23 lutego 2013

Podbramkowo Extra: Milan skreślony za wcześnie.


Kiedy w sezonie 2011/12 AC Milan nie obronił mistrzostwa Włoch, w drużynie Silvio Berlusconiego doszło do sporych przemeblowań. Nastąpiły one szybko i... niemalże bezdźwięcznie. Za współpracę podziękowano wiekowym zawodnikom, a największe gwiazdy odstrzeliły się same (powędrowały do Paryża).

Kto odszedł? Gianluca Zambrotta, Filippo Inzaghi i Massimo Oddo zakończyli kariery. Mark Van Bommel powrócił do ojczyzny i podpisał kontrakt z PSV. Legendarny Clarence Seedorf wybrał radosną emeryturę w... brazylijskim Botafogo (z Kraju Kawy pochodzi jego żona), a Alessandro Nesta wyemigrował do Kanady. Szwajcarskie atrakcje wybrał z kolei 35-letni Gennaro Gattuso, który trafił do FC Sion (a mógł przejść do Legii Warszawa). Do Monaco powrócił doświadczony Flavio Roma.

Pożegnalna oprawa dla wyjątkowych piłkarzy Milanu.


Do francuskiego PSG przeszli Zlatan Ibrahimović i Thiago Silva. Wkrótce po odejściu Ibracadabry, na zarząd klubu obraził się Antonio Cassano. Reprezentant Włoch wymusił transfer do Internazionale i został wymieniony na Pazziniego.

Nie wykupiono dotychczasowo wypożyczonych: Maxi Lopeza (Catania) oraz Alberto Aquilaniego (Liverpool). Do Dynama Kijów wypożyczony (z opcją pierwokupu) został Taye Taiwo. Do kijowskiego Arsenalu trafił niespełniony talent - Dominic Adiyiah.

Na zasadzie współwłasności do Genoi przeszli bardziej lub mniej ograni w Serie A: Alexander Merkel (teraz jest kolegą Wojciecha Pawłowskiego w Udinese), Mario Sampirisi, Nicola Pasini. W 50% własnością Torino został Matteo Darmian (w starszych wersjach Football Managera był całkiem niezłym zawodnikiem).

Wydawało się, że AC Milan zostanie zmieciony z powierzchni ziemi. Dokonano tylko kilku transferów oraz wypożyczeń (Zapata, Pazzini, Constant, Traore, Bojan Krkic, De Jong, Niang, Montolivo), ale żaden z nowych nabytków nie był w stanie zastąpić legendarnego Zlatana i bardzo solidnego Thiago Silvy. 


Bojan Krkic aktualnie szuka formy w AC Milan. Były piłkarz Barcelony jest wypożyczony z AS Romy.

Początki były trudne. Wspaniale do pierwszego zespołu wprowadził się Montolivo, ale De Jong bardzo szybko doznał poważnej kontuzji. Z dobrej strony co pewien czas pokazywał się Constant, ale już Zapata częściej miewał słabsze mecze i popełniał błędy. Bojan Krkic zawodził po całości, ale wcale nie był dużo gorszy od Robinho. Z różnymi problemami walczył Alexandre Pato i przyczyniło się to do wypromowania osoby El Shaarawego. Aktualnie pierwszego "Faraona" w Mediolanie. 

Milan ewidentnie zawodził (już w pierwszym meczu przegrał 0:1 z Sampdorią) i przez większość rundy jesiennej pełnił rolę klasycznej drużyny środka tabeli. Pogromcami ekipy trenera Allegrego byli: Sampdoria, Atalanta, Udinese, Inter (0:1), Lazio, Fiorentina i Roma. Włoski szkoleniowiec zmuszony był do eksperymentowania, ale jego decyzji nie akceptowali kibice.  A drużyna grała znacznie poniżej oczekiwań. Wszystko to z eleganckich lóż obserwowane było przez rodzinę Berlusconich - właścicieli klubu.

Kiedy wydawało się, że Rosso-Neri nie potrafią grać lepiej i skazani są na porażkę, stał się cud. Osiemnastego listopada AC Milan zremisował 2:2 w wyjazdowym spotkaniu przeciwko Napoli (po dwóch golach El Shaarawego), a tydzień później pokonał 1:0 Juventus (po bramce Robinho). Pod koniec jesieni "odpalił" Stephen El Shaarawy, który zapewnił Milanowi mnóstwo kluczowych punktów. 20-latek ma już na koncie 15 bramek oraz 5 asyst w 24 meczach Serie A (gola strzela średnio raz 129 minut) oraz 2 bramki i taką samą liczbę asyst w rozgrywkach Champions League. Faraon jesienią zadebiutował także w dorosłej reprezentacji Włoch.

To właśnie Stephan El Shaarawy przywrócił nadzieję kibicom AC Milan i zapewnił swojej drużynie miejsce premiowane udziałem w europejskich pucharach. Od czasu pamiętnego remisu z Napoli, AC Milan przegrał tylko raz (uległ 2:4 Romie). Rosso-Neri aż 9 razy wygrali i zaliczyli dwa remisy. Jak można to skomentować? Jest moc!


El Shaarawy, Prince i Robinho.

Kiedy Faraon zaczął podbijać rzucił na kolana Serie A, ostatecznie od składu odstawiono Alexandre Pato. To właśnie filigranowy Brazylijczyk jako pierwszy w zimie opuścił San Siro (trzeciego stycznia przeniósł się do brazylijskiego Sao Paulo za 15 milionów euro). Pozbyto się także zbędnego Djamela Mesbaha, Ferdinando Coppoli oraz Francesco Acerbiego. Cały Mediolan zaczął dyskutować o możliwych wzmocnieniach.

Myślano nad ściągnięciem Didiera Drogby, pracowano nad kupnem doskonale znanego Ricardo Kaki. Andrea Galliani jeździł po świecie i próbował za niską cenę pozyskać prawdziwą gwiazdę. Kogoś, kto mógłby pomóc w odmianie Rosso-Nerich. Czas naglił (a Milan pozyskał tylko Cristiana Zaccardo), więc w ostatniej chwili zdecydował się na telefon do przyjaciela i wykręcił kierunkowy numer do... Holandii. 

Galliani (prawa ręka Berlusconiego) dodzwonił się do Mino Raioli. Starego przyjaciela, który dawno temu pomógł mu sprowadzić do Mediolanu między innymi Van Bommela i Zlatana Ibrahimovicia. Tym razem Raiola miał wyrządzić Milanowi jeszcze większą przysługę. Kiedy cała Europa emocjonowała się kontraktowaniem Brooklyna Beckhama przez Chelsea i Davida Beckhama przez PSG, samolot należący do Silvio Berlusconiego wyleciał do Manchesteru. Po wybawiciela posiadającego Bentleya w kolorze moro. Równocześnie nawiązano kontakt z władzami Brescii. Klub, który kiedyś wychował Pirlo, miał w swoich szeregach podobno równie utalentowanego zawodnika. 

Dnia 31.01.2013 z AC Milan długoterminowymi kontraktami związało się dwóch piłkarzy. Za 21,5 miliona euro z Manchesteru City kupiony został Mario Balotelli. Do Rosso-Nerich dołączył także Bartosz Salamon z Brescii.

Transfer Mario Balotellego wywołał w Mediolanie prawdziwe zamieszki. Przed restauracją, w której "Balo" jadł kolację, rozgoniona została prawdziwa kibicowska manifestacja. Hucznie świętowano wzmocnienie. I chociaż napastnik w Manchesterze City nie zachwycał, to spodziewano się po jego boiskowej postawie prawdziwych fajerwerków. 

Zespół zareagował pozytywnie. Natychmiast na głowach wielu Milanistów pojawiły się irokezy. Morale drużyny z Super Mario podskoczyło trzykrotnie, a El Shaarawy i Prince dostali partnera do kosmicznego futbolu oraz wesołych imprez (oby nie odpalali fajerwerków w łazience).

Mario Balotelli od samego początku został kluczowym graczem swojego ukochanego klubu. Strzelać zaczął na potęgę już w debiucie i po trzech meczach w Serie A ten 22-letni napastnik na koncie ma już cztery gole i asystę (jesienią w Premier League zdobył jednego gola w 14 spotkaniach). Były piłkarz Manchesteru City i Interu dominuje. Jest prawdziwym sercem Milanu, a kompanów ma wyśmienitych!




AC Milan w lidze od dłuższego czasu radzi sobie znakomicie i aktualnie zajmuje trzecie miejsce. Chociaż łatwo z niego można spaść, to... wszyscy w klubie patrzą na Napoli oraz Juventus. Do liderujących  Bianco-Nerich drużyna Silvio Berlusconiego traci aż 11 punktów. Czy można ich dogonić? Raczej nie, ale... z Super Mario wszystko jest możliwe! 

Do pojedynku AC Milan z FC Barceloną w 1/16 LM większość fanów włoskiej piłki nożnej podchodziło pesymistycznie. Klub z Mediolanu miał dostać kilka ciosów na wejściu i od razu pożegnać się z Pucharem Mistrzów. Szczególnie, że w tej edycji Champions League nie może już występować Mario Balotelli.

Rzeczywistość zweryfikowała jednak poglądy nawet najstarszych alpejskich górali. Milan stał się zabójczym kolektywem. Cała ta międzynarodowo-imprezowa paczka występująca w barwach Rosso-Nerich jest niesamowicie zgrana i gra z meczu na mecz coraz lepiej. Defensywą kieruje doświadczony Ambrosini, obok którego z poświęceniem biega Montolivo. Przed nimi piłką operuje nieprzewidywalny Kevin Prince Boateng. Z przodu króluje zaś "Faraon". To lepszy Milan. Jakoś 46 razy lepszy od tego z początku sezonu 2012/13. 

Drużyna Milanu w pierwszym meczu przeciwko Barcelonie zaimponowała. Piłkarze "Balomilanu" pokazali, że są niezwykle ambitni i głodni sukcesów. Grają z poświęceniem, nie brakuje im umiejętności, szybkości, żelaznej dyscypliny taktycznej i... zwykłego szczęścia. W środowym spotkaniu Mediolańczycy potrafili całkowicie wyłączyć z gry Leo Messiego i zneutralizować zagrożenie ze strony Xaviego oraz Iniesty. Kiedy było trzeba, Milan nacierał. A kiedy tiki-takę rozpoczynali Katalończycy, to Ambrosini i spółka skutecznie przerywali ich podania. Szybko, sprawnie i skutecznie. W dodatku całkiem miło dla oka. I choć drużyna Berlusconiego nie oddała wielu strzałów na bramkę Valdesa, to jednak wynik jest zdecydowanie po jej stronie. 2:0 to spora zaliczka przed rewanżem. 

Można było też odnieść wrażenie, że... poza boiskiem rozgrywa się jakiś inny mecz.




Jak skończy się przygoda AC Milan z Champions League i Serie A? Zobaczymy (podejrzewam, że nieźle), ale zapowiada się sporo ciekawych pojedynków. Czerwono-czarna część Mediolanu rośnie w siłę i w najbliższym czasie jeszcze niejednokrotnie podopieczni trenera Allegrego mogą zaskoczyć nawet najstarszych alpejskich górali. Ale na tym polega futbol. Dlatego go kochamy, dlatego sami w piłkę gramy, dlatego mecze oglądamy i tłumnie przychodzimy na stadiony, dlatego o nim piszemy.










M.W.

3 komentarze:

Prześlij komentarz

Wszystkich czytelników komentujących Nasze artykuły, prosimy o podpisywanie się pod swoimi wypowiedziami, nie używania wulgaryzmów i o brak spamowania. Zastrzegamy sobie prawo do usunięcia wybranego - niestosownego - komentarza.

Redakcja.