18 grudnia 2012

Dobry wybór pana Macieja. Czasami pozory mylą.


Wielu pukało się w głowę, kiedy zimą zeszłego roku zaprezentowano Macieja Rybusa jako piłkarza czeczeńskiego Tereka Grozny. Reprezentanta Polski widzieliśmy w mocnej lidze zachodniej, na przykład razem z kolegą z Legii Warszawa - Arielem Borysiukiem, który zdecydował się wówczas na kontynuowanie kariery w Bundeslidze. Borysiuk wieloletnią umową związał się z Kaiserslautern (Jakub Świerczok też) mającym duże szanse na utrzymanie się na najwyższym niemieckim poziomie rozgrywkowym. Który z piłkarzy może teraz żałować swojego wyboru i dlaczego? 


Maciej Rybus kosztował Terek 2,7 miliona euro i miał wzmocnić rywalizację na skrzydle, a do klubu z Czeczenii przeszedł tuż po spotkaniu 1/16 finału Ligi Europy ze Sportingiem Lizbona. Większość osób krytykowało ten transfer (wśród krytyków był ówczesny selekcjoner kadry narodowej, Franciszek Smuda), ale wkrótce potem okazało się, że poziom sportowy Tereka nie jest taki niski.
W kilka miesięcy Maciej Rybus rozegrał 11 spotkań i strzelił trzy gole, a jego drużyna zajęła jedenaste miejsce w tabeli ligowej. Polski piłkarz ze względu na przebojowość i boiskową szybkość został ulubieńcem fanów drużyny z Groznego. W czerwcu pojechał także na Euro 2012.

Sezon 2012 jest dla pana Macieja i jego zespołu również udany. W swoje urodziny strzelił dwa zwycięskie gole (w meczu z Dynamo Moskwa) i w prezencie otrzymał pięknego Mercedesa klasy E. Na koncie po 8 meczach ma dwa gole, ale w polepszeniu statystyk przeszkodziła mu kontuzja. Ostatnio jednak ze zdrowiem reprezentanta Polski jest dużo lepiej i wrócił do pierwszego składu Tereka (od razu wygryzł Macieja Makuszewskiego). Drużyna czterech Polaków (i czterech Brazylijczyków) zajmuje w Lidze Rosyjskiej piąte miejsce i znajduje się w tabeli wyżej od między innymi Rubina Kazań i Spartaka Moskwa. Są szanse na wyższą pozycję, ponieważ tyle samo punktów na koncie ma drużyna Kubania Krasnodar, a trzeci Zenit ma sześć punktów więcej od Tereka. W przyszłym sezonie prawdopodobnie drużyna Stanislav'a Cherchesov'a będzie miała szansę na pokazanie się w Europejskich Pucharach. Pieniądze, dobry poziom i szansa do jeszcze większej promocji - czego chcieć więcej? Jeśli Maciej Rybus nadal będzie prezentował wysoki poziom, to ma szansę w niedalekiej przyszłości trafić do jeszcze lepszego zespołu.

Maciej Rybus i trener Tereka GroznyStanislav Cherchesov


Wydawało się, że Ariel Borysiuk trafił znacznie lepiej. Urodzony w 1991 roku środkowy pomocnik szybko zadebiutował w Bundeslidze, ale jego licznik występów na najwyższym niemieckim poziomie rozgrywkowym bardzo wcześnie się zatrzymał. Kaiserslautern, wbrew prognozom ekspertów, nie utrzymało się w lidze. Wiosną 2012 Ariel Borysiuk wystąpił w 12 spotkaniach, w których prezentował się raczej przeciętnie. Nie pokazał niczego specjalnego, nie okazał się wzmocnieniem zespołu. Nie pojechał także na Euro 2012 - trener Franciszek Smuda wolał powołać Rafała Murawskiego z Lecha Poznań oraz Adama Matuszczyka (siedział wówczas na ławce rezerwowych w Fortunie Dusseldorf), Dariusza Dudkę (wówczas Auxerre, teraz Levante Valencia), Eugena Polanskiego (Mainz) i Rafała Wolskiego (Legia).

W kluczowym dla walczącego o utrzymanie w Bundeslidze Kaiserslautern meczu z FC Koeln Ariel Borysiuk zawiódł "po całości" - ukarany został czerwonym kartonikiem i musiał opuścić boisko.


Sytuacja Ariela Borysiuka z każdym miesiącem staje się coraz mniej ciekawa. Zawodnik występuje dosyć regularnie w 2.Bundeslidze, ale jego drużyna raczej już nie ma szans na bezpośredni awans do niemieckiej ekstraklasy (10 punktów straty do Herthy Berlin). Kaiserslautern dzielnie broni trzeciego miejsca w tabeli, które gwarantuje baraże o awans. 21-letni polski pomocnik wystąpił w tym sezonie w 17 spotkaniach i ani razu nie pokonał bramkarza przeciwnika. W zbliżającym się okienku transferowym raczej nie ma szans na transfer do jakiejś drużyny z Bundesligi. Co najwyżej - może być pozyskany przez lidera zaplecza ligi niemieckiej - Eintracht Braunschweig (12 punktów więcej od Kaiserslautern).

Kto wybrał lepiej? Teraz już nie mamy wątpliwości. Maciej Rybus gra w jednym z czołowych zespołów na najwyższym poziomie rozgrywkowym w Rosji i jest tam gwiazdą, a Ariel Borysiuk występuje jedynie na zapleczu niemieckiej Bundesligi i się tam jakoś specjalnie nie wyróżnia (aczkolwiek nie traci miejsca w wyjściowej jedenastce). Rybus zarabia miliony, Borysiuk ma znacznie niższą pensję i przede wszystkim - dużo mniejsze premie. To Maciejowi Rybusowi jest bliżej ze wschodu do reprezentacji Polski, niż Borysiukowi z drugiej ligi niemieckiej. W dodatku, to skrzydłowy Tereka będzie prawdopodobnie występował w europejskich pucharach w następnym sezonie.

Historia mogła wyglądać inaczej, gdyby Ariel Borysiuk podpisał kontrakt z FC Brugge. Borysiuk pojechał do Brugii, obejrzał stadion, panujące tam warunki (a oferta belgijskiej drużyny przebiła ofertę z Kaiserslautern) i momentalnie uciekł do Kaiserslautern, gdzie podpisał kontrakt. Teraz być może piłkarz żałuje swojej decyzji. Club Brugge zajmuje obecnie czwarte (gwarantujące udział w rozgrywkach Ligi Europy) miejsce, a do drugiej ekipy (Zulte Waregem) traci tylko pięć punktów (drugie miejsce gwarantuje udział w eliminacjach do Champions League).

Takim pięknym strzałem Maciej Rybus pokonał bramkarza Dynamo Moskwa.

Ariel Borysiuk tylko przez pół roku miał okazję rywalizować z najlepszymi w Niemczech (tutaj - zdjęcie z meczu przeciwko Bayernowi Monachium). Teraz występuje w 2.Bundeslidze.

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Wszystkich czytelników komentujących Nasze artykuły, prosimy o podpisywanie się pod swoimi wypowiedziami, nie używania wulgaryzmów i o brak spamowania. Zastrzegamy sobie prawo do usunięcia wybranego - niestosownego - komentarza.

Redakcja.