02 marca 2013

Maluch w Formule 1. Legia 0:0 GKS Bełchatów


Dwa mecze, ujemny bilans bramkowy i tylko jeden punkt - tak właśnie w 2013 roku prezentuje się ligowy dorobek Legii Warszawa, która w wyścigu Formuły 1 wystawiła najwyraźniej... małego fiata.

Dokonane w zimowym okienku transferowym zakupy miały wznieść drużynę lidera T-mobile Ekstraklasy na wyższy poziom. Z drużyny Jana Urbana odszedł tylko Rafał Wolski, doszlo za to czterech całkiem niezłych zawodników. Doskonały w rundzie jesiennej (w barwach Polonii) Władimer Dwaliszwili, wielokrotnie grający z orzełkiem na piersi (lub na klatce piersiowej) Tomasz Jodłowiec, utalentowany Bartosz Bereszyński oraz solidny i słynący z waleczności Tomasz Brzyski. Wyzdrowiał również doświadczony Marek Saganowski, który potrafi strzelać gole.

Legia przestała być skazana w ataku wyłącznie na Ljuboję. Na lewej obronie ambitnego konkurenta  "dostał" Jakub Wawrzyniak. Spokojnie odstawiony na boczny tor mógł zostać Marko Suler, który aktywny ostatnio jest wyłącznie na facebook'u.

"Wojskowi" mają więc: szeroką kadrę, wielu piłkarzy doświadczonych i ogranych na najwyższym poziomie, kilku reprezentantów różnych krajów, niezwykle utalentowanych juniorów oraz dwunastego zawodnika - fanatycznych kibiców. Miał być hit i spacerek po złoto (i Ligę Mistrzów), ale na chwilę obecną drużyna lidera przypomina ekipę znanych i lubianych wyśmiewanych przez wszystkich przedszkolaków w latach 90-tych kitowców (z serialu Power Rangers).

Do czego jeszcze można porównać drużynę Legii w aktualnej formie?



Do tego właśnie samochodu. Skład Legii prezentuje się wyjątkowo pięknie - tak samo, jak załączony na moim zdjęciu z piątkowej imprezy mały fiat. W Legii mamy dream team, zaś fiat ze zdjęcia został przepięknie "odpimpowany". Zarówno z piłkarzami "Wojskowych", jak i z "Maluchem", wszyscy chcą robić sobie zdjęcia. I mają rację - zawodnicy są nieźli, a Fiat jest designerski (oraz całkowicie sprawny). Królami warszawskich parkietów są piłkarze Legii, ale nie ustępuje im w tym niepozorny samochód. Którego czasami trzeba było pilnować przed nadmiernym rozbujaniem (czy piłkarzy drużyny z Warszawy ktoś pilnuje?)

Małym fiatem nie można jednak wygrać wyścigu w Formule Pierwszej. Jest przepiękny i fotogeniczny, - ozdobiony twórczością utalentowanych młodych architektów, ale na torze rajdowym ustępuje znacznie bardziej sportowym pojazdom.

Kolejny beznadziejny mecz Legii pokazał, że aktualnym składem nie można wygrać meczu. Piłkarze jak na naszą ligę są gwiazdami, ale (w obecnej formie?) nie potrafią pokonać drużyny outsidera. Mimo designerskiego autokaru (kosztował 2 miliony złotych, ale wygląda słabiej od powyższego małego fiata), wysokich pensji i zagranicznych zgrupowań.

Różnica pomiędzy składem Legii, a małym fiatem jest dosyć spora: Drużyna Jana Urbana musi występować w ekstraklasie i powinna ma obowiązek ją wygrać (taki został wyznaczony cel). A mały fiat nie musi brać udziału w rajdach samochodowych - jest on bowiem bardzo ładnym miejskim samochodem osobowym.

Nowy autokar Legii. Pozyskany podobno na prośbę piłkarzy.

Teraz wszystko zależy od profesjonalizmu zawodników drużyny ze stadionu Pepsi Arena oraz umiejętności sztabu szkoleniowego. Nie ma już miejsca na eksperymenty i narzekanie. Trzeba biegać, szybko operować piłką, stosować pressing i zdobywać gole. Mistrz musi dominować. 
Aby jeszcze myśleć o tytule najlepszej drużyny w Polsce, Legia musi wygrywać. Punktów dla "Wojskowych" nie zdobędzie prezes. Mogą je zdobyć tylko i wyłącznie piłkarze. W końcu to oni grają w piłkę. Zawodowo.






M.W.







0 komentarze:

Prześlij komentarz

Wszystkich czytelników komentujących Nasze artykuły, prosimy o podpisywanie się pod swoimi wypowiedziami, nie używania wulgaryzmów i o brak spamowania. Zastrzegamy sobie prawo do usunięcia wybranego - niestosownego - komentarza.

Redakcja.