17 listopada 2012

Lechia jak Urugwaj, kopanina w Lubinie. Zaglądamy na krajowe boiska!



Oglądaliście wczorajsze mecze? W piątek Zagłębie podejmowało nowy zespół Michała Probierza - GKS Bełchatów, a Lechia na własnym boisku zmierzyła się z Widzewem. Jak było? 


Pierwszego meczu nie dało się oglądać. Poziom był tragiczny bardzo niski i mgła bardzo gęsta. Trener Michał Probierz zastosował ustawienie 4-5-1, które bardziej przypominało Obronę Częstochowy. Na boisku przez 90 minut nie zameldował się wiecznie kontuzjowany Daniel Nowak, pojawił się za to wieczny przebieraniec Marko Simic (imiennik kilku innych piłkarzy). Wsparty był dziwnie cofniętym Mroslavem Bożokiem (niby miał kiedyś coś rozgrywać), Łukaszem Madejem i Tomaszem Wróblem. Co ciekawe, defensywny pomocnik (czasami próbowany na pozycji stopera) Szymon Sawala tym razem... wystąpił na lewej obronie i całkiem nieźle poradził sobie z Szymonem Pawłowskim (który powrócił do poziomu Ligowej Szarzyzny).

Jak było? Mizernie. Niby mecz był wyrównany, ale to Zagłębie było bardziej zdecydowane i ostatecznie wygrało. Wielokrotnie piłkarze z Bełchatowa w ostatniej chwili wybijali Miedziowym piłkę i koncentrowali się na grze z kontry. Jednakże na dłuższą metę taka taktyka nie miała prawa odnieść sukcesu - futbolówkę w bramce rywala w 89-tej minucie umieścił Łukasz Hanzel. Na chwilę obecną GKS ma na swoim koncie tylko cztery punkty w 12 spotkaniach, a bramkarz tego zespołu - Adam Stachowiak musi być bardzo smutny. Pod koniec meczu na boisku w miedziowej koszulce pojawił się Sernas. Jeśli któryś z ligowych napastników nie strzelił gola od 1979 roku, to jest to raczej ten litewski wynalazek. Tym razem raczej nie przeszkadzał kolegom.

Michał Probierz zaliczył średni debiut. Tym razem jego podopieczni przegrali, ale taki wynik był przewidywalny. Co nas zaskakuje? Brak w składzie "Brunatnych" Lacicia i Kamila Kosowskiego. Nie może to być podyktowane ich słabymi umiejętnościami i wartością, ale... wysokimi pensjami. GKS rozpaczliwie szuka oszczędności i najprawdopodobniej za wszelką cenę będzie chciał się ich w zimie pozbyć. A Michał Probierz. On nie ma w tej sprawie nic do powiedzenia.

Drugi mecz był znacznie ciekawszy. Na PGE Arenie Lechia podejmowała Widzew Łódź. Pierwsza połowa była raczej monotonna i pełna głupich fauli. Brutalny był Dhifallah, idiotycznie grał Abbes (skąd oni go wzięli?). Obie strony tworzyły sytuacje bramkowe. Doskonale funkcjonował duet Alex Bruno - Princewill Okachi (powinien przejść do nieco lepszego zespołu), tragicznie w obronie prezentował się Piotr Brożek (za co on dostał powołanie na Urugwaj?), efektownie przewrotką strzelał Razack (piłka spadła na głowę Brożka i uderzyła w poprzeczkę) i... nic z tego nie wynikało. Prowadzenie dał gol Abdou Razacka Traore "do szatni" z rzutu karnego, który padł po  nieco przypadkowym zagraniu ręką Alexa Bruno we własnym polu karnym (aczkolwiek podyktowany został słusznie).

Po przerwie spotkanie nabrało tempa. Obie drużyny były bardziej zdeterminowane, a w zespole Lechii coś się zmieniło. Uaktywnił się tercet: Ricardinho Mendes, Abdou Razack Traore i Deleu. Wsparty Machajem i doskonale ostatnio grający Kacprem Łazajem (na boisku od 72 minuty), robił dużo zamieszania (kilka dni wcześniej na tym samym stadionie podobnie grali przeciwko Polsce reprezentanci Urugwaju) i cały czas zagrażał bramce Widzewa.

W 67-mej minucie czerwoną kartką został ukarany Adama Banasiak. Były piłkarz Legii powinien za takie zagranie dostać raczej "żółtko", ale Widzew stanowczo zasłużył na grę w osłabieniu. W drugiej połowie Łodzianie prezentowali mało ambitny futbol i bardzo często uciekali się do głupich fali. Dobrze grał tylko Łukasz Broź, który na boisku dwoił się i troił. Na Brazylijsko - Iworyjski tercet (bo Razack otwarcie mówi, że jest piłkarzem z WKS grającym dla Burkina Faso) duet nie było jednak odpowiedniej recepty. W 74 minucie Ricardinho strzelił gola po wspaniałej akcji Razacka Traore i można już było dopisać Lechii trzy punkty.

Show się nie skończył. Chwilę później z przewrotki strzelał Ricardinho (tak, każdy chce być teraz Zlatanem), ale niestety trafił w poprzeczkę. Pan Razack natomiast bawił się w Joe Cole'a i próbował wrzutek krzyżakiem oraz efektownych dryblingów. Takie zagrania lubią kibice i właśnie dlatego PGE Arena staje się z meczu na mecz... coraz bardziej pełna (a oferta nowego kontraktu dla Traore staje się coraz wyższa). Nasza ocena? Spokojnie mogło być 4:0 dla gospodarzy. W 81 minucie na boisku w zielonej koszulce zameldował się Christopher Oualembo - wychowanek Paris Saint-Germain (i były piłkarz Levante B) i nic nie pokazał. To prawdopodobnie kolejny piłkarz "z całkiem niezłym CV", który niezauważenie pogra w Polsce sezon, a potem zostanie bez żalu pożegnany.

Krajobraz po meczu: Lechia dobiła do czołówki i wciąż ma szanse na mistrzostwo Polski, a Bogusław Kaczmarek już może się zastanawiać nad zimowymi wzmocnieniami. A Widzew? To już chyba zimowy sen. Oni zapomnieli o wczesnowiosennej formie i mogą skupić się na zainteresowaniach (playstation, motoryzacja). Nie grają już dalej skutecznie, nie sprzyja im szczęście i są już na siódmym miejscu. Nie jest to chyba drużyna na europejskie puchary. Jeśli chodzi o Traore, to albo zostanie pomorskim milionerem, albo będzie podbijał serca kibiców w jakimś innym miejscu. Działacze Lechii chcą go zatrzymać w klubie za wszelką cenę, ale... teraz zależy to od samego piłkarza.

Niedawno Ugo Ukah odwiedził swoich kolegów w Łodzi i pokazał im kupione niedawno BMW M6. Już niedługo Princewill Okachi będzie miał szansę na samochód podobnej klasy (jeśli utrzyma formę). W zeszłym tygodniu kupił sobie Nissana Juke, ale na pewno chciałby coś bardziej "piłkarskiego". Abdou Razack Traore jeździ czarnym Audi Q7.

Prawie jak Neymar - Brazylijczyk Ricardinho.

Wspomniany wyżej Brazylijczyk jeszcze niedawno grał w Wiśle Płock i obserwowała go Legia. Teraz czaruje swoimi umiejętnościami w Gdańsku.






1 komentarze:

Wszystko ok, tylko ja mam trochę inne zdanie na temat Kongijczyka. Póki co dostaje małą ilość szans na zaistnienie w zespole, ale będzie się to zmieniać. Dla mnie to drugi Chavez z Wisły. Trudno go przepchać i posiada dość niezłą technikę (jak na Polskie realia) oraz spokój. Widziałem go w kilku meczach w lidze Bułgarskiej. W której grywał jeszcze pół roku temu.

Nurtująca jest sprawa odejścia Traore właśnie wtedy kiedy zespół powoli wkracza na dobre tory. Trochę mnie to niepokoi ponieważ jestem z Gdańska.

Pozdrawiam

Prześlij komentarz

Wszystkich czytelników komentujących Nasze artykuły, prosimy o podpisywanie się pod swoimi wypowiedziami, nie używania wulgaryzmów i o brak spamowania. Zastrzegamy sobie prawo do usunięcia wybranego - niestosownego - komentarza.

Redakcja.