14 listopada 2012

Dno, żenada i 3 metry mułu.

Polscy piłkarze mają w swojej naturze taki jeden, hańbiący zwyczaj. Jeśli jest pięknie, jeśli wszystko wskazuje na dobrą formę zawodników, jeśli przed meczem wszystko układa się po naszej myśli - to oczywiście, oni muszą takie spotkanie przewalić. Po całkiem niezłym meczu z Anglią w Polsce przyszła fala zachwytów i achów nad naszymi biało-czerwonymi 'orłami'. I dzięki Bogu, że przyszedł dzisiaj zimny prysznic - to może być ostatni sygnał, że z kadrą wcale tak dobrze nie jest.

Od razu przypomina się nam Euro 2012 i ogólnonarodowa orgia, po remisie z Rosją. Mecz ten musieliśmy wygrać, wynik 1:1 nie dawał nam kompletnie nic, bo i tak pozostało nam ostatnie spotkanie z Czechami, które wtedy musieliśmy wygrać. Ale piłkarski szał trwał w najlepsze - wszyscy byli zachwyceni, że nasi piłkarze biegali. Tylko biegali, bo jak się okazało ruscy piłkarze byli tak beznadziejni, że podłożyli się z fatalną Grecją. I w taki oto właśnie sposób wracamy do dzisiejszego meczu. Polacy pokazali się z jak najgorszej strony: nasi piłkarze nie potrafili wymienić na połowie przeciwnika nawet trzech podań, w ataku kompletna nędza, w obronie JESZCZE GORZEJ. A na trybunach sielanka, i "Janusze" zajadający buły, popijając colą. Od czasu do czasu hymn Polski i "Polska biało-czerwoni" jednak brzmiało to jak pomruk, niż jak doping mający dodać Naszym skrzydeł. A szkoda. Dla Nas ten mecz, to była zwykła strata czasu

Warto przypomnieć, że 50 mecz w narodowych barwach rozegrał Robert Lewandowski. Ten właśnie napastnik jako jeden z nielicznych, nie zaskoczył nas w żaden sposób podczas tego spotkania. Jak to on ma w zwyczaju, potruchtał, raz przyjął piłkę na klatę i odbębnił 90 minut. Tak właśnie najlepszy polski piłkarz świętuje swoją 50-tkę w kadrze. Choć gdyby obliczyć mecze w reprezentacji, w których Robert zagrał z pełnym zaangażowaniem, to byłoby ich chyba z dwa razy mniej. 

Kamil Glik, podczas interwencji swojego życia. Foto:
SEBASTIAN BOROWSKI | NEWSPIX.PL

Ah i jeszcze parę słów do naszego selekcjonera Waldemara Fornalika. Mamy do Pana ogromny żal, że Arkadiusz Milik na boisko wszedł tak późno, że Wszołek nie wszedł za Grosickiego (a wszedł świeżo po kontuzji Błaszczykowski) i za to, że Łukasz Teodorczyk nie otrzymał szans debiutu w takim meczu (bo jak nie dziś, to kiedy?). Wprowadzenie Kuszczaka na drugą połowę, to też jakaś kuriozalna decyzja - Tomek dzisiaj popisał się świetną interwencją przy trzeciej bramce: ręce w góre i niech Suarez robi co mu się podoba. A ponoć jest on w kapitalnej formie...

Był to na szczęście ostatni mecz kadry w tym roku. I szczerze powiedziawszy, my za takim cyrkiem tęsknić nie będziemy. Panie Fornalik! Ma pan ręce pełne roboty i niech pan za analizę błędów zabiera się od dzisiejszego wieczora. Żebyśmy za rok nie obudzili się z ręką w nocniku, kiedy okaże się, że znowu nie zakwalifikowaliśmy się na wielki turniej jakim będą Mistrzostwa Świata w Brazylii.

Ps. Musimy, ale to musimy wstawić kapitalną bramkę Ibrahimovicia. Dziś strzelił 4 bramki a oto jedna z nich. Ciekawe czy Lewandowski, popisze sie kiedyś taką formą w kadrze. Tego Ci życzymy Robert


J


4 komentarze:

EJ JĘDREK ODEZWIJ SIĘ DO MNIE NA FEJSIE ZARAZ

Zgadzamy się i pozdrawiamy :)!

O czym byście chcieli dzisiaj tekscik ? Może o Lavezzim i grze na plejstacji z mafią? :) #HYFR

Prześlij komentarz

Wszystkich czytelników komentujących Nasze artykuły, prosimy o podpisywanie się pod swoimi wypowiedziami, nie używania wulgaryzmów i o brak spamowania. Zastrzegamy sobie prawo do usunięcia wybranego - niestosownego - komentarza.

Redakcja.