07 grudnia 2012

Śląsk Wrocław - Mistrz kłopotów


W piątkowym meczu 15. kolejki Ekstraklasy Śląsk Wrocław zagra na własnym stadionie z Legią Warszawa. To mecz z dodatkowymi podtekstami. My skupiamy się tym razem głównie na ekipie gospodarzy. Bo na Dolnym Śląsku mówi się ostatnio nie tylko o boiskowych wyczynach piłkarzy. Klub ma problemów bez liku. 

Wrocławianie to aktualni Mistrzowie Polski, a tytuł jak pamiętamy zdobyli wykorzystując frajerstwo Legii wyprzedzając na finiszu zeszłego sezonu ekipę z Warszawy. Sebastian Mila i spółka rozradowani tym sukcesem (pierwszy majster dla Śląska od 35 lat) trochę się zapomnieli i wraz z kibicami zaśpiewali na rynku niezbyt cenzuralną pieśń o zespole z Łazienkowskiej. Wszyscy śpiewacy swoje odcierpieli (zawieszenia na kilka spotkań), ale niesmak na linii Wrocław - Warszawa pozostał nadal.

Władze klubu z Dolnego Śląska przeczuwają chyba, że dziś wieczorem, mimo chłodu za oknami, na stadionie może być wyjątkowo gorąca atmosfera. Dlatego profilaktycznie zakazano kibicom gości uczestniczenia w tym widowisku. 
- Śląsk nie sprzedaje biletów osobom z województwa mazowieckiego w obawie o ich bezpieczeństwo - czytamy w oświadczeniu klubu.
Niezdrowe emocje między dwima drużynami są aż nader widoczne. To plakat zapowiadający to spotkanie:



Zdaniem wielu kibiców gości, piłkarze Śląska zaśpiewali w maju pamiętną niewinną piosenkę o Legii, bo mimo zdobytego tytułu, nie potrafili długo przełknąć goryczy pewnej porażki z tamtego sezonu. Przypomnijmy - legioniści we Wrocławiu wygrali w rundzie rewanżowej aż 4:0. A, że potem roztrwonili koncertowo przewagę punktową ? To już osobny temat na pracę magisterską z psychologii.

Drużyna Stanislava Levego ma jednak w ostatnim czasie większe problemy aniżeli  urażona duma i chęć zemsty. A jest aż ich co nie miara!

Wymieńmy tylko:

- Sprawa Słowaka Patrika Mraza, który został wywalony z klubu, po tym jak miał pojawić się na treningu w stanie wskazującym. Jak by tego było mało, podobno kilku innych piłkarzy również wcześnie piło, ale zdążyli wytrzeźwieć (szacun za mocne głowy). I ci "niepokorni" namówili resztę zespołu, by stanęła przeciwko braciom Gikiewiczom - którzy to mieli podobno poinformować władze klubu o stanie Mraza. Braci uznano za donosicieli, bo wynieśli "tajne sprawy z piłkarskiej szatni". Straszne. Nie podaje się im piłki na treningu, spoglądanie w ich kierunku zagrożone jest karą chłosty. Generalnie niezły cyrk. 

- Sprawę postanowił wykorzystać oczywiście największy psotnik w zespole - Cristian Omar Diaz. Po tym jak strzelił bramkę Lechowi, zdjął koszulkę pod którą miał drugą - z napisem: "Mraz dziękujemy".

- Pustka w kasie Śląska. Akcjonariuszy klub ma dwóch - miasto i spółkę Zygmunta Solorza-Żaka. Wrocław stara się jak może i pieniążki daje, ale wciąż brakuje bagatela 3 milionów złotych premii za wygrane mecze i ubiegłoroczne mistrzostwo. Wątpliwe, by złamany grosz znalazł się na transfery. A Solorz jakoś nie chce/nie może odkręcić kurka.

- Na szczęście humor wciąż zachowuje prezes Śląska: - To nie piłkarze decydują o tym, kto ma grać w drużynie. Trener też nie, zarząd tym bardziej, to może maskotka?

- Brak szkolenia. Śląsk ma w kadrze 3 "napastników" - Voskamp, Gikiewicz i Diaz. A właściwie żadnego, bo od napastnika można wymagać bramek, a od nich nie. A kilka lat temu nie chciano we Wrocławiu młodego Kamila Bilińskiego. Ten grał swego czasu w Zniczu Pruszków, teraz na Litwie, gdzie w ostatnim sezonie strzelał bramki jak na zawołanie (w samej lidze 13 bramek w 15 meczach). Szkolenie we Wrocławiu leży i kwiczy. W tym sezonie zagrało tam 3 wychowanków - Paweł Garyga z Koroną i Lechem (łącznie szalone 20 min), Robert Menzel (aż 5 min z Koroną). Statystyki nie powalają. Dochodzi do tego Tadeusz Socha, który trochę częściej wstaje z ławki.

-  Klubem wcale nie rządzą piłkarze. Nie robią co chcą, nie nazywają trenera "ch....em" (swego czasu Diaz do Lenczyka),  nie zwolnili 2 trenerów. W ogóle dają z siebie wszystko i są najlepsi. W Polsce.

- Ciągnąca się wciąż sprawa byłego trenera Ryszarda Tarasiewicza. O co chodzi? Oczywiście o niewypłaconą kasę, której domaga się były szkoleniowiec zespołu.

- Zgubna pewność siebie. Śląsk niby wygrał 3:0 w ostatniej kolejce z Lechem w Poznaniu. Ale to po prostu "Kolejorz" popada w coraz to większą degrengoladę. Prawdopodobnie dziś nawet Polonia Bytom stawiłaby opór Lechitom. 

- Śląsk chwali się, że od miesięcy jest najbardziej medialnym klubem w kraju. W imię zasady "nieważne co, byleby pisali". Nawet jeśli tylko źle lub gorzej. 

7 komentarze:

Piotr "Pepe" Ćwielong też jest napastnikiem. ale tylko wtedy, kiedy warunki sprzyjają grze

Dla jego dobra nie zaliczyłem go do grona napastników :)

A o co chodzi dokładnie z tym napisem Diaza na koszulce? Staje w obronie Mraza czy jak? Może mi ktoś wyjaśnić, bo nie jestem za bardzo w temacie. :)

Tak, to wyraz solidarności z Mrazem ze strony Diaza. Drużyna stanęła za Slowakiem ktory miał byc pijany na treningu.

Nie było do końca tak jak mówisz kochanie :)

Prześlij komentarz

Wszystkich czytelników komentujących Nasze artykuły, prosimy o podpisywanie się pod swoimi wypowiedziami, nie używania wulgaryzmów i o brak spamowania. Zastrzegamy sobie prawo do usunięcia wybranego - niestosownego - komentarza.

Redakcja.