Z zawrotną szybkością powracam do Was drodzy czytelnicy. Cykl moich felietonów miał pewną małą przerwę spowodowaną nadmiarem nauki na Uniwersytecie. Kilka osób zarzucało mi, że przerwałem pisanie ze względu na słabą formę Barcelony. Porażka z Milanem, dwa przegrane mecze z Realem. Błąd. W takich momentach każdy oddany kibic powinien wspierać swoją drużynę i mocno trzymać kciuki, ażeby piłkarze wykrzesali z siebie ostatki sił przeważające szalę zwycięstwa. Tak też robiłem w międzyczasie ślęcząc nad matematycznymi kazusami, odliczając dni do końca sesji i powrotu na łamy "Podbramkowo".
Tito Vilanova na ławce w meczu z Malagą. Sezon 2012/13. |
Oglądając programy piłkarskie ciężko nie zauważyć tematu „wypalonej” Barcelony. Barcelony zmęczonej, wolnej, przewidywalnej. Czyżby szykowała nam się powtórka z sezonu 2007/2008 zakończona szpalerem na Santiago Bernabeu? Czy powrót Vilanovy z Nowego Jorku tchnie nowe siły w Barcelonę? I przede wszystkim czy może już czas na pewne fundamentalne zmiany – niezbędne do przetrwania wielkich piłkarskich organizacji?
Słynny szpaler na Santiago Bernabeu w sezonie 2007/08. |
Odpowiadając na pierwsze pytanie trzeba sobie przypomnieć wydarzenia z sezonu 2007/2008. Kibice „kibicujący” Barcelonie od sezonu 08/09 (właściwie to po zakończeniu sezonu – potrójna korona) raczej tego nie pamiętają. Barcelona zakupiła trzech świetnych piłkarzy – Erica Abidala, Thierry’ego Henry oraz Yaya (Yayę) Toure. Dołączyli oni do drużyny składającej się już z takich gwiazd, jak: Ronaldinho, Eto’o, Deco oraz młodego Lionela Messiego. Można było wtedy rzec: „Quatro Fantasticos!”, jak to zwięźle określał pan Szpakowski. Linia ataku w której Rijkaard dysponował Samuelem Eto’o, Henry’m oraz Messim powinna była być niepowstrzymana.
Ronaldinho i Thierry Henry. |
Niestety. Została ona wprost zniszczona przez liczne ekscesy piłkarzy Barcelony. Ronaldinho niczym warszawski student śmigał od baletu do baletu pociągając za sobą Deco. Brazylijczyk namawiał również Messiego, ale ten wolał się skupić na treningach, co wyszło mu (jak wszyscy teraz widzimy) na dobre. Po beznadziejnym sezonie odeszło wielu kibiców. Nie twierdzę, że kibicowali oni od paru dobrych lat. Były to zwykłe plugawe „Januszki”. Sezonowcy z całego świata przerzucili się wtedy na … Manchester United, który święcił tryumfy w Lidze Mistrzów ze spółką: Ronaldo, Ronney & Tevez.
Rijkaard opuścił klub, a na jego miejsce przyszedł prawdziwy żółtodziób – Pep Guardiola.
Josep Guardiola. |
Warto poświęcić jedno okno transferowe i poprawić szyki w obronie, która nadaje się w chwili obecnej na śmietnik. Ten sezon nie możemy zaliczyć do najlepszych w wykonaniu Mascherano, Puyola, Pique i Alvesa. Chwila. Czy ja przypadkiem nie wymieniłem praktycznie całej linii obrony? Jedynym piłkarzem, który stara się trzymać poziom jest Jordi Alba. Dobrze. Adriano również zalicza jeden z lepszych sezonów w karierze. Z drugiej strony Carles Puyol ma już swoje lata. Sprawdziłby się świetnie, jako trener obrońców a nawet pierwszy asystent. Jest przykładem całkowitego oddania klubowi. Na dokładkę Alves i Mascherano wybitnie odstają od całego towarzystwa. O ile ten pierwszy przeplata beznadziejne mecze z dobrymi, to forma „Jefe” jest daleka od tej prezentowanej w sezonie 10/11. Zatem kto zastąpi tych dwóch panów? Idealnym i moim wymarzonym kandydatem byłby Mats Hummels z BVB. Wysoki, silny, szybki, świetnie wyprowadzający piłkę. Jako jego zmiennik idealnie nadawałby się Marc Bartra, który jest pomijany przez Vilanovę. Sprzedanego Alvesa zastąpiłby José Manuel Flores Moreno znany jako Chico, reprezentujący barwy Swansea.
Mats Hummels. |
Powrót Vilanovy receptą na sukces? W mojej opinii zachowaniem nagannym byłoby zwalnianie Tito po sezonie. Bardziej na porządnego kuksańca zasługuje Jordi Roura, który nie potrafi zapanować nad drużyną. Widać, że zespół potrzebuje „silnej ręki”, którą dysponował Vilanova. Za jego „obecności” Barcelona przegrała tylko 2 mecze – z Realem Sociedad i z Celticiem Glasgow. Nie muszę chyba przypominać serii Roury, gdyż ta przyprawia kibica Blaugrany o mdłości. Barcelonisimo musi się pogodzić z tym, że sezon jest niestety w pewnym sensie stracony. Odpadnięcie w Pucharze Króla z Realem było bolesne. Jeszcze bardziej zabolał blamaż na San Siro. W perspektywie rewanżu na Camp Nou sytuacja wydaje się być tragiczna. Drużyna z Mediolaniu stanowi zgraną paczkę dobrze ułożonych piłkarzy, którzy za wszelką cenę będą chcieli awansować do kolejnej rundy Ligi Mistrzów. Powrót Vilanovy może jedynie ocalić wielopunktową przewagę w La Lidze. W tej sytuacji największym sukcesem będzie z pewnością doprowadzenie przewagi do końca i odebranie Realowi mistrzostwa. Pozostanie Nam tylko niesmak spowodowany nieprzewidywalnymi okolicznościami, które wyeliminowały Tito z gry na kilka miesięcy. Okoliczności te mają jednak dobre strony. Pokazały one wady w systemie taktycznym i pozwolą na dokonanie niezbędnych zmian. Nam. Kibicom Barcelony pozostaje teraz oczekiwać na cud w starciu z Milanem oraz trzymać kciuki, ażeby Vilanova prędko wrócił z Nowego Jorku. Być może era Guardioli już dawno się skończyła. Często koniec jednej ery jest początkiem drugiej… Ery Vilanovy.?
MP
1 komentarze:
o czym będzie najnowszy odcinek "pod katalońską bramką"? czy będą jakies felietony o Realu Madryt? HALA MADRID!
Prześlij komentarz
Wszystkich czytelników komentujących Nasze artykuły, prosimy o podpisywanie się pod swoimi wypowiedziami, nie używania wulgaryzmów i o brak spamowania. Zastrzegamy sobie prawo do usunięcia wybranego - niestosownego - komentarza.
Redakcja.