21 lutego 2013

Mediolan znów nieszczęśliwy dla Barcelony. Milan kopiuje Inter.


Tym razem nie było żadnego wybuchu wulkanu. Piłkarze Barcelony przyjechali do Włoch wypoczęci, nawet można powiedzieć "wyluzowani". W lidze idzie im świetnie, forma ma być niedługo jeszcze lepsza. I do tego na boisko piłkarze drużyny z Katalonii wyszli praktycznie w optymalnym składzie. A na przeciw nich odmłodzony Milan, bez największej gwiazdy - Mario Balotellego, który w barwach Rossoneri zagrać tym sezonie w LM nie może. Większość ekspertów, obserwatorów, dziennikarzy, kibiców i wszystkich innych nie dawała gospodarzom cienia szans. I za to lubimy piłkę, że nie zawsze górą są faworyci.

Pytany niedawno przeze mnie redaktor Piotr Olejnik z Blaugrana.pl, przewidywał:

- Nie wyobrażam sobie innego scenariusza niż gładki rozstrzelanie w 1/8 finału przeciętnej drużyny, jaką w tej chwili jest AC Milan - tak mówił w wywiadzie dla Podbramkowo.

Jasne, że wspomniany redaktor jest fanem "Dumy Katalonii" i inaczej powiedzieć nie mógł. Serce by nie pozwoliło. Ale także obiektywni miłośnicy futbolu mieli wrażenie tego wieczora, że ciekawego spektaklu to nie zobaczymy. I psioczyli na TVP, że "znów ta Barca, która kolejnego rywala zmiażdży".

A jak było? Zacznijmy od tego, że mecz rozgrywany na San Siro nie był jakimś spektaklem niezwykle wysokich lotów. W pierwszej połowie wiało trochę nudą, a najciekawsze były wpadki niezawodnego Szpakowskiego. "Jordi Albiego, Botęk, el Szałari" - kogo to dzisiaj nie było na murawie. Pierwsze 45 minut trochę rozczarowało, jak na fazę 1/8 Champions League. W drugiej połowie nie było może aż tak dużo lepiej, ale padły bramki. I to - uwaga - nie w tę stronę, w którą można było się spodziewać.

Mario Balotelli szalał ze szczęścia gdy jego koledzy trafiali. Konkretnie Boateng i Muntari. Reprezentant Włoch radował się po każdym ciosie gospodarzy, czego kamery telewizyjne nie mogły nie dostrzec.
Milan zwyciężył 2:0. Gdyby przekazać komuś ten suchy wynik, pewnie każdy zrobiłby wielkie oczy. A gdyby jeszcze powiedzieć, że zwycięska ekipa wcale nie zaprezentowala "futbolu z innej planety" by zatrzymać Barcelonę, to już w ogóle niebywałe. Ale tak było. To nie był w wykonaniu gospodarzy, jak mawia Mateusz Borek, "zupełnie inny poziom". Ale na grającą dziś wyjątkowo ospale i niedokładnie "Dumę Katalonii" starczyło. A znów błąd popełnił Dani Alves, gdyż w kontrataku nie zdążył pokryć przeciwnika (zobaczcie sobie bramkę Costy w meczu Valencia - Barcelona, też Brazylijczyk krył "na radar").

Gracze Milanu mieli sporo szczęścia w akcjach ofensywnych (przy pierwszej bramce spore zamieszanie i bramka trochę przypadkowa). Ale głównie mądrze się bronili całym zespołem, nawet El Shaarawy wracał na swoją obronę, by odebrać piłkę. Grał tak ofiarnie w defensywie, jak niegdyś Samuel Eto. Też przeciwko Barcelonie, tylko na jej boisku w pamiętnym spotkaniu, po którym to Inter wyeliminował Blaugranę z Ligi Mistrzów w sezonie 2009/2010.

Czy piłkarze Milanu są w stanie pójść w ślady Nerazzurri i wyrzucić wielkiego rywala z Champions League? Zobaczymy. Faktem jest, że uzyskali dziś wynik nawet lepszy, niż wtedy Inter w pierwszym meczu. Wówczas podopieczni Jose Mourinho wygrali 3:1. Milan dziś 2:0, a nie stracić ani jednej bramki, to ważna rzecz w kontekście rewanżu. Co musi się stać, by drużyna Massimiliano Allegriego zdołała przejść do ćwierćfinału Ligi Mistrzów? Wydaje się, że jeszcze sporo, bo czy Barcelona może zagrać w europejskich pucharach dwa tak słabe mecze z rzędu?


Dziś nie była sobą. Zupełnie nie szło jej konstruowanie akcji. Zbyt czytelne, zbyt wolne, za bardzo środkiem się pchała. Murawa była nie ta? Za zimno? Milan grał konsekwentnie w obronie, to trzeba przyznać. Ale też goście rzadko kiedy wrzucali wyższy bieg, nawet nie wypróbowali do końca, jak mocna była dziś defensywa gospodarzy. Bramkarz ekipy Allegriego nie miał mało pracy. "Duma Katalonii" grał tak, jakby czekała, że rywale się położą. Jasne, że Milan zrobił wiele, by dziś wygrać. Choćby zagęszczał środek pola w sposób heroiczny, uniemożliwiał rywalowi grę taką, jaką on kocha, słynną tiki-takę. Ale Barca mogła też na wiele innych sposobów spróbować ograć Milan, choćby skrzydłami, choćby strzałami z daleka - jednak tego nie próbowała. Myślała może, że przeciwnicy przestaną w końcu biegać, albo zaczną panikować na widok Messiego i spółki. Argentyńczyk też był mało widoczny. On miewa takie mecze, ostatnio np z Valencią w lidze, ale rzadko na takim poziomie, w takiej fazie, jak 1/8 LM. A może goście zlekceważyli Milan?

Paradoks polega na tym, że faworytem w rewanżu jest chyba wciąż drużyna wczoraj przegrana. Choć powiedziałbym, że takowego nie ma - szanse są po 50%. Barcelona u siebie potrafi każdego zdemolować. Ale tym razem będzie musiała się wyjątkowo napocić, bo jednak wyciągnąć z 0:2, to nie będzie bułka z masłem. Włoskiej drużynie wystarczy jedna bramka, a wtedy do szczęścia będzie już bardzo blisko. Dlatego tak ważny będzie początek meczu - czy ekipa z Mediolanu zatrzyma huraganowe ataki Hiszpanów, czy też rozpocznie się szybkie odrabianie strat. Ale to dopiero 12 marca, gdy odbędzie się rewanż na Camp Nou.

Dziś chwile szczęścia przeżywają kibice Rossonerich. Chyba sami się nie spodziewali, że ten wieczór może być dla nich tak piękny.

10 komentarze:

Milan zasłużył na wygraną, ciekawe czy Barcelona obudzi się.

Nie wiem, czy właśnie przeczytałem artykuł na fcbarca.pl czy na podbramkowo. Nie ma to jak obiektywizm i ciągłe lizanie dupy Barcelonie. Milan pokazał właśnie wczorajszym meczem, że nie jest zespołem "przeciętnym" jak go na tej stronie nazwano, okazało się również, że Barca wcale nie jest taka niesamowita i nie do zwyciężenia.

No z obiektywnoscia to ten artykuł nie wiele ma wspolnego. A konetarz wczoraj w TVP byl prze .uj :) Generalnie MIlan z cala pewnoscia zasluzyl na wygrana. Perfekcyjnie w obronie zagrali. Szkoda ze Arsenal dal sie tak zbombardować, ale cóż Bayern mocny moim zdaniem fawory LM.

Cóż, "Milan zespół przeciętny" to tylko cytat, fragment pewnej wypowiedzi więc radzę czytać uważnie :) Tym bardziej, że właśnie napisalismy, że Barca zagrała wyjątkowo słabo a Milan niezwykle skutecznie w obronie. Milan zasłużył na wygraną na pewno, choć ogolnie mecz nie był na jakimś wyjątkowym poziomie, ale gdyby obie druzyny poszlo cios za cios, to pewnie gospodarze mogliby gorzej skonczyć. Ale wczoraj byli mądrzy w defensywie, a Barcelona nieporadna.

no właśnie panie i panowie. Co musi się stać żeby przestali "lizać dupę" Barcelonie? Muszą przegrać 0:5 na Camp Nou? Moim zdaniem Milan zasłużył na to by nazwać go lepszą drużyną w tym meczu, a przeciętną drużyną była Barcelona.

Ale kto niby liże? Przecież dostrzegamy bardzo słabą postawę Barcelony i świetną grę, zwłaszcza w obronie, Milanu. Barcelona w środę grała bardzo przeciętnie, już nie tylko jak na nią, ale ogólnie jako team piłkarski i tak to też jest w tekście napisane.

nie mówię że Wy to robicie, tylko że taka ogólna moda jest teraz. A sam artykuł bardzo mi się podobał

bardzo dobry artykuł, podoba mi się. ljuboję to!

Moda tak jest - to fakt. W Polsce po prostu jest trochę kult Barcelony, wszyscy (prawie ) jej kibicują :) Dzięki. Polecamy Podbramkowo :)

Prześlij komentarz

Wszystkich czytelników komentujących Nasze artykuły, prosimy o podpisywanie się pod swoimi wypowiedziami, nie używania wulgaryzmów i o brak spamowania. Zastrzegamy sobie prawo do usunięcia wybranego - niestosownego - komentarza.

Redakcja.