01 stycznia 2013

Ljuboja do FC Nantes? a może w pakiecie z Robertem Lewandowskim?


Ostatnio prawie wszystkie polskie media obeszła informacja o "możliwym odejściu Danijela Ljuboji do FC Nantes - klubu Waldemara Kity". Całej tej śmiesznej sytuacji poświęciliśmy kilka zdań.
Zacznijmy od tego, że Ljuboji w Warszawie jest po prostu wygodnie. Dużo zarabia, może sobie chodzić na sushi lub do Mc Donald's w eleganckim full capie New Ery oraz trenować według własnej wizji. Kolejek ekstraklasy jest 30, do tego dochodzą nieliczne spotkania pucharowe - występując w każdym meczu, Serb wystarczająco się nagra. W Legii jest absolutną gwiazdą i nawet nie musi się kłócić o wykonywanie rzutu karnego - piłka od razu zostanie mu podana. Cała taktyka drużyny jest ułożona właśnie pod niego i dzięki temu po raz pierwszy w karierze jest prawdziwą gwiazdą.


Do zmiany klubu byłego piłkarza PSG mogą więc skusić tylko pieniądze lub atrakcje. Jeśli już odchodzić, to w jakieś ciekawe miejsce (MLS) lub do Krajów Arabskich (tam problem może być z zabawą).

Nancy? To klub z Ligue 2, który walczy o awans. Jeśli w przyszłym roku będzie występował na najwyższym francuskim szczeblu rozgrywkowym, to na pewno będzie bronił się przed utrzymaniem. Czy taka zabawa skusi 35-letniego Ljuboję? Na pewno nie. To za bardzo męczące, wymagające i nudne. A poza tym - za mała płaca (i za wysokie podatki). Nie każdy klub jest zarządzany przez Szejków. Nie każdy ma siedzibę w Monaco (niskie podatki).

Ljuboja o utrzymanie w Ligue 1 walczył ostatnio w sezonie 2009/10, kiedy to w barwach Grenoble zdobył 10 bramek w 37 spotkaniach. Nie lepiej było rok później - Ljubo przeszedł do OGC Nice i strzelił tam 5 goli w 30 spotkaniach. I zdecydował się na transfer do ciekawej Polski, którą postanowił piłkarsko podbić.

Waldemar Kita (po prawej) prezentuje Ivana Klasnicia.


FC Nantes chce kupić Ljuboję? Nantes to może sobie chcieć. Chciało już wielu, nie kupiło żadnego.

FC Nantes penetrowało polski rynek już przed erą Waldemara Kity.
Już w 2003 roku planowane było sprowadzenie Svitlicy i Saganowskiego lub (w ostateczności) Andrzeja Niedzielana.

Kiedy francuski klub znalazł się w rękach polskiego milionera (kosztował 10 milionów euro - czyli raczej niezbyt dużo), nastała era prawdziwego plotko-transferowego szaleństwa. Prawdziwa studnia bez dna transferowych informacji z kategorii science - fiction. Waldemar Kita co kilka miesięcy opowiada o zainteresowaniu piłkarzami z Polski, ale żadnego z nich nie kupuje (ok - prawie żadnego bo, kiedy był właścicielem klubu Lausanne Sports to sprowadził tam Marcina Kuźbę.).

Swego czasu Waldemar Kita chciał kupić z Legii Rogera Guerreiro. W planach był także zakup Takesure Chinyamy. W marcu 2012 obiektem zainteresowania FC Nantes był Rafał Wolski. W 2008 roku na celowniku francuskiego klubu był Paweł Brożek, Manuel Arboleda i Adam Kokoszka. A także Jakub Kosecki oraz... Michał Stasiak (a także cała Wisła Kraków i Ruch Chorzów oraz Arka Gdynia). Blisko Nantes był też Sebastian Szałachowski. Ośmiokrotny Mistrz Francji był też zainteresowany Mariuszem Lewandowskim. W lecie 2012 z wolnego transferu drużyna Waldemara Kity chciała zatrudnić Ireneusza Jelenia oraz Kamila Miazka. Blisko znalezienia zatrudnienia w Nantes był też Marcin Kikut. Co więcej, to właśnie Nantes chciało kupić Jakuba Świerczoka.

Czy zatem Danijel Ljuboja przejdzie do FC Nantes?
Odpowiedź nasuwa się sama:
Nie, nie przejdzie. A Yasser Al-Qahtani nie zostanie kupiony przez PSG. Manchester City nie kupi Xaviego, a Real Madryt nie sprowadzi Sir Alexa Fergusona.

Być może Serb odejdzie z Legii po sezonie (oferta musi być naprawdę interesująca). Jeśli Danijel Ljuboja zdecyduje się na transfer do klubu z Krajów Arabskich, to musi najpierw wymienić paszport. Z izraelskimi stemplami nie wjedzie.

Czy jacyś Szejkowie będą chcieli kupić Ljuboję?
Nie sądzimy. Szejkowie mają jedną cechę charakterystyczną:
Szejkowie mają rozmach. !!!







0 komentarze:

Prześlij komentarz

Wszystkich czytelników komentujących Nasze artykuły, prosimy o podpisywanie się pod swoimi wypowiedziami, nie używania wulgaryzmów i o brak spamowania. Zastrzegamy sobie prawo do usunięcia wybranego - niestosownego - komentarza.

Redakcja.