04 lipca 2013

Ekscentryk Al Fayed i jego zabawka



O właścicielach angielskich klubów zostało napisane już chyba wszystko. Splendor, bogactwo, wydawanie kasy lekką ręką na piłkarzy i przeróżne fanaberie, które są coraz to bardziej absurdalne. Zapraszam na opowieść o właścicielu, który traktuje swój klub instrumentalnie i nawet się z tym nie kryje. Kto odważyłby się postawić pod stadionem pomnik Michaela Jacksona? To jest właśnie cały Mohamed Al Fayed.

Jest rok 1997 rok. Fulham FC gra na trzecim szczeblu rozgrywek w Anglii i nie idzie im zbyt dobrze. Kadra jest przestarzała, a sam klub balansuje na granicy bankructwa. Pomocną dłoń wyciąga znany w Anglii człowiek - Egipcjanin, Mohamed Al Fayed. Zaczyna się od buńczucznych zapowiedzi. W Anglii będzie nowa potęga! Zostaniemy nowym Manchesterem United! - zapowiadał. Kibice z Craven Cottage zacierali ręce. Tymczasem rzeczywistość okazała się zupełnie inna. Po ponad 15 latach urzędowania właściciela, sam klub nie osiągnął wielkich sukcesów. Największy to awans do finału Ligi Europy w sezonie 2009/2010. To nic w porównaniu do zapowiadanych sukcesów, jednak na taki stan rzeczy poskładało się kilka faktów z ostatniego dziesięciolecia. Także, a może nawet przede wszystkim faktów z prywatnego życia Al Fayeda.


Na zapowiedziach się skończyło, ale początek był bardzo obiecujący. Kupione za 6,7 mln funtów Fulham w pięć lat dostało się do Premier League. Zapał Al Fayeda do piłki nożnej chyba się skończył. Sezon 2001/2002 pokazał, że ekipie The Cottagers do czołówki jeszcze daleko. W 2003 roku na oczach Al Fayeda Chelsea przejmował Roman Abramowicz, który już wtedy dysponował kilkakrotnie większym budżetem. Zrozumiał on chyba, że na prymat w Anglii jest chyba zbyt biedny. Swój klub zaczął wykorzystywać marketingowo. Zawsze dbał o to, aby wokół niego zrobiło się dużo szumu. - Kocham piłę nożną, nie przybyłem tu, aby zarabiać na klubie - zapewniał. 

Al Fayed nigdy nie był rozrzutny. Raczej dbał, aby klub nigdy nie popadł w niebyt i nie spadł do Championship. Najdroższy transfer to Steve Marlet (11,5 mln funtów z Olympique Lyon). Te nieco nowsze : Andy Johnson (11 mln funtów z Evertonu), Bryan Ruiz (10 mln funtów z Twente Enschede). W kwestii transferów na Fulham cieniem kładzie się transfer Edwina van der Sara do Manchesteru United za 2 mln funtów - kwotę wręcz śmieszną, biorąc pod uwagę jeszcze 6 lat gry Holendra na światowym poziomie na Old Trafford. Obecnie kadra Fulham to średniacy, wśród których są wybitne jednostki z niezłym CV. Berbatov, Stekelenburg czy Amorebieta.

Przez lata Fulham nie zbliżył się do innych londyńskich klubów - Tottenhamu czy Arsenalu. Skazani na środek tabeli, ewentualnie od czasu do czasu zakręcili się koło miejsca dającego awans do Pucharu UEFA, a później Ligi Europy. Nawet w pamiętnym sezonie, kiedy udało się osiągnąć finał, nadal pamiętano, że wtedy Fulham dostało się do europejskich pucharów tylko dzięki klasyfikacji Fair Play. Droga do finału wiodła m.in przez Wilno i rosyjski Perm. Al Fayed nigdy później nie sugerował, że ma aspiracie sięgające Ligi Mistrzów. Taki stan rzeczy jak dzisiaj bardzo mu odpowiada.


Właściciel Fulham to nie jest kryształowa postać, raczej jest ulubieńcem brytyjskich bulwarówek. Jako właściciel wielkiego i luksusowego domu towarowego -  Harrods, potrafił zwolnić pracownika, bo był ciemnoskóry. Zatrudniał blondynki, bo ma do nich słabość, czasami wciskał im do stanika banknoty o wysokim nominale - taki obraz przedstawiają media. Al Fayed często oskarżany jest o ksenofobię. Podobno średnia długość pracy wynosiła wtedy trzy miesiące. W maju 2010 Al Fayed sprzedał Harrodsa katarskiej spółce Qatar Investment Authority za bagatela 1,5 mld funtów. Pieniędzmi podzielił się z bratem - Alim Al Fayedem - współwłaścicielem Harrodsa.

Mohamed Al Fayed to wpływowy biznesmen, który w Wielkiej Brytanii mieszka od wielu lat. Wielkim ułatwieniem, a także punktem honoru dla niego jest posiadanie brytyjskiego obywatelstwa. Nie doczekał się, mimo tego że pierwsza aplikacja o obywatelstwo została złożona w 1993 roku. Egipcjanin próbował jeszcze wielokrotnie, ale bezskutecznie. Głównym argumentem brytyjskich urzędników był fakt, że petent oskarżony był o uprzedzenia rasistowskie, przywłaszczanie dużych sum pieniędzy i korupcję, do której się przyznał. Chodziło o przekupywanie polityków, którzy ułatwiali mu prowadzenie interesów. Al Fayed odpowiada, że to on oddał trenera Kevina Keegena reprezentacji Anglii. Oskarżał też brytyjskie służby specjalne o zabójstwo księżnej Diany i jego syna - Dodiego. Według niego zabójstwo zleciła rodzina królewska, która miała nie akceptować, aby księżna związała się z Arabem. Paryski wypadek z 1997 roku miał być ukartowany. W Harrodsie nakazał postawić pomnik z napisem "Niewinne ofiary".


Al Fayed najprawdopodobniej kupno Fulham traktował jako inwestycję, dzięki której miał dostać upragnione obywatelstwo. - Mieszkam tu od lat, płacę miliony funtów podatku, a oni nie chcą dać mi obywatelstwa, które mi się należy? - grzmiał. Nie udało mu się do dzisiaj. Pozwolenia na odejście Keegena używał jako koronnego argumentu. Jak na zagranicznego właściciela był bardzo cierpliwy w stosunku do trenerów. Zwalniał ich średnio co 1,5 roku. Martin Jol, Roy Hodgson, Mark Hughes, Jean Tigana, Karl-Heins Riedle - nazwiska bardzo zacne. Al Fayed nienawidził ludzi, którzy odchodzili, bo mieli atrakcyjniejsze oferty z innych klubów. Jedną z takich osób był trener Roy Hodgson. Po sezonie, w którym dotarł z Fulham do finału Ligi Europy, odszedł do Liverpoolu.  Rozzłoszczony Al Fayed wykrakał wtedy, że Liverpool pod wodzą Hodgsona na pewno będzie grał gorzej niż dotychczas. Sprawdziło się, bo Liverpool pod wodzą dzisiejszego selekcjonera reprezentacji Anglii znacznie obniżył loty. Druga taka osoba to Mark Hughes, który odszedł do Manchesteru City. - Odchodzę, bo chcę się dalej rozwijać. Zostawiłem w klubie solidne podstawy. - powiedział. Dał w ten sposób do zrozumienia wszystkim, że praca w Fulham nie jest perspektywiczna. Akurat z Hughes'em właściciel Fulham wiązał duże nadzieje, nawet przebąkiwał coś o mistrzostwie Anglii po wspaniałym początku sezonu. 


Fulham Londyn to w Anglii klub niezbyt lubiany. Ludzie w Europie myślą, że to kibice Chelsea FC są "arystokratami", podczas kiedy kibole Chelsea to w większości niziny społeczne. To na Craven Cottage zasiadają tzw. pikniki - jak to w Polsce zdarza się mówić. Kibice Fulham jako bogacze są wyszydzani przez resztę ligi. Do historii przejdą zwroty wyśpiewywane w kierunku kibiców The Cottagers - Does your butler Knows you are here? (czy wasz służący wie, że tu jesteście?) Albo - You drink only white wine (pijecie tylko białe wino.) Kulturalnie prawda?

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Wszystkich czytelników komentujących Nasze artykuły, prosimy o podpisywanie się pod swoimi wypowiedziami, nie używania wulgaryzmów i o brak spamowania. Zastrzegamy sobie prawo do usunięcia wybranego - niestosownego - komentarza.

Redakcja.