29 grudnia 2012

Progres Roku 2012



Już niedługo sylwestrowe szaleństwa, a po nich leczenie kaca lub... gra w piłkę nożną (za bardzo poszaleć 31-szego grudnia z wiadomego powodu nie będą mogli piłkarze Cracovii Kraków).
Zaczynamy Wielkie Podsumowanie Roku 2012 i przedstawiamy osoby ze świata Polskiego Futbolu, które zaliczyły w ciągu ostatnich 2012 największy progres. Pod uwagę przy ustalaniu rankingu braliśmy wyłącznie wszystkich polskich piłkarzy i działaczy. 

Miłej lektury! 














1. Arkadiusz Milik - chłopak ma dopiero 18 lat, a już kupił sobie fajne czarne BMW. Na kupno luksusowego wozu zarobił na boisku. Dla Górnika Zabrze gola strzelał w co drugim spotkaniu (14m/7br.) i stał się w Polsce turbokozakiem chyba nawet większym niż... Prejuce Nakoulma (czy to możliwe?). W nagrodę ten mierzący 183 cm. wzrostu napastnik otrzymał powołania do kadry Polski, dla której zaliczył już debiutanckie trafienie (jedyny pozytyw towarzyskiego meczu w Kundu przeciwko Macedonii). 

Z każdym miesiącem 2012 roku, o Miliku było coraz głośniej. Wiosną został podstawowym zawodnikiem Górnika, a w lecie został prawdziwą gwiazdą klubu z Zabrza. W październiku wystąpił w kadrze Polski przeciwko reprezentacji Anglii (7 minut w Eliminacjach do Mundialu 2014 w Brazylii). W grudniu zaś... przeszedł do Bayeru Leverkusen za ponad 2,5 miliona euro i podpisał z tą mocną niemiecką drużyną pięcioletni kontrakt. Takie robienie kariery rozumiemy! Powodzenia!

2. Jan Urban. Wspaniały powrót tego polskiego trenera do Legii Warszawy. Przedstawiciel hiszpańskiej myśli szkoleniowej doprowadził Legię Warszawa do pozycji Mistrza Jesieni. Stworzył drużynę bardzo młodą i przede wszystkim - grającą całkiem przyjemny dla oka futbol.
Trener Urban wystawiając w składzie wielu młodych piłkarzy i wygrywając wiele spotkań, zagrał na nosie praktycznie wszystkim ekspertom. Jego zadanie okazało się arcytrudne - ale wykonalne! Boiskowych poczynań drużyny Legii nie mogli w pełni docenić jej kibice, którzy w połowie rundy rozpoczęli kolejny długotrwały protest. A szkoda, bo progres był zauważalny gołym okiem!



Gdyby nie wspaniały trener, to z Legią mogłoby być znacznie gorzej. Jesienią różnych przeciwności losu było sporo i sztab szkoleniowy zmuszony był do głębokich rozkmin. Jan Urban w letnim okienku transferowym dostał tylko jednego napastnika (prosił o dwóch), który po kilku meczach okazał się być czasowo niezdolny do uprawiania sportu. Dodatkowo wepchnięto mu Marko Sulera (słoweńską tykającą bombę zegarową), który zawiódł po całości (zawalił między innymi mecz z Jagiellonią) i swoim obowiązującym do 2015 roku kontraktem znacznie obciąża budżet Legionistów. Jesienna Legia różni się od wiosennego zespołu Macieja Skorży także brakiem rewelacyjnego Rafała Wolskiego (bardzo tajemnicza kontuzja). Z przeróżnymi urazami cały czas walczą Dickson Choto, Ivica Vrdojlak oraz Tomasz Kiełbowicz. Z osobistymi problemami przez całą rundę radzić musiał sobie Michał Żewłakow. 
Jan Urban jednak nie płakał, tylko szukał zmienników i nowych rozwiązań taktycznych. Skutecznie!


3. Grzegorz Krychowiak. Takiego właśnie solidnego piłkarza w środku pomocy zabrakło reprezentacji Polski na Euro 2012. Krychowiak zanotował wielki progres i z utalentowanego młodzieniaszka stał się solidnym piłkarzem przeciętnego Reims (17 meczów, 16 w pierwszym składzie) oraz pełnoprawnym Reprezentantem Polski. Szczególnie dobrze wypadł w meczu z Anglią i być może niedługo zmieni klub. Na lepszy.


4. Młodzi piłkarze z Warszawy. Paweł Wszołek, Rafał Wolski, Łukasz Teodorczyk, Dominik Furman, Jakub Kosecki, Adam Pazio, Daniel Łukasik.


Poznaliśmy ich w różnych okolicznościach. Raz grali lepiej, raz gorzej. Dłużej lub krócej leczyli urazy. Jeśli jednak byli zdrowi, to regularnie przewyższali poziom ligowej szarzyzny o kilka metrów. To właśnie młodzi piłkarze Legii i Polonii należą do przyszłości polskiej piłki nożnej. Niektórzy już wystąpili w kadrze, inni zadebiutują już niedługo. Wszyscy są ambitni i sto razy lepsi od ton obcokrajowców, którzy są sprowadzani do naszego kraju wagonami towarowymi. A potem wywożeni na taczkach.


Co sprawiło, że tylu młodych i utalentowanych piłkarzy pojawiło się akurat w Warszawie? Pieniądze? Trenerzy? Ilość galerii handlowych? My stawiamy jednak na wychowanie. Legia i Polonia podczas szkolenia młodych zawodników, nie zapomina o wychowaniu. Dobrze ułożonym piłkarzom znacznie trudniej jest namącić w głowie. A jeśli zbaczają ze właściwej drogi, to momentalnie potrafią na nią wrócić.

A w kolejce czekają następni.

5. Zbigniew Boniek. Legendarny piłkarz Juventusu Turyn i kolega Platiniego potrafił w pięknym stylu wygrać wybory na prezesa PZPN i od razu zaczął swoją pracę od radykalnych zmian. Były selekcjoner kadry Polski urzęduje na swoim stanowisku od niedawna i to właśnie dlatego nie możemy przyznać mu wyższej lokaty w naszym rankingu. Jeśli uda mu się "Rozbić Beton", to ma szansę na pierwsze miejsce w przyszłorocznej edycji naszego "Progresu Roku". Tego mu życzymy! Na to czekamy!

Michel Platini i Zbigniew Boniek. Kiedyś byli wielkimi zawodnikami, a teraz są ważnymi działaczami piłkarskimi.


6. Robert Lewandowski. To właśnie "Lewy" jest twórcą całej tej Robertomanii. Napastnik Borussii musi jeszcze popracować nad grą lewą nogą, ale w piłce klubowej znaczy coraz więcej. Strzela gole Bayernowi, pokonuje w lidze mistrzów Ikera Casillasa. Być może już niedługo trafi do jeszcze lepszego klubu! Dlaczego w naszym rankingu "Lewy" znajduje się tak nisko? Bo w kadrze notorycznie zawodzi. Jeśli poprawi również grę dla Biało-Czerwonych, to może stać się wkrótce "Nowym Bońkiem". A w przyszłości może zostanie prezesem PZPN.

O transferowych plotkach związanych z transferem Lewandowskiego pisaliśmy TUTAJ!

7. Piotr Stokowiec. Odkrycie roku w kategorii "szkoleniowiec". Ten całkiem młody trener stworzył drużynę Polonii według swojej własnej autorskiej koncepcji, a efektem jest trzecie miejsce na półmetku sezonu. Stokowiec potrafi umiejętnie wprowadzać do zespołu piłkarzy młodych. Gwiazdami zostali Wszołek, Pazio i Teodorczyk, ale nie można też zapomnieć o trzech równie dobrze spisujących się jesienią w barwach Czarnych Koszul nieco starszych piłkarzach. Druga połowa roku 2012 należała również do Łukasza Piątka, Lado Dvalishviliego oraz Tomasza Brzyskiego. Jeśli wszyscy wymienieni przeze mnie zawodnicy pozostaną w Polonii do końca sezonu, to drużyna Piotra Stokowca będzie wymieniana w gronie kandydatów do Mistrzostwa Polski. 



8. Bartosz Ślusarski. Często pudłuje i czasami kłóci się z fanami. Śmieje się z niego Danijel Ljuboja. Liczby jednak nie kłamią - BŚ18 przeżywa renesans formy i to właśnie dzięki niemu drużyna Mariusza Rumaka jest wiceliderem T-Mobile Ekstraklasy. Napastnik Lecha Poznań w rundzie jesiennej strzelił 8 goli i dzięki temu w naszej lidze jest najskuteczniejszym polskim zawodnikiem. Jeśli utrzyma dobrą dyspozycję, to być może zagra jeszcze kiedyś w reprezentacji Polski (nie żartujemy!) albo trafi do zagranicznego klubu i zarobi niezłe pieniądze. Jeśli do Lecha dołączy Ojamaa, jest to wielce prawdopodobne. Ślusarski jest od niego 100 razy lepszy. A jeśli troszeczkę popracuje nad skutecznością...




9. Maciej Skorża. Najlepszy polski trener pracujący poza granicami naszego kraju. Skorża oraz jego asystenci (Rafał Janas i Paolo Terzotti) w zespole Al Ittifaq Dammam zarabiają miliony i... skoro miejscowy odpowiednik Józefa Wojciechowskiego ich jeszcze nie zwolnił, to muszą osiągać z tym saudyjskim klubem jakieś niesamowite wyniki. Al Ittifaq jest na piątej pozycji w tabeli Saudi Pro League (na 14 zespołów). Ekipa Macieja Skorży traci do lidera 13 punktów (pierwszy w tabeli Al Fateh ma do rozegrania jeszcze jeden zaległy mecz), ale do trzeciego Al Shabab (fajna nazwa!) strata wynosi tylko 6 punktów. Jest dobrze, może być jeszcze lepiej! Może Maciej Skorża zrobi karierę poza granicami naszego kraju. Wszystkiego Najlepszego!



10. WYRÓŻNIENIE SPECJALNE!

Piotr Świerczewski. Za całokształt twórczości w 2012 roku. "Świr" przejął osierocony przez Michała Probierza ŁKS i został jego menadżerem. ŁKS w zimie z powodu pustek w kasach nie mógł się przygotowywać do sezonu w normalnych warunkach, ale mimo tego dzięki licznym kontaktom Pana Piotra został solidnie wzmocniony różnymi ciekawymi zawodnikami. Pierwsze mecze zwiastowały tragedię, ale drużyna menadżera Świerczewskiego prezentowała się z każdym spotkaniem coraz lepiej. Niestety ekipa "Świra" nie osiągnęła perfekcji, a liczba zer na kontach bankowych dramatycznie się nie zgadzała. ŁKS musiał pożegnać się z ekstraklasą, a Piotr Świerczewski z pracą. Teraz jest trenerem drugoligowego Motoru Lublin, gdzie może w pełni wykorzystać swoje liczne znajomości oraz długą listę kontaktów w telefonie. 









0 komentarze:

Prześlij komentarz

Wszystkich czytelników komentujących Nasze artykuły, prosimy o podpisywanie się pod swoimi wypowiedziami, nie używania wulgaryzmów i o brak spamowania. Zastrzegamy sobie prawo do usunięcia wybranego - niestosownego - komentarza.

Redakcja.