Wszyscy doskonale wiemy jak napięta sytuacja panuje w Korei Północnej. Medią aż huczą od nadmiaru informacji na temat konfliktu na wschodzie. A czy wiemy jak wygląda futbol w kraju dynastii Kimów? Jak bardzo odbiega od norm europejskich, które doskonale znamy i oglądamy na co dzień?
Należy zacząć od tego, że ogólnie rzecz biorąc bardzo mało wiemy o sytuacji futbolu w Korei. Wynika to oczywiście z ustroju politycznego na czele którego stoi Kim Dzong Un. Na szczęście "władca" Koreańczyków jest podobno fanem piłki nożnej, co nie skreśla kompletnie tej dyscypliny z listy najpopularniejszych w kraju. Jak udało się ustalić działaczom FIFA, Koreańska Federacja Piłkarska zrzesza ok 15 000 piłkarzy i ok 250 klubów, które walczą na kilku poziomach rozgrywkowych. System ligi nie jest do końca znany, raz występuje w nim 10 zespołów a innym razem 12. Na najwyższym szczeblu rozgrywkowym każda drużyna podporządkowana jest do danego ministerstwa z przyczyn oczywistych (nieustanna kontrola klubów i piłkarzy). Nie można ustalić nic więcej, ponieważ każdy kontakt z tamtejszą federacją kończy się fiaskiem: nie ma odpowiedzi na maile, telefony są szybko urywane. Dużo informacji można było uzyskać od byłego selekcjonera reprezentacji Korei Moona Ki, który mówi że reprezentacja zarabia godziwie, a piłkarze na biedę nie narzekają. Dostają mieszkania w centrum miasta, talony na jedzenie, i pensje za każde zgrupowanie (ok. 5 000$).
Zdaniem innych, piłkarze ligowi to mieszanka profesjonalistów i amatorów. Zarabiają niewielkie sumy gwarantujące im przeżycie lub są to grosze, za które nie sposób przeżyć w komunistycznym kraju. Nie wiadomo jednak co jest prawdą i kto tak naprawdę ma racje. Treningi są niemal identyczne jak w Europie, brakuje oczywiście baz szkoleniowych i ośrodków sportowych. Jednak na stadiony narzekać nie mogą. Mało kto wie, że w stolicy Korei znajduje się drugi co do wielkości stadion piłkarski na świecie, mogący pomieścić 150 tysięcy widzów. Na marginesie dodam, że największy jest jeszcze większym zaskoczeniem, bo mieści się w Czechach (240 tysięcy). Niestety ta wielka arena jest głównie wykorzystywana do przemarszów wojsk i ceremonii państwowych.
Mundialowe zmagania
|
Trening reprezentacja Korei podczas mundialu w RPA 2010 |
Ciekawym elementem w tej pełnej niewiadomych układance jest reprezentacja narodowa, o której chyba wiemy najwięcej ze względu na występy w turniejach międzynarodowych. Pierwszy występ na mistrzostwach świata był niemal wyśmienity i napawający optymizmem. W 1966 roku na
mundialu w Anglii, reprezentacja Korei awansowała do ćwierćfinałów kosztem wielkich
Włoch. Odpadła z
Portugalią przegrywając 5:3, mimo że po 30 minutach prowadziła 3:0. Pogrążył ich słynny
Eusebio. Po powrocie do kraju piłkarze zostali zesłani do więzienia wraz ze sztabem szkoleniowym, ale po tygodniu
Kim Ir Sen rozkazał aby ich wypuszczono i okrzyknął bohaterami narodu. Zwrot akcji niemal jak z filmu Chucka Norrisa. Długo nie występowali na mundialach, do niespodziewanego awansu na
mistrzostwa świata w RPA. Niestety trafili najgorzej jak mogli, w grupie z
Brazylią i
Portugalią skazani byli na pożarcie. Pierwszy mecz zagrali nieźle, przegrywając nieznacznie z Brazylią, 1-2 )pamiętamy znakomity gol Maicona). Z tego względu, drugie spotkanie postanowiono pokazać w koreańskiej telewizji publicznej, niestety tym razem Portugalia udzieliła Koreańczykom srogiej lekcji futbolu, pokonując ich aż 7-0. Nie oszukali przeznaczenia i wrócili do domu po fazie grupowej. Cały świat zastanawiał się, co spotka ich w ojczyźnie. Media podawały, że 4 zawodników nie wróciło do domów, lub zaginęło w drodze do kraju. Za ucieczkę kogokolwiek z Korei karę ponosi jego cała rodzina, która zostaje rozstrzelana. Zaraz po przylocie do Phenianu drużyna została postawiona przed władzami, które oceniały ich występ na mundialu. Każdy z piłkarzy musiał osobno wstać i powiedzieć, że winny porażce jest trener. Politycy stwierdzili, iż drużyna niegodnie reprezentowała swój kraj na świecie i skazali zawodników na prace społeczne za hańbę narodu koreańskiego.
Gracze właściwie tylko z krajowych boisk
|
Jong Tae-Se |
Patrząc na skład reprezentacji Korei widzimy raptem trzech piłkarzy grających na co dzień w innych klubach niż koreańskich. Zawodnicy nie mogą wyjeżdżać za granicę, pewnie nawet nie istnieje tam taki termin jak transfer. Jednak kilku graczom udało się spróbować swoich sił na boiskach niekoreańskich. Jednym z nich jest
Jong Tae-Se, reprezentujący obecnie barwy japońskiego
Suwon Bluewings. Grał on już w
Bundeslidze i udzielał niejednokrotnie wywiadów w różnych telewizjach i gazetach. W
VFL Bochum zarabiał prawie pół miliona euro za sezon, więc mógł sobie pozwolić na różne przyjemności. Jadąc do Korei na mecz reprezentacji musiał jednak wszystko zostawić w domu, żeby koledzy nie widzieli jaki tryb życia wiedzie w Europie. Opowiadał on także o obserwatorach na mundialach. Mianowicie, każdy zawodnik podczas występów na boiskach RPA posiadał swojego obserwatora, który nie opuszczał go na krok, oprócz 90 minut na boisku. Podobno nawet mieszkali razem z zawodnikami w pokojach hotelowych. Tae powiedział również, że telewizja koreańska nie wykupiła możliwości transmitowania meczów z mundialu. Pokazuje ona jedynie zwycięstwa swojej ekipy, a w przypadku remisów albo małych porażek okraja mecz, abo pozostały tylko momenty w których reprezentacja jest w natarciu.
Pewnie po dotkliwej porażce z Portugalią zarówno drużyna Korei jaki i cały piłkarski świat martwił się o losy piłkarzy po powrocie do kraju. Jak informują media, piłkarzom nic się nie stało, nie zostali zesłani do obozów pracy jak powszechnie się uważało. Należy jednak pamiętać, że koreańskie media są pod całkowitym wpływem aparatu władzy, co powoduje, że informacje bywają w większości szerokiej cenzurze. Jak już wcześniej wspomniałem, wszyscy po powrocie zostali osądzeni i rozliczeni z występu. Ponieśli również karę w postaci robót społecznych. Ciekawe jak graliby polscy piłkarze, gdyby mieli świadomość niepewnej przyszłości po przegranej?
Co w przyszłości ?
|
Rungrado May Day Stadium - 150 tysięcznik z Korei |
Nie wiadomo czy sytuacja w Korei się poprawi. Z reguły jest tak, że to sukces popycha rozwój danej dyscypliny sportu. Jednak w tej sytuacji wydaje się, że nie ma żadnych reguł ani zasad. Oni są kompletnie odizolowani od świata i nawet jak wydostaną się z niewoli rygorystycznego ustroju, to będą niesamowicie zacofani w stosunku do reszty. Na dzień dzisiejszy chyba nie ma żadnego lekarstwa na uleczenie koreańskiego futbolu, jedynie sami sobie mogą pomóc. Szkoda tylko talentów, które pewnie się tam rodzą i nie mają szansy zaistnienia na świecie. Liga krajowa również jest pod wpływami władz, nie mówiąc już o reprezentacji. Dlatego o mistrzostwie kraju nie decydują do końca umiejętności sportowe. W latach 70. podobno sam
Kim Dzong Il stworzył drużynę o oryginalnej nazwie "4.25", która zdobyła obecnie najwięcej mistrzostw kraju. Dziwny zbieg okoliczności, nieprawdaż? Osobiście liczę na sukces reprezentacji
Korei Północnej na arenie międzynarodowej, bo chyba jedynie to może pomóc w rozwoju futbolu. Piłkarze są bardzo waleczni, a że nie posiadają pewnych umiejętności technicznych to nie jest ich wina. Odcięci od światowej piłki, zamknięci we własnym kraju bez telewizji czy internetu mogą się uczyć jedynie na własnych błędach i wzorować na kolegach z zespołu.
1 komentarze:
Super artykuł Kucharz, tak trzymać :)!
Prześlij komentarz
Wszystkich czytelników komentujących Nasze artykuły, prosimy o podpisywanie się pod swoimi wypowiedziami, nie używania wulgaryzmów i o brak spamowania. Zastrzegamy sobie prawo do usunięcia wybranego - niestosownego - komentarza.
Redakcja.