10 lutego 2013

Losy mistrzostwa Anglii są przesądzone? Obrońcy tytułu jakby zaprzestali pogoni za United


Piłkarze Manchesteru City ostatnio nie zachwycają formą. Dlatego może i dobrze, iż nie reprezentują już Anglii w europejskich pucharach. Jedna kompromitacja mniej. A przy okazji ekipa Roberto Manciniego może się skupić jedynie na obronie tytułu mistrza kraju. Choć zadanie to wydaje się dziś potwornie trudne.

W teorii ostatnie zimowe okienko transferowe powinno przynieść drużynie z Etihad Stadium sporą dawkę spokoju. Tamtejsi działacze nie ściągnęli może Argentyńczyka Leo Messiego, o którym marzą od dawna, ale pozbyli się z kolei enfant terrible włoskiej piłki - Mario Balotellego. Ten kapryśny gwiazdor będzie mógł teraz rozrabiać w Mediolanie. Zatem w Manchesterze wreszcie cisza i spokój? Nic z tego. 

Od zarania dziejów piłki nożnej wiadomo, iż dobrą atmosferę w zespole, w klubie, tworzą głównie wyniki. Jak są, to w niepamięć idą wszelkie inne przeciwności losu. Gdy ich nie ma - nawet małe nieporozumienia czy kłopoty urastają go wielkich granic. "Obywatele" w tym sezonie grają wyjątkowo chimerycznie, co skrzętnie wykorzystuje ich lokalny, a zarazem największy rywal w walce o mistrzostwo Anglii - Manchester United. 

Wczoraj City skompromitowało się na wyjeździe z Southamptonem, któremu uległo aż 1:3. Jako Polacy możemy się ekscytować kilkoma niezłymi paradami w wykonaniu Artura Boruca i ogólnie sukcesem "Świętych" (bo mimowolnie tak już jest, że kibicujemy tym klubom w Europie, w których grają nasi rodacy), ale patrząc z boku trzeba zauważyć - to nie gospodarze byli zdecydowani faworytami tego spotkania. To goście z Manchesteru powinni zwyciężyć łatwo i przyjemnie, a jednak znów zgubili punkty. A "Czerwone Diabły" nie zamierzają się rozczulać nad kiepską formą przeciwników. Drużyna sir Alexa Fergusona skrupulatnie gromadzi kolejne "oczka", dziś ograła Everton 2:0 i odjechała już The Citizens na 12 punktów. To spora przewaga. Niby mamy dopiero początek lutego, do rozegrania pozostaje jeszcze 12 kolejek. Ale nic nie wskazuje na to, by obrońcy tytułu znaleźli w sobie tyle siły, aby rzucić się w pogoń za zawodnikami United.

Światełka w tuneli nie widać. Zespół gra słabo, mało wyraźnie i nie potrafi narzucić swojego stylu gry nawet takiemu Southamptonowi. Od zdobywania bramek jest już tylko trzech napastników - Aguero, Tevez i Dzeko. Nieważne jak oceniamy samo pozbycie się Mario Balotellego - ale brak ściągnięcia w jego miejsca innego ofensywnego piłkarza, to błąd. Błąd, który może mieć spore znaczenie dla dalszej części sezonu. Aktualnie w Manchesterze City nie ma zawodnika, który zwyczajnie mógłby pociągnąć swoich kolegów do przodu. Podczas meczu ze "Świętymi" nad stadionem St Mary's Stadium unosiło się jedno słowo, opisujące całą grę mistrza Anglii w ostatnim czasie  - "bezradność".

Bezradni byli piłkarze na boisku (gospodarze grali z nimi momentami w dziada), bezradny był trener Roberto Mancini, który nie miał nawet za bardzo kogo wprowadzić na boisko, kogoś kto mógłby odmienić postawę jego ekipy. A zmienić należałoby wiele, gdyż wciąż aktualni mistrzowie Anglii we wczorajszym spotkaniu zaprezentowali bardzo mało ciekawych rozwiązań w konstruowaniu ataku. Zawodnikom brakuje elementu zaskoczenia, ich akcje łatwo można rozszyfrować. Najczęściej były grane bokiem lub długą piłką na Edina Dzeko.


Skrót spotkania Southampton - Manchester City 3:1

Roberto Mancini niedawno przyznał, ze obrona krajowego mistrzostwa jest jeszcze wciąż możliwa. Tylko, że takie bajki nie trafiają już chyba do jego podopiecznych, z których ewidentnie uszła chwilowo cała para. Wielu chwali Southampton za mądrą grę, tak jak Liverpool tydzień temu, gdy również mierzył się z City i potrafił się postawić faworytowi (padł remis 2:2) Być może ostatni rywale The Citizens grają rzeczywiście wybornie. Ale może też ulegamy złudnemu wrażeniu, gdyż na tle City nie aż tak trudno jest dobrze się zaprezentować. Zawodnicy Manciniego są w dołku. W 24. kolejce Premier League również nie zgarnęli pełnej puli, a bezbramkowy remis z Quuens Park Rangers chluby im nie przyniósł.

Trzy mecze bez zwycięstwa sprawiły, ze na Etihad Stadium nikt już nie pamięta o przyzwoitym początku 2013 roku (m.in zwycięstwo nad Arsenalem). Liczy się tylko tu i teraz, które jest okrutne dla drużyny finansowanej przez szejków. Jak to zwykle w przypadku tego klub aż huczy od plotek, czy to stricte transferowych, czy bardziej dyscyplinarnych. Jedni widzą w pracującym obecnie w Juventusie Turyn Antonio Conte następcę Maniciniego, inni szepczą o niezadowoleniu piłkarzy. Podobno Carlos Tevez i Samir Nasri mają być latem pierwszymi ( a za nimi mogą pójść inni), którzy opuszcza Manchester City. To pewnie plotki, ale nie pomagają one w konsolidacji zespołu w tak trudnym okresie. Tym bardziej zespołu osłabionego brakiem swojego defensywnego lidera - Belga Kompany'ego (zmaga się z urazem).

Podobno historia lubi się powtarzać. W zeszłym sezonie "Czerwone Diabły" również na kilka kolejek przed końcem sezonu prowadziły w tabeli. A jednak sąsiedzi z Etihad Stadium zdołali ich przegonić w klasyfikacji rzutem na taśmę. Ale chyba tym razem nawet sami kibice Manchesteru City nie wierzą w powtórkę tej sytuacji. Tym bardziej, że gracze United wydają się być niezwykle zmotywowani. Francuz Patrice Evra na łamach prasy przyznał niedawno, że jeśli on i jego koledzy znów wypuszczą taką przewagę z rąk, to ich słynny szkocki trener powinien ich zwyczajnie wszystkich zwolnić.

5 komentarze:

I nie wypuszczą tej przewagi. Mam taką nadzieję, że tym razem United zdobędą tytuł i tym samym wyśrubują rekord zdobytych tytułów mistrza Anglii do 20. The Citizens to niestety kolejny (po Chelsea) przykład drużyny kupowanej, a nie budowanej. W takich produktach trener jest dodatkiem, a powinien być bossem. Kupione za grube petrodolary gwiazdki i gwiazdeczki rządzą klubem, a bogaci właściciele ulegają ich kaprysom zwalniając kolejnych szkoleniowców. I to przede wszystkim muszą zmienić właściciele the Citizens, aby móc panować tak, jak to czynią w ostatnim 20 leciu ich lokalni rywale. Pete.

Czasami takie drużyny kupowane sa w stanie osiągać sukcesy (Chelsea i LM), czy City w zeszlym roku. Ale w tym roku chyba ekipie Maniciniego bedzie juz cieżko obronić tytul.

Trudna sprawa ale pamietajmy ze to city bedzie mialo teraz wiecej czasu na odpoczynek po kazdym meczu,ale szczerze watpie zeby udalo przegonic united.Pozdrawiam

Czasu bedą mieli wiecej ale czy sa w stanie rzucić sie w pogoń za United? Cieżko powiedziec.

Prześlij komentarz

Wszystkich czytelników komentujących Nasze artykuły, prosimy o podpisywanie się pod swoimi wypowiedziami, nie używania wulgaryzmów i o brak spamowania. Zastrzegamy sobie prawo do usunięcia wybranego - niestosownego - komentarza.

Redakcja.