07 maja 2013

Roman Abramowicz - ojciec Chelsea


W Europie w ostatnich latach wytworzyła się moda na kupowanie klubów piłkarskich przez bogatych Rosjan, szejków, ludzi różnych narodowości. Jedyny warunek to posiadanie pieniędzy, nawet nie trzeba kochać piłki nożnej. Dla jednych klub to tylko zabawka, dla innych biznes, choć nie do końca opłacalny. Protoplastą klubu "prywatnego" w czyichś rękach stała się drużyna Chelsea Londyn, za sprawą bajecznie bogatego Rosjanina - Romana Abramowicza. Kim jest naprawdę ten tajemniczy dobrodziej? Zapraszam do lektury.

Bogaci Rosjanie w szczególności upodobali sobie Anglię jako świetne miejsce do wydawania swoich pieniędzy. Niektórzy wręcz nazywają Londyn "Londongradem", tak jak o Chelsea mówią "Chelski". Co na to Anglicy? Nie podoba im się, że majętni przybysze ze wschodu coraz bardziej panoszą się w ich kraju. Szczególne oburzenie wykazywała i wykazuje dalej tzw. angielska klasa wyższa. Nie protestują tylko Ci, którzy zarabiają na fanaberiach oligarchów. W prawdziwą złość wprowadził wszystkich dopiero Roman Arkadiewicz Abramowicz. Gdy kupił Chelsea, głośno temu sprzeciwił się były minister sportu w Anglii - śp.Tony Banks, który zasiadał w parlamencie, a prywatnie był kibicem The Blues. 
- Klub został sprzedany człowiekowi, o którym tak naprawdę nic nie wiemy. Trzeba sprawdzić, kim naprawdę jest, by mógł kierować tak wielkim klubem jak Chelsea - apelował do ówczesnego ministra sportu - Richarda Carbona. Jego obawy były jak najbardziej zrozumiałe. - Nie patrzę na zakup klubu jak na inwestycję, ale raczej jak na hobby. Ma to być dla mnie źródło rozrywki, więc nie liczę na zwrot kosztów - tłumaczył Abramowicz.

Abramowiczowi trzeba oddać, że w przeciwieństwie do angielskich bogaczy, którzy odziedziczyli majątek, sam się dorobił własnej fortuny. Był żydowską sierotą, wychowany przez wujka i babcię. Jako dziecko handlował plastikowymi i gumowymi kaczkami. Niesamowite, że biedne dziecko z małego miasteczka - Saratow w byłej ZSRR, po latach jako dorosły człowiek stał się oligarchą. Od lat powtarzam, że on jest bardzo mądrym człowiekiem, ale kibice innych angielskich drużyn nie chcą mi wierzyć. Rok 1995. Abramowicz wraz z Borysem Bierezowskim kupuje spółkę Sibneft za 100 mln dolarów, choć jej rzeczywistą wartość wyceniano na bagatela 5 mld dolarów. Oczywiście kupno Sibneftu było wynikiem znajomości wśród rosyjskich władz. Obaj należeli do biznesowego okręgu, który był skupiony wokół Borysa Jelcyna. Bierezowski potem popadł w niełaskę Władimira Putina, a Abramowicz zaś stał się jego serdecznym przyjacielem - jak to w Rosji. Późniejszy właściciel The Blues świetnie odnalazł się w nowej rzeczywistości politycznej Rosji. Został współwłaścicielem rosyjskich linii lotniczych - Aerofłot, giganta stalowego - Rusał i wielu mniejszych spółek z różnych sektorów gospodarki. Odsprzedał swoje udziały w Sibnefcie Gazpromowi za... 13 mld dolarów.

Wiadomo, że w przypadku dużego majątku, pojawiają się podejrzenia o oszustwa. Abramowicz został oskarżony o defraudację pieniędzy, które szacuje się na 4,8 mld dolarów. Pieniądze te miały pochodzić z funduszu, jaki Rosja otrzymywała od Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Sprawę w swoje ręce postanowili wziąć Szwajcarzy, ale na Rosjanina nic nie znaleźli. Francuzi z kolei wszczęli śledztwo w sprawie prania brudnych pieniędzy. Anglicy na razie nie wzięli pod lupę żadnych jego spraw. Abramowicz z majątkiem szacowanym na około 25 mld dolarów jest najbogatszym człowiekiem w Europie wschodniej i Zjednoczonym Królestwie. Jest właścicielem posiadłości o powierzchni 440 ha w posiadłości West Sussex, gdzie znajdują się baseny, korty tenisowe, pola golfowe, tor gokartowy, strzelnica i stadnina dla 100 koni. Jest największym w świecie posiadaczem prywatnej flotylli statków i luksusowych jachtów, na które nie omieszka zapraszać swoich przyjaciół i zawodników. Legenda głosi, że Abramowicz negocjował transfer Żirkowa z Chelsea do Anży Machaczkała z dagestańskim oligarchą - Sulejmanem Kerimowem, płynąc bardzo blisko jego jachtu. Przez nieuwagę uszkodził jacht Kerimowa, po czym w odszkodowaniu oddał Żirkowa za darmo do Machaczkały. Jednym słowem, ma chłop gest. O jego Maybachach, Ferrari i odrzutowcach nie ma nawet co pisać, bo posiadanie ich przez Abramowicza jest oczywiste.

Abramowicz ma też swoją karierę polityczną. W 1999 roku został deputowanym do Dumy, a w 2000 roku został gubernatorem Czukotki, regionu we wschodniej Rosji. Na rozwój tegoż regionu wydał setki milionów dolarów z własnej kieszeni. Mieszkańców Czukotki nawet nie interesowało i nie interesuje do dzisiaj, skąd brał te pieniądze, gdyż Abramowicz ten biedny region uczynił rajem dla mieszkańców. Powstało mnóstwo budowli, hoteli, nowe miejsca pracy. Zbudował uniwersytet, szpital, odnowił lotnisko i wiele szkół. Złośliwi mówią, że to spłata wobec rosyjskich władz, którym zawdzięcza swoją fortunę. W 2000 roku otrzymał - uwaga - 92% głosów.

Choć Abramowicz raczej stroni od mediów, na jaw wychodzą jego przygody z kobietami. Rozwodził się z żoną Iriną dla modelki - Darii Żukowej, córki znanego w Rosji biznesmena - Aleksandra Żukowa. Wcześniej związana była z Maratem Safinem - popularnym rosyjskim tenisistą. Abramowicz z Iriną ma pięcioro dzieci. Brytyjskie media obawiały się, że rozwód Abramowicza może oznaczać kłopoty z Chelsea, gdyż Irina miałaby przejąć połowę majątku męża. Na szczęście dla Chelsea i samego bogacza, rozwód odbył się według prawa rosyjskiego, więc Irina musiała zadowolić się marnymi 300 mln dolarów. Była jego drugą żoną. Jego pierwsza żona to Olga, która była starsza od niego o 3 lata. Poślubił ją w 1987 roku. Ich małżeństwo rozpadło się dwa lata później.

Abramowicz przed nabyciem Chelsea rozglądał się za klubem, który zadowoliłby jego aspiracje, sięgające europejskiej czołówki. W grę wchodziły: Tottenham, Manchester United, Arsenal Londyn, FC Liverpool i właśnie Chelsea Londyn. Na końcowej decyzji zaważył fakt, iż Chelsea była zadłużonym klubem. Właściciel nie mógł zażądać dużej (jak na kieszeń Abramowicza) kwoty i negocjować ceny w nieskończoność. Ostatecznie nowy właściciel zapłacił 140 mln dotychczasowemu właścicielowi - Kenowi Batesowi, ale też zobowiązał się przejąć długi, wynoszące wtedy 80 mln. Jeśli zestawimy to z 800 mln zapłaconymi przez rodzinę Glazerów za Manchester United, kwota zapłacona przez oligarchę nie robi absolutnie wrażenia. Wszystkie kluby w Europie miały jakieś ograniczenia finansowe, za wyjątkiem Chelsea. Abramowicz od początku swego panowania jest rozrzutny, ale przez wiele lat wydane miliony funtów nie przekładały się na sukcesy w Europie. Od początku za cel postawił sobie Puchar Europy. Nikt nie jest w stanie dowieść, że Essien był wart 24,5 mln funtów, a Ricardo Carvalho 19,85 mln funtów, z całym dla nich szacunkiem. Znamienne jest to, że największy wkład w sukcesy klubu mieli piłkarze, którzy nie kosztowali nowego właściciela nic - Frank Lampard (przyszedł za 11 mln funtów w 2001 roku) i wychowanek, czyli John Terry.

>Bridge, Johnson, Duff, Ambrosio, Geremi, Cole, Veron, Mutu, Crespo, Makelele - oni wszyscy kosztowali 110 mln funtów, ale nie można powiedzieć, że cena szła w parze z jakością. Ci piłkarze grali raz lepiej, raz gorzej, nie spełniając pokładanych w nich nadziei<

Abramowicz swego czasu inwestował też w Szachtar Donieck i CSKA Moskwa. Do 2012 roku był właścicielem Areny Omsk.

     W 2008 roku Chelsea przegrała finał Ligi Mistrzów w karnych z Manchesterem United na Łużnikach w Moskwie. To tam, u siebie, Abramowicz miał świętować pierwszy Puchar Europy w historii swojego klubu. W tej samej edycji europejskich rozgrywek zwolnił Jose Mourinho z funkcji pierwszego trenera po remisie (1:1) z Rosenborgiem Trondheim. Trenerem został Avram Grant. Historia powtórzyła się w sezonie poprzednim (2011/2012). Po porażce z Napoli w pierwszym meczu (1:3), z funkcją pierwszego trenera pożegnał się Andre Villas-Boas. Zastąpił go trener tymczasowy, były piłkarz m.in. Chelsea - Roberto Di Matteo. Tymczasowy szkoleniowiec zdobył najcenniejsze w Europie trofeum (zwycięstwo w karnych z Bayernem) + Puchar Anglii (2:1 z FC Liverpool). Po zdobyciu upragnionego Pucharu Mistrzów, Abramowicz stał się człowiekiem spełnionym. Zajęło mu to okrągłe 10 lat. Za czasów ery nowego właściciela, Chelsea Londyn sięgnęła również po pierwsze mistrzostwo Anglii od 50 lat.

Ludzie do Abramowicza mają różny stosunek. Trzeba zauważyć, iż mimo wielu porażek, nigdy nie zwątpił, nie wycofał się. Na zaufanie europejskich kibiców piłkarskich pracował latami i chyba mu się udało. Szkoda, że w polskim futbolu nie mamy nikogo takiego. Był Józef Wojciechowski, ale cóż... jaki kraj - taki dobrodziej.

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Wszystkich czytelników komentujących Nasze artykuły, prosimy o podpisywanie się pod swoimi wypowiedziami, nie używania wulgaryzmów i o brak spamowania. Zastrzegamy sobie prawo do usunięcia wybranego - niestosownego - komentarza.

Redakcja.