografii innego zawodnika - też bardzo utalentowanego, ale z nieco gorszym CV. Podobną drogą podążył Danijel Ljuboja (na zdjęciu powyżej) - wysoki Serb z afrykańską fryzurą i niezłą techniką, który kiedyś szybko zmieniał kluby i równie często kłócił się z kolejnymi menadżerami oraz kolegami z zespołu. Też mógł zrobić wielką karierę, ale przez sprawy pozasportowe nie było mu to dane. Krótko streścimy jego historię (jest to doskonały materiał na tekst Podbramkowo Extra

  1. Serb był gwiazdą Sochaux, a potem najlepszym strzelcem Strasbourga. Strasbourg zdobył Puchar Francji, ale spadł do Ligue 2. Ljubo podpisał kontrakt ze słynnym zespołem z Paryża - PSG i z tą drużyną od razu zdobył wicemistrzostwo Francji oraz Puchar Francji (7 goli w 42 meczach). Przegrał jednak rywalizację w ataku np. z Pedro Pauletą i przeszedł do VfB Stuttgart na wypożyczenie (wkrótce został wykupiony). W PSG nie było wesoło, Ljuboja wielokrotnie kłócił się z innymi zawodnikami między innymi - o wykonywanie rzutów karnych. 
  2. W VfB (wtedy była to bardzo dobra drużyna) serbski napastnik prezentował się całkiem dobrze (w ataku towarzyszył mu legendarny Jon Dahl-Tomasson), ale nie mógł się porozumieć z klubem w sprawie pensji (chciał zarabiać 3 mln euro rocznie). W rezultacie piłkarz został przesunięty do trzecioligowych rezerw
  3. Problem nie został rozwiązany i następny sezon Ljuboja rozpoczął w barwach HSV Hamburg. Prezentował się tam całkiem dobrze (16 meczów i 5 goli), ale z powodu jakiegoś konfliktu po pewnym czasie został przesunięty do drużyny rezerw i po zakończeniu sezonu musiał powrócić do rezerw VfB Stuttgart (nadal był z tym klubem w stanie wojny). W trzeciej lidze niemieckiej grał przez pół roku, a na początku 2008 roku wypożyczony został do Wolfsburga ( 8 spotkań, 1 gol) i ponownie nie został wykupiony. Danijel po raz kolejny musiał więc trenować z rezerwami Stuttgartu, w tej trzecioligowej ekipie spędził cały sezon 2008/9. 
  4. W czerwcu 2009 jako wolny agent podpisał kontrakt z Grenoble, gdzie piłkarsko nieco się odrodził (10 goli w 37 meczach) i niedługo potem trafił do OGC Nice (5 bramek w 30 meczach). Nie przedłużył jednak kontraktu i ponownie musiał szukać nowej drużyny - tym razem trafił do Legii Warszawa, której jest największą gwiazdą. Teraz Ljuboja to zawodnik dojrzały, starający się unikać konfliktów (chociaż niedawno odebrano mu prawo jazdy za prowadzenie samochodu pod wpływem alkoholu). Całkowicie ustabilizował swoją formę i w sezonie 2012/13 ma już na koncie 10 bramek w 15 ekstraklasowych meczach!
  5. W barwach reprezentacji Serbii Ljuboja pojawił się na boisku 19 razy i strzelił jednego gola. Uczestniczył w fatalnych dla serbskiej drużyny Mistrzostwach Świata 2006, które zakończyły się kompletną katastrofą i jedną wielką awanturą (sporo mówiło się o kłótni Ljuboji z Mateją Kezmanem). Ljuboja nigdy potem nie występował w meczach reprezentacyjnych.
Danijel Ljuboja (z tyłu biegnie Michał Kucharczyk) w barwach Legii Warszawa.

Ljubo jest jedną z największych gwiazd naszej ligi, ale w przeszłości mógł osiągnąć znacznie więcej. Miał papiery na granie w najlepszych klubach świata i zdobywanie najbardziej prestiżowych pucharów. Teraz Serb walczy o pierwsze (!) w swojej karierze mistrzostwo kraju - o mistrzostwo Polski (kraj spory, ale liga śmieszna).

Adebayor papiery na granie nadal ma i występuje w całkiem niezłym klubie - Tottenhamie, ale... Jeśli chodzi o puchary, to Ljuboja osiągnął od reprezentanta Togo znacznie więcej (Ljubo zobył 2 puchary Francji i puchar Polski, Adebayor wygrał z Realem Madryt hiszpański Puchar Króla). 
Na zdjęciu po prawej - Lato 2012: Andre Villas-Boas prezentuje Adebayora i nową koszulkę Tottenhamu - wykonaną przez firmę Under Armour.

Jeśli Adebayor chce nadal grać, to musi przestać się kłócić. Jeśli chce strzelać gole, to musi nadal grać. A jeśli chce w sporcie cokolwiek wygrywać, to musi strzelać gole. Skoro zaś chce nadal uprawiać piłkę nożną, to musi chcieć wygrywać. Wniosek jest prosty: Skoro kapitan reprezentacji Togo chce coś wygrać, to musi przestać się kłócić i zabrać za pracę.
W Nowym Roku 2013 życzymy Adebayorowi zdrowia, szczęścia i szybkiego (orz bezbolesnego) przejścia piłkarskiego okresu dojrzewania. Jeśli przestanie szukać zwady i zacznie koncentrować się na dobrej grze i strzelaniu goli, to może jeszcze kiedyś będzie mógł się tak cieszyć:

Adebayor cieszy się ze zdobytego Pucharu Króla Hiszpanii.

Adebayor i jego przyjaciele z Pucharem Hiszpanii w samolocie. Radości reprezentanta Togo i jego gromadki kumpli przygląda się uśmiechnięty Jerzy Dudek (w prawym dolnym rogu obrazka).


Kilka słów o Danijelu Ljuboji. Serb prezentuje się aktualnie znakomicie. Strzela, asystuje, uczy techniki, jeździ fajnym mercedesem, chodzi na smaczne sushi i jest w Warszawie bardzo lubianą osobą (sam miałem przyjemność spotkać go przez przypadek i pogratulować udanego występu). Ljubo powinien jednak cały czas się pilnować i nie dać wyprowadzić z równowagi, koncentrować na celu - mistrzostwie. Ewentualna kłótnia w zespole Legii może doprowadzić do utraty pozycji lidera T-mobile ekstraklasy. Zdobywając mistrzostwo Polski i sięgając po tytuł króla strzelców (zadanie to jest raczej ułatwione, bo w zimie z naszą ligą pożegna się Arkadiusz Milik, chyba za granicę odejdzie też Razack), Ljuboja potwierdzi swoją piłkarską klasę oraz spełni jedno z marzeń. Jeśli natomiast Legia nie wygra ligi, to serbski napastnik prawdopodobnie odejdzie z klubu ze stadionu przy ulicy Łazienkowskiej i... zostanie szybko zapomniany. 

Piłkarzowi Legii życzymy oczywiście wszystkiego najlepszego. To właśnie między innymi dla oglądania takich gwiazd przychodzi się na trybuny, to właśnie takimi piłkarzami wygrywa się ligę i walczy w europejskich pucharach! 

Danijel Ljuboja w barwach Legii Warszawa.








0 komentarze:

Prześlij komentarz

Wszystkich czytelników komentujących Nasze artykuły, prosimy o podpisywanie się pod swoimi wypowiedziami, nie używania wulgaryzmów i o brak spamowania. Zastrzegamy sobie prawo do usunięcia wybranego - niestosownego - komentarza.

Redakcja.