26 maja 2013

Najlepszy sezon w karierze Don Juppa


Człowiek związany z piłką nożną od pół wieku. Doprowadził Bayern Monachium do wygranej na najwyższym poziomie w lidze. Jupp, a właściwie Josef Heynckes zdecydował, że odejdzie ze stanowiska trenera bawarskiej drużyny w trakcie swojej najlepszej passy. Przed nim jeszcze tylko dwa mecze. I to właśnie te dwa mecze przesądzą o tym, czy Heynckes zapisze się na kartach historii Monachijskiego klubu jako ten, który zdobył z drużyną najważniejsze trofea w sezonie. 

Borussia Mönchengladbach to klub, z którym Jupp Heynckes jest niewątpliwie bardzo związany. To właśnie w Borussii Niemiec spędził najwięcej czasu jako profesjonalny piłkarz. W barwach drużyny z Mönchengladbach, Heynckes wygrał czterokrotnie mistrzostwo kraju, a w międzyczasie również puchar Niemiec i puchar UEFA. W 1974 i 1975 roku został ogłoszony królem strzelców z, kolejno, liczbą 30 i 27 goli na swoim koncie. Dla porównania, piłkarz Bayernu, swoim wyczynem z 1974 roku wyprzedził obecnego króla strzelców Bundesligi, Stefana Kießlinga, różnicą 5 bramek.

Jednak dużo większe wrażenie robi fakt, że Jupp Heynckes znajduje się obecnie na 3 miejscu w rankingu piłkarzy z największym dorobkiem bramkowym w lidze niemieckiej. Piłkarz strzelił 226 goli w 385 meczach, wyprzedzając tym samym takie gwiazdy niemieckiej piłki jak Manfred Burgsmuller czy Ulf Kirsten.

Zawodową karierę piłkarską Heynckes zakończył w 1978 roku. Niedługo po tym ukończył Niemiecki Uniwersytet Sportowy w Kolonii (Deutsche Sporthochschule Köln), uzyskując tym samym licencję trenerską. W wieku 34 lat, Heynckes zastąpił dotychczasowego trenera Borussi Mönchengladbach, Udo Latteka. Historia zatoczyła koło osiem lat później, gdy Jupp Heynckes znów "wygryzł" Latteka, tym razem z ławki trenerskiej Bayernu Monachium.

Największy błąd w mojej karierze.

Tymi słowami określił zwolnienie w 1991 roku Juppa Heynckesa z ławki trenerskiej menadżer Bayernu, Uli Hoeneß. W następnym sezonie kibice piłki nożnej nie mogli już śledzić poczynań Heynckesa na boiskach niemieckich w roli szkoleniowca.

Inna kultura, mentalność, tradycja, obyczaje i język - moje osobiste wyzwanie.

Przez następnych kilka, niezbyt owocnych dla trenera lat, Heynckes prowadził drużyny takie jak między innymi Athletic Bilbao, Tenerife czy Benfica. To właśnie dzięki swojej "hiszpańskiej przeszłości", trener dostał od niemieckich kibiców przydomek Don Jupp. Ale to nie jedyny pseudonim, który zyskał sobie Jupp Heynckes. Tym drugim, z którego Niemiec nie mógł być już tak dumny, był przydomek Osram. I o ile w języku polskim słowo brzmi dość wymownie, to w tym przypadku chodziło jednak o firmę produkującą żarówki... A wszystko za sprawą czerwonej twarzy trenera! Chociaż może lepsza byłaby wersja, w której trener emanuje energią jak... żarówka.

Wracając do kariery zawodowej Don Juppa. Największe sukcesy w czasie pobytu za granicą Heynckes odniósł z Realem Madryt. Królewscy mogli być wdzięczni swojemu trenerowi za to, że pomógł im odnieść zwycięstwo w Lidze Mistrzów po 32 latach przerwy. I niestety, na tym osiągnięciu sukcesy z drużyną z Madrytu skończyły się. A to, jak łatwo się domyślić, doprowadziło do rozwiązania kontraktu z niemieckim szkoleniowcem.

Jupp Heynckess powrócił do Borussii Mönchengladbach w 2006 roku. Po bardzo nieudanym sezonie, po którym drużyna z Gladbach wylądowała na 17. pozycji, chyba już mało kto wierzył, że wychowanek Źrebaków może odnieść w swojej karierze trenerskiej jeszcze jakieś znaczące sukcesy.

Trzeba znać życie klubu od wewnątrz, jego historię, poprzedników, czuć klimat.

Los płata figle, a Heynckes podpisał w 2011 roku ponownie kontrakt z Bayernem Monachium zastępując na stanowisku trenerskim Louisa van Gaala. Któż mógłby przypuszczać, że będą to najbardziej udane lata w karierze trenerskiej niemieckiego szkoleniowca? W sezonie 2011/2012 drużynie z Monachium zabrakło do sukcesu tylko, a może aż, szczęścia. Mimo znakomitych występów, drużyna finalnie nie potrafiła poradzić sobie z Borussią Dortmund zarówno z rozgrywkach ligowych jak i w Pucharze Niemiec. Niewiele (chociaż, mam wrażenie, że to i tak za dużo powiedziane) zabrakło do zdobycia przez Bawarczyków trofeum Ligi Mistrzów, gdy do wygranej Chelsea doprowadziły rzuty karne.

Te wszystkie zwycięstwa przeszły Heynckesowi koło nosa. I najwyraźniej zrobiły Niemcowi jeszcze większy apetyt na sukces. Szkoleniowiec dokonał kluczowych wzmocnień w drużynie z Bawarii. Chyba nie muszę już nawet wspominać co do tej pory osiągnął Bayern. A przecież apetyt rośnie w miarę jedzenia... Przed Bawarczykami jeszcze dwa możliwe trofea do zdobycia.

Nasza droga jeszcze się nie skończyła.

Jeszcze dwa możliwe trofea i ani jednego więcej... tak postanowił Jupp Heynckes. Ostatnim meczem w Bundeslidze dla Heynckesa było spotkanie z Mönchengladbach. I nie bez przyczyny powróciły wspomnienia, a i łza się w oku zakręciła. Trener zdecydował, że zakończy swoją przygodę w roli szkoleniowca niemieckiego klubu w swoim, osobiście uważam, najlepszym sezonie w karierze trenerskiej. 


Piękniej może być tylko wtedy, jak okażemy się najlepsi również w Champions League.

Żeby pozostawić po sobie jeszcze lepsze wspomnienia, a jednocześnie ustawić bardzo wysoko poprzeczkę dla Pep Guardioli, wystarczy wygrać dodatkowo zaledwie dwa ostatnie mecze. Wydawać by się mogło, że to bułka z masłem dla klubu, który w sezonie rozgromił praktycznie wszystkie drużyny i pobił prawie wszystkie możliwe rekordy. Czas pokaże, czy Jupp Heynckes skusi się na puchar Niemiec i trofeum Ligi Mistrzów*.



*tekst napisany przed finałem Ligi Mistrzów

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Wszystkich czytelników komentujących Nasze artykuły, prosimy o podpisywanie się pod swoimi wypowiedziami, nie używania wulgaryzmów i o brak spamowania. Zastrzegamy sobie prawo do usunięcia wybranego - niestosownego - komentarza.

Redakcja.