24 maja 2013

Podbramkowo Extra: Włochy - kibice i polityka

Nowożytny ruch kibiców na Półwyspie Apenińskim narodził się już w latach 60. dwudziestego wieku. Pierwsze zorganizowane grupy kibiców to legendarna “Fossa dei Leoni” (AC Milan, powstała w 1968 roku, obecnie grupa już nie istnieje) i “Boys S.A.N.” (Inter). Pierwszymi ekipami, które użyły określenia “ultra” były “Ultras Tito Cucchiaroni” (Sampdoria) i “Ultras Granata” (AC Torino).


Największy wpływ na rozwój ruchu kibicowskiego miała jednak grupa ,"Commando Ultra Curva Sud" (CUCS), kibicująca Romie. Kibice włoscy szybko przybrali miano ultras. Ich największym wyróżnikiem są oprawy podczas meczów, które przykuwają oczy. Pozytywnym aspektem jest imponujący doping dla zespołu i wielka widowiskowość. Jednak to fantastyczne wrażenie zanika, gdy położymy na drugiej szali minusy. „Ultra” oznacza „ponad wszystko” i tak właśnie tysiące ultrasów z całych Włoch postrzega swoje drużyny. „Czasem jedziemy do innego miasta, żeby narobić kłopotów. Ale to dlatego, że lubimy robić zadymy. Nie kryjemy tego. Lubimy to. Zależy nam na tym, bo chcemy walczyć, na tym właśnie polega bycie Ultrasem”. Ale filozofia Ultrasów nie ogranicza się tylko do walki i powiewania flagami. „Bycie Ultrasem to nie tylko niedzielna bijatyka na stadionie. To dużo więcej. Trzeba tam być codziennie, dla klubu. To także przyjaźń, pomaganie tym z nas, którzy mają problemy. To oglądanie wszystkich meczów naszej drużyny, w domu i na wyjeździe w każdą niedzielę – to wszystko razem tworzy z człowieka prawdziwego kibica”. Kolejnym elementem mentalności Ultrasów jest obrona własnego terytorium. We Florencji właśnie w tym celu zawiązała się specjalna grupa, Collettivo Fiorentina. Grupa powstała z oddanych kibiców Fiorentiny. Nie pozwalają, aby dyrygowali nimi kibice gości, gdy przyjeżdżają do Florencji.

Brigade Autonome Livornesi
Wygląd i forma włoskiej sceny kibicowskiej jest uwarunkowana przez zdarzenia polityczno-społeczne, do których dochodziło w tym kraju. Pierwszą rzeczą, na którą należy zwrócić uwagę, jest włoski regionalizm. Podziały regionalne mają we Włoszech długą tradycję. Przez tysiąc lat był to kraj podzielony na ponad sto miast-państw. Chociaż zjednoczenie Włoch odbyło się w latach ’50 i ’60 XIX wieku, podziały wciąż są wyraźnie widoczne. Ten element historii ma ogromny wpływ na włoską codzienność. Ponadto cały kraj jest podzielony politycznie już od końca Drugiej Wojny Światowej, od kiedy jedna część społeczeństwa popiera lewicę (włączając w to jej skrajną formę w postaci komunizmu), natomiast druga jest konserwatywna i prawicowa (również sięgającą skrajnych faszystowskich form). Podział ten wpłynął na sympatie kibiców w tym kraju i te antagonizmy mają swoje odzwierciedlenie na trybunach. Istnieje kilka prostych przykładów. Lewicowe miasto Bologna i kibice tego klubu przeciwstawiają się prawicowej Veronie. Mediolan jest podzielony na kibiców Milanu, będącego przedstawicielem lewicy i klasy robotniczej, oraz Interu, którego sympatycy należą do tzw. klasy średniej. Oczywiście podziały te nie są sztywne, pokazując jedynie pewne tendencje. Jednak istnieją miasta i kibice, których poglądy są skrajne i raczej nie ulegną zmianie – są to lewicowe Livorno z ultrakomunistyczną grupą „Brigade Autonome Livornesi” oraz ultraprawicowe rzymskie Lazio i ich fanatycy z grupy „Irriducibili”, posiadający miano kibiców-faszystów, gdyż odwołują się do tradycji Benito Mussoliniego, wywieszając celtyckie krzyże, swastyki i orły faszystowskie.

Tak się bawią w Livorno
Największą lewicową grupą jest wspomniana ekipa z Livorno. Na meczach ich klubu często wywieszano flagi Związku Radzieckiego, opisane cyrylicą, flagi z wizerunkami Che Guevary czy nawet Józefa Stalina. Na trybunach organizowano oprawy w północnokoreańskim stylu, a przed rozpoczęciem meczu, zamiast klubowego hymnu, można było usłyszeć hymn Związku Radzieckiego i Międzynarodówkę.

Natomiast najbardziej skrajną prawicową grupą są zwolennicy rzymskiego Lazio, nazywani Irridicibili, co oznacza „niezłomni”, „nieugięci”. Grupa powstała w 1987 roku, liczy ponad 6000 członków i ma reputację skrajnie prawicowej. Na jej trybunach często widuje się symbole faszystowskie.
Paolo di Canio pozdrawia kibiców Lazio
W 2005 roku piłkarz Paolo Di Canio, były Ultras Lazio, jedna z legendarnych postaci klubu, został uwieczniony na zdjęciu, gdy witał kibiców rzymskim pozdrowieniem. Faszystowski gest wstrząsnął całym piłkarskim światem. Jednak wnuczka Benito Mussoliniego, Alessandra Mussolini przyznała, że sprawił jej ogromną radość i pogratulowała odwagi w wyrażaniu poglądów. Irriducibili należą do najsłynniejszych na świecie grup Ultrasów, ponieważ są najbardziej kontrowersyjni, i to nie tylko z powodów politycznych.

Trybuna ultrasów Lazio

Stali się marką, handlują własnymi gadżetami, które sprzedają się lepiej, niż te sprzedawane przez sam klub. Wzbudziło to niechęć innych grup Ultrasów, które uważają to za zdradę przekonań. Bocia, Curva Nord: „Teraz powstaje mnóstwo grup kibiców, które przede wszystkim chcą sprzedać 400 szalików. Nie tak powinno być. Przede wszystkim trzeba bronić swoich barw”. Przywódca Irriducibili, Fabrizio Toffolo, został oskarżony o zastraszanie i próbę wymuszenia po tym, jak prezes Lazio anulował przywileje Irriducibili – 1000 karnetów i pieniądze za oprawy choreograficzne. Irriducibili to prawdziwa machina biznesowa – mają nawet swoją stację radiową. Nazywa się Głos północnej trybuny i nadaje w całym mieście. Od czasu aresztowań, Irriducibili prowadzili milczący protest na stadionie. Tego rodzaju demonstracja siły nie jest niczym nadzwyczajnym dla Ultrasów Lazio. Milczący protest oznacza brak śpiewów i skandowania na trybunie. Jednak derby Rzymu są tak ważnym momentem, że protest zostaje przerwany.


Commando Ultra Curva Sud 

Podczas derbów, Lazio rywalizuje z AS Roma. Ultrasi Romy nazywają się The Boys. Powstali w 1972 roku, co czyni ich najstarszą grupą kibiców Romy. Podobnie jak Ultrasi Lazio, są prawicowcami. Ich miejsce znajduje się w środku trybun Romy. Tylko im wolno tam przebywać. „Derby są wyjątkowe. Zawsze istnieje dążenie do podkreślenia swojej władzy na tym terenie. Biorąc pod uwagę, że wszyscy jesteśmy ludźmi ulicy,


prowadzi to nieuchronnie do rękoczynów”. Ultrasi uważają, że ucieleśniają prawdziwego ducha włoskiego futbolu i dają tej grze coś szczególnego. Widać to w Rzymie, gdzie dzięki Ultrasom i rywalizacji na murawie towarzyszy wielka, widowiskowa oprawa, którą może podziwiać cały świat. Rzym jest stolicą futbolowych namiętności, a jego dwie wielkie drużyny od lat zawzięcie ze sobą rywalizują. Roma tradycyjnie jest klubem wielkomiejskiej klasy robotniczej. Ostoją Lazio są bardziej zamożne przedmieścia, zamieszkałe przez klasę średnią. Od dziesięcioleci Ultrasi obu drużyn ścierają się w okolicach Stadio Olimpico, który jest ich wspólnym stadionem. W samym XXI wieku doszło do kilku niebezpiecznych incydentów. W 2003 przed spotkaniem z angielskim Liverpoolem nożem dźgnięto dziewięć osób. Dwa lata później, podczas derbów z Lazio zostało rannych 40 osób. Derby z 2004 roku były szczególne. Zaczęło się od plotki, która mówiła o tym, że kibic Romy został przejechany przez policję. Ultrasi Romy wyszli na płytę boiska, a o ofierze dowiedział się Francesco Totti, kapitan ich drużyny. Próbował negocjować z chuliganami, aby pozwolili dokończyć spotkanie. Jednak nie był wystarczająco przekonywający. Zarówno Ultrasi Romy, jak i Lazio, chcieli przerwania meczu. Tak też się stało. Zamieszki trwały do późna w nocy.W roku następnym piłkarze Romy musieli grać kilka meczów u siebie bez publiczności. Powodem był wybryk kibola, który dotkliwie ranił w głowę sędziego rzuconym ostrym przedmiotem. Sędzia ten, wobec późniejszych gróźb, zakończył karierę.


Ekipą ultras, mającą szczególnie złą sławę, jest grupa Drughi, popierająca turyński Juventus. Swoją nazwę wzięli od brutalnego gangu Drugów z kultowego, brytyjskiego filmu „Mechaniczna pomarańcza”. Drughowie nie kryją nienawiści do Anglików, z powodu jednego z najczarniejszych dni w historii piłki nożnej. Tragedia na stadionie Heysel była jedną z najgorszych związanych z futbolem. W 1985 roku, podczas meczu o Puchar Europy pomiędzy Juventusem Turyn a FC Liverpool, zginęło 39 osób, w tym 32 kibiców Juventusu. Kibice Liverpoolu zachowywali się agresywnie. Uciekająca przed nimi policja belgijska nie była w stanie ich powstrzymać. Obie grupy kibiców znalazły się po jednej stronie stadionu, oddzielone od siebie tylko siatką. W powietrzu zaczęły latać różne rzeczy, aż w końcu grupa fanów Liverpoolu wdarła się do sektora Juventusu. Belgijska policja była poza stadionem, ponieważ władze uznały, że na 15 minut przed rozpoczęciem meczu incydenty mogą zdarzyć się tylko na zewnątrz. Większość nieuzbrojonych kibiców Juventusu rzuciła się do panicznej ucieczki. Runęła betonowa ściana i zginęli ludzie. Gdy policja wróciła, było już za późno, fani już nie żyli. Obecny na meczu przedstawiciel UEFA obarczył kibiców Liverpoolu winą za tragedię. Ale to oni, jeszcze przed meczem, krytykowali zły przydział trybun. Trudno w to uwierzyć, ale nigdy nie przeprowadzono oficjalnego śledztwa w sprawie przyczyn tragedii. Angielskie kluby wykluczono na 5 lat z europejskich rozgrywek, a Ultrasi Juventusu nigdy nie zapomną tego, co się stało. W 2005 roku, 20 lat po tragedii, Juventus zmierzył się z Liverpoolem w Lidze Mistrzów. Drużyny spotkały się po raz pierwszy od czasu Heysel i Ultrasi Juve pragnęli rewanżu. Policja musiała ciężko pracować, aby utrzymać Drughów od kibiców Liverpoolu. Chociaż minęło ponad 20 lat, kibice Juventusu nadal żywią głęboką urazę z powodu wydarzeń z tamtego dnia. To w ich następstwie powstali Drughowie. W czasach Heysel nazywano ich po prostu czarno-białymi kibicami. Dopiero po tragedii nazwali się Drughami.

Dramat na Heysel
Drughowie szczycą się swoją złą sławą we Włoszech. Rywale nienawidzą zarówno Drughów, jak i Juventusu. Nastroje antyjuventusowe wzmogły się latem 2006 roku, gdy klub został obarczony winą za aferę calciopoli, która wstrząsnęła włoską piłką. Juventus był jednym z czterech klubów, które ostatecznie uznano za winne kupowania meczów. Został zdegradowany do Serie B i pozbawiony tytułów mistrzowskich wywalczonych w 2005 i 2006 roku. Drughi na temat gry w Serie B: „Nasi wrogowie oczywiście się zmienili, ale nie do końca. W Serie B spotkaliśmy paru starych wrogów. Gdziekolwiek jedziemy, spotykamy się z nienawiścią. Ale są miejsca mniej i bardziej wrogie. Najbardziej wrogie wobec nas są Genua i Neapol”. Dzięki degradacji, po raz pierwszy od dziesięciu lat zagrali w Genui. Turyn i Genua tradycyjnie są rywalami, więc wszyscy spodziewali się wybuchowego meczu. „Kibice Genui to gówno, a policja nawet większe”. Z powodu reputacji Drughów, na meczach wyjazdowych towarzyszy im eskorta policyjna. Podczas samego meczu, kibice Genui zasypali ich gradem obelg na temat uczestnictwa Juventusu w aferze korupcyjnej. Trybuna Genui pokryła się obraźliwymi transparentami, a stadion wypełnił ogłuszający ryk – „złodzieje”. „Zrobiliśmy tam zadymę, wszystko porozwalaliśmy. Mamy ich gdzieś. Ci z Genui nawiali, tylko policja została. Roznieśliśmy ich”. Zapytani o Heysel odpowiedzą: „Tak, (obwiniamy) wszystkich Anglików. Nienawidzimy wszystkich Anglików. Od A do Z, od lewa do prawa”. Mimo upływu czasu, Drughowie nie zapomnieli i z pewnością nie wybaczyli. Wątpliwe, by mogło się to kiedykolwiek zmienić.

Ultrasi Atalanty
Bergamo jest ojczyzną klubu piłkarskiego Atalanta. Nie jest to, jak Juventus, klub znany na całym świecie. Za to ich Ultrasi, Curva Nord, mają złą reputację. Pasuje im nawet słaba pozycja ich klubu. Są przywiązani zarówno do drużyny, jak i swojego miasta. Ich lider, Bocia, jest znaną postacią w świecie Ultrasów: „Rzym, Turyn, Florencja – nas nie obchodzi, kto jest największy. Zawsze będziemy ścigać. Nawet, gdy do nas nie przyjadą, nienawidzimy ich wszystkich. Zamiłowanie do bijatyki nie wynika ze skłonności przestępczych. To namiętność.
Wynika z mojego pragnienia walki, jest moim narkotykiem. Z potrzeby pokazania innym Ultrasom, że nie będą mogli dumnie przechadzać się po moim mieście”. Curva Nord uważają się za wielką rodzinę, a ich spotkania mają zwykle charakter przyjęć. „Ultrasi spajają całe miasto. Naszym zadaniem jest promowanie prawdziwych wartości tego sportu”. Jak jednak godzą to budowanie wspólnoty z przemocą tkwiącą w naturze Ultrasów? „Ludzie mogą uważać to za złe, mają do tego pełne prawo.
Bocia z Bergamo
Ale my wiemy, że ostatecznym celem jest walka. To najpiękniejsza rzecz, jaką możemy zrobić i jedyna, jaka naprawdę raduje nasze serca. Zawsze”. Curva Nord wierzą, że włoski futbol został skorumpowany przez bogatsze kluby z wielkich miast. Wiarę tę wzmocniła afera Calciopoli z 2006 roku. „Piłka nożna nie jest już prawdziwym sportem, bo została sprzedana przez tyle osób. Osób, które zrobiły wszystko, co w ich mocy, aby znalazła się w jak najgorszym świetle”. Ultrasi stali się strażnikami moralności. Sytuacja w futbolu pozwoliła im usprawiedliwić swoje działania. „Obecny świat piłki nożnej jest odrażający. Są jednak wciąż tacy ludzie, jak my, którzy kultywują prawdziwe wartości”.

Dida raniony racą
W ciągu ostatnich lat przez Włochy przetoczyła się fala brutalnej przemocy. Doszło do tego, że oprócz służb porządkowych i policji, na trybunach potrzebna była asysta straży pożarnej. W 2005 roku, podczas meczu Ligi Mistrzów i jednocześnie derby Mediolanu, pomiędzy Interem Mediolan, a AC Milan, doszło do chuligańskich ekscesów. Fanatycy Interu, niezadowoleni z niekorzystnej decyzji sędziego, obrzucili pole karne Milanu płonącymi racami. Bramkarz Rossoneri został zraniony, a straż pożarna musiała gasić ogień. Kiedy wznowiono mecz, sytuacja natychmiast się powtórzyła i spotkanie zakończono, przyznając Milanowi walkower. Chuligani pokazali, że z nikim nie muszą się liczyć, a jedynym argumentem jest przemoc. W 2006 roku kibice Interu posunęli się jeszcze dalej. Potrafili czekać na piłkarzy na lotnisku, aby dokonać swoistego linczu, wyrażając swoje niezadowolenie z postawy drużyny. Wokół wsiadających do samochodów piłkarzy wybuchły petardy, doszło do rękoczynów. Cristiano Zanetti został raniony w szyję. „To był pokaz barbarzyństwa, nietolerancji i bezmyślności napędzany specyficzną histerią otaczającą futbol. Potrzebujemy rewolucji kulturalnej, by nauczyć się przegrywać z godnością. Podejrzewam, że potrzeba na to zmiany pokoleniowej” – tak skomentował te wydarzenia prezes FIGC.
 

We Włoszech możemy zauważyć tendencję do konsolidacji chuliganów przeciwko wspólnemu wrogowi – policji. Integrować potrafią się nawet wrogie ekipy: odpowiednie pakty zawarli kibice AC Milan i Interu, ultrasi Lazio i AS Roma. W roku
Żałoba w formie ultras po zabójstwie Gabriele Sandriego
2005, na przestrzeni kilku dni podczas rozgrywek piłkarskich raniono około stu policjantów chroniących stadiony. Mimo szczegółowej kontroli przed wejściem na stadion, chuligani potrafią przemycić niebezpieczne przedmioty. Za broń służą im przedmioty codziennego użytku. Są to monety, zapalniczki, akumulatory telefonów komórkowych. Rok 2007 był przełomowy. Podczas lutowego meczu derbowego pomiędzy dwiema sycylijskimi drużynami, Palermo i Catanią, wybuchły zamieszki. W 58. minucie mecz został przerwany. Bijatyka przeniosła się poza stadion. Śmierć poniósł 38-letni policjant, Filippo Raciti. Ostateczny bilans to 124 rannych kibiców i 26 policjantów. Kolejna tragedia miała miejsce w listopadzie, na jednym z parkingów przy autostradzie A1. Kibice Lazio jadący do Mediolanu na mecz z Interem spotkali fanów Juventusu jadących na mecz z AC Parma i wywołali bójkę. W zajście włączyła się policja, a jeden z funkcjonariuszy przez przypadek postrzelił śmiertelnie fana Lazio, 26-letniego Gabriele Sandriego. Wydarzenie to wywołało kilkugodzinne zamieszki w Rzymie i innych włoskich miastach.


Włoski nacjonalizm obserwowany na stadionach i wśród kibiców ma formę, której chuligaństwo w wielu krajach nie posiądzie. We Włoszech campanilismo, czyli lokalny patriotyzmem, jest wykorzystywany dla własnych interesów przez politycznych ekstremistów. Pośród kiboli znajdują idealny materiał do sformowania bojówek. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Włoch zwracało uwagę na ludzi, którzy nie mają wiele wspólnego z futbolem, ale wchodzących między kibiców i wykorzystujących siłę i przemoc jako instrumenty do walki politycznej. Policja szacuje, ze dziesięć procent spośród 60 tysięcy włoskich kiboli łączą związki finansowe z lewicą lub prawicą. Nie można się temu dziwić – sam Silvio Berlusconi rozpędził swoją polityczną karierę dzięki piłce nożnej.

Maciek Szafrański

Źródła:
Callam C., Riley D., Football Hooligans International, Zig Zag Productions 2000.
T. Sahaj, Fani futbolowi. Historyczno-społeczne studium zjawiska kibicowania, Poznań 2007
R. Stec, Bandyci są ok., www.gazeta.pl, 22 września 2004.
Di Canio pozdrawia kibiców w faszystowski sposób, www.gazeta.pl, 9 stycznia 2005.
Petardami w piłkarzy Interu, „Gazeta Wyborcza”, dodatek „Sport”, 10 kwietnia 2006.
http://kibole.wiaralecha.pl/raport-z-europy/151-woska-scena-kibicowska.html
http://www.wiadomosci24.pl/artykul/pilkarskie_rozgrywki_we_wloszech_zawieszone_18309.html
http://www.tvn24.pl/sport,4/zarzut-zabojstwa-dla-wloskiego-policjanta,40437.html

1 komentarze:

Rewelacyjny artykuł, będą kolejne tego typu?

Prześlij komentarz

Wszystkich czytelników komentujących Nasze artykuły, prosimy o podpisywanie się pod swoimi wypowiedziami, nie używania wulgaryzmów i o brak spamowania. Zastrzegamy sobie prawo do usunięcia wybranego - niestosownego - komentarza.

Redakcja.