13 kwietnia 2013

Danijel Ljuboja, czyli gwiazda z Vinkovci

Kilkakrotnie odsuwany do rezerw, wiecznie w konflikcie z trenerami, imprezowicz - to z tego słynie w Europie największa - niekwestionowana gwiazda T-Mobile Ekstraklasy - czyli Danijel Ljuboja. Serb na takie miano konsekwentnie w swojej karierze pracował.

W lecie 2011 roku stało się jasne, że do Polski przybywa ktoś wyjątkowy. Uczestnik wspaniałych europejskich spotkań przybył nad Wisłę - do mimo wszystko ubogiego piłkarsko kraju. Od razu pojawiły się spekulacje, czy zaoferowanie kontraktu opiewającego na 500 tysięcy euro komuś takiemu ma sens. Jak miał się trener Skorża do takich autorytetów jak Babbel, Halihodzić, Stevens czy Veh? Jeśli tylko chciałby przyjść do Legii, podpisałbym wszystko, żeby tylko przyszedł - powiedział trener Skorża. No i przyszedł... Dotychczasowa kariera to świetny materiał na scenariusz filmowy. Jeśli Ljuboja kiedyś wyda autobiografię, co sił pobiegnę do księgarni, żeby mieć tą książkę.

Serb miał w karierze swoje pięć minut. Piłkarz z charakterystycznym blond pasmem na głowie miał zaszczyt reprezentowania barw Paris Saint Germain. Najpierw był wypożyczony, ale po tym jak strzelił 4 gole w jednym miesiącu, działacze PSG wykupili go za 3 miliony euro ze Strasbourga, w barwach którego strzelił 36 goli. Ljuboja został uznany piłkarzem lutego w lidze, a działo się to w 2004 roku. Chłopak marzący o wielkim futbolu gdzieś w Vinkovci, właśnie tego dokonał. W drugim sezonie gry na Parc des Princes popadł w konflikt z trenerem Halihodziciem,. pisała o tym cała Francja. Ljuboja w Paryżu był już skończony. Piłkarz sam przyznaje, że do klubu wpłynęło parę ofert z uznanych klubów m.in z Olympique Marsylia. Ostatecznie z transferu nic nie wyszło, PSG zażądało 7 mln euro, na co marsylczycy nie mogli przystać.

W 2005 roku został wypożyczony do VFB Stuttgart. Była to fatalna decyzja. Pierwszy sezon nie był jeszcze taki zły, ponieważ 13 bramek strzelonych to bardzo dobry wynik. Trener Trappatoni zachwalał piłkarza, mówiąc, że Ljuboja jest dla niego ważnym zawodnikiem, bez którego nie wyobraża sobie pierwszej "jedenastki". Niestety dla niego Włoch odszedł do RB Salzburg. Namawiał swojego byłego podopiecznego na przenosiny do Austrii, ale Ljuboja nie zdecydował się na transfer. Szkoleniowcem Sttutgartu został Armin Veh - trener znienawidzony przez obecnego piłkarza Legii równie mocno, jak Vahid Halihodzić. Niczego nieświadomi Niemcy zdecydowali wykupić Ljuboję z PSG. W kontrakcie zawarty był punkt mówiący o możliwości przedłużenia kontraktu o trzy lata. Piłkarzowi zaoferowano 1,2 mln euro, sam zainteresowany chciał 2,5 mln euro. Odsunięto go do drużyny rezerw. Serbski napastnik zaczął wylewać swoje żale w mediach. Kibice nazwali go oszustem, a VFB było gotowe oddać swojego piłkarza za 2 mln euro, ale żadna konkretna oferta nie wpłynęła. Ostatecznie Ljuboja trafił do Hamburgera SV na zasadzie wypożyczenia. Wypożyczenie stało się faktem w ostatnim dniu okienka transferowego.

Początki w Hamburgu, jakże inaczej, bardzo dobre. Jesienią strzelił pięć bramek. Ljuboja przypomniał o swojej głupocie dopiero w zimie. Odpuszczał zajęcia z rehabilitantem, który miał mu pomóc w powrocie do zdrowia po kontuzji nogi. Oprócz tego nie przyszedł na spotkanie z kibicami, spóźnił się na sesję fotograficzną dla sponsora. W Hamburgu jest taka gazeta - "Hamburger Mogenpost". Na łamach tej właśnie gazety trener Stevens ostro skrytykował Ljuboję za brak zaangażowania do treningów. -Stoi jak słup, nie angażuje się, polecenia wykonuje z niechęcią. Nie mogę tolerować takiego zachowania - powiedział Stevens. Oczywiście klub go nie wykupił, więc wrócił do rezerw Stuttgartu. Swoją ofertę nadesłała Siena. Wszystko było dopięte na ostatni guzik, ale piłkarz wolał zarabiać 1,2 mln euro w rezerwach VFB niż 0,8 mln we Włoszech.


Ljuboja pokazał swoją złą stronę - materialisty, skrajnie nieodpowiedzialnego człowieka. Od momentu powrotu do Stuttgartu pozwalał sobie na wszystko. Wyjechał na testy do Fulham, ale im nie podołał, z tym, że do Niemiec nie wrócił. Klub słał wiadomości do Anglików, domagając się powrotu piłkarza. Anglicy odpisali, że Ljuboja już dawno wyjechał. Dezerter wrócił po zamknięciu okna transferowego. Rozwścieczeni Niemcy zesłali go znowu do rezerw, w których nawet nie grał, czyli Ljuboja miał praktycznie ponad roczną separację od piłki, jeśli doliczymy do tego pobyt w rezerwach Hamburga. Niepokornego piłkarza postanowił ujarzmić słynny Felix Magath w VFL Wolfsburg. Magath podobno jeszcze wtedy nie był taki ostry, ale kto go tam wie.

W Wolfsburgu Ljuboja wyraźnie spokorniał. - myślę, że znalazłem na niego sposób - stwierdził Magath. Niestety tym razem z formą było nie tak. Jako napastnik był raczej rezerwowym, strzelił tylko jedną bramkę,  więc znowu wrócił do VFB Stuttgart. Stało się to w 2008 roku. Ljuboja zaskoczył wszystkich, kiedy po jednym ze sparingów wyrwał mikrofon spikerowi i przeprosił kibiców. Zagorzali fani przeraźliwie wyli, a ci drudzy bili brawo. "Bild" napisał, że piłkarz błaga o litość, bo nie może znaleźć żadnego klubu, a zależy mu na graniu... Ljuboja powrócił do pierwszego zespołu. Danijel nie wyciągnął wniosków. Do świtu przebywał w barach, kiedy zwolnił się z treningu pod pretekstem przeziębienia, po prostu ruszył w miasto. Do klubu zadzwonili kibice, którzy go rozpoznali. Znowu Serb został skreślony. Tym razem dokonał tego Marcus Babbel, który stał się kolejnym szkoleniowcem na "czarnej liście" niepokornego zawodnika. 

Ljuboja wydostał się w końcu z rezerw i wrócił do Francji, do której trafił już jako trzynastoletnie dziecko. - Urodziłem się w Chorwacji, ale gdy wybuchła wojna, Serbowie, w tym moja rodzina, musieli uciekać. Mój ojciec dostał pracę w fabryce produkującej sprzęt sportowy. Nie było mi łatwo, bo nie znałem języka, ale teraz francuski to dla mnie drugi język ojczysty - opowiada. Trafił do Grenoble, potem do Nicei, gdzie wyszedł na prostą.

Ma na koncie spotkania w Lidze Mistrzów. Łącznie w elitarnych rozgrywkach wystąpił jedenaście razy (sześć występów jako piłkarz HSV i pięć jako piłkarz PSG), ale nie strzelił ani jednej bramki.

W reprezentacji Serbii wyraźnie mu nie szło. Dziewiętnaście występów i jeden gol to lekko kompromitujący dorobek jak na napastnika, jednak często wychodził z ławki rezerwowych. Wystąpił na mundialu 2006 w Niemczech, w meczach z Holandią (0:1) i Argentyną (0:6). Serbia zakończyła zmagania w grupie na ostatnim miejscu bez punktu i z bilansem bramek 2-10. Drużyną wstrząsnęły konflikty w szatni. Podobno Ljuboja szczególnie znienawidził wtedy Mateję Keżmana. Dla Ljuboji były to ostatnie podrygi w kadrze. Został powołany jeszcze na mecz eliminacyjny z Polską. Przesiedział całe spotkanie na ławce rezerwowych. Mecz odbył się na starym stadionie Legii Warszawa. - Nie przypuszczałem, że będę grał tu na stałe - dzisiaj przyznaje Serb. Co warte odnotowania, obecny legionista zagrał 10 minut w spotkaniu z Polską 2:3. Był to mecz półfinałowy w turnieju im. Walerego Łobanowskiego - legendarnego ukraińskiego szkoleniowca.

Teraz w Legii Ljuboja jest gwiazdą, piłkarzem technicznie z innej bajki. Gwiazda, która ma dać Legii mistrzostwo i Ligę Mistrzów. Rzadko zdarza się, żeby ktoś przyszedł do naszej ligi, ktoś z taką przeszłością, wszak oprócz tych złych chwil były też te dobre. Oby gwiazdor został u nas jak najdłużej.

Zarobki w klubach:

PSG - 1 mln euro
Stuttgart - 1,2 mln euro
Grenoble - 500 tys. euro
Nicea - 700 tys. euro
Legia - 500 tys. euro*

*Kwota przy podpisywaniu pierwszego kontraktu

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Wszystkich czytelników komentujących Nasze artykuły, prosimy o podpisywanie się pod swoimi wypowiedziami, nie używania wulgaryzmów i o brak spamowania. Zastrzegamy sobie prawo do usunięcia wybranego - niestosownego - komentarza.

Redakcja.