24 marca 2013

Szczegółowa analiza wtorkowego przeciwnika

Już we wtorek odbędzie się spotkanie, którym żyje cała piłkarska Polska. Będziemy mieć sporą okazję do podwyższenia swojego dorobku punktowego, zwycięstwo wydaje się być w zasięgu ręki, grając, nawet tylko lewymi nogami. Zmierzymy się z reprezentacją San Marino. Jest to najsłabsza drużyna w Europie. Mogą nas czymś zaskoczyć? Postaram się ich rozpracować.


Jaki jest największy sukces tej maluczkiej kadry? Wydaje mi się, że jest nim zwiedzenie najpiękniejszych piłkarskich stadionów za krajową kabonę. No, ale tylko wtedy, kiedy dostaną przepustkę z roboty. Najlepiej mają właściciele własnych firm, oni sami sobie dają wolne. A pomyśleć, że żona któregoś z zawodników ma urodziny. "Wiesz co, drogie to złoto, cholera, a spłacamy kredyt na mieszkanie, wiem, że bardzo chciałaś ten łańcuszek.. ale mam za to koszulkę Gerrarda". To naprawdę piękne, że w salonowej szafie tych grajków, wiszą trykoty gwiazd futbolowego światka. Żeby jednak dostać taką koszulkę, piłkarz przeciwnej drużyny musi mieć dobry humor.

Jesteś reprezentantem San Marino? Czytasz mój felieton? Chcesz zdobyć nową koszulkę? Po meczu podejdź do tego, który: JEDEN ustrzelił hat-tricka, DWA kupił ostatnio świetny samochód, TRZY wstawił sobie nowe zęby, CZTERY wydał solową płytę r&b, PIĘĆ wygrał bilety na koncert Bon Joviego w konkursie na last.fm. Cokolwiek, byle miał uśmiechniętą twarzyczkę.

Nie podchodzić z kolei do tego, który: JEDEN obijał reklamy nie mogąc trafić do bramki, DWA rozbił wczoraj samochód, TRZY pokłócił się z trenerem/żoną/psychoanalitykiem, CZTERY drapie się akurat po kolanie, PIĘĆ poci się jak dziwka w kościele

Kilka ciekawostek o San Marino:
- raz wygrali nawet mecz, towarzyski z Liechtensteinem, 1-0.
- w oficjalnych spotkaniach zdobyli dotychczas 18 bramek
- legendą kadry jest Andy Selva, strzelec 8 goli (nie faulować go, bo dobrze bije wolne)
- kiedyś w eliminacjach urwali punkty Turkom i Łotyszom
- najwięcej, przegrali 0-13, z Niemcami
- mają tego samego trenera od 1998 roku, jest nim Giampaolo Mazza
- w 1993r. strzelili Anglikom gola na Wembley w 1. minucie i cały świat zesrał się wtedy ze śmiechu
- grali mecz z Watykanem (a ci dali im po katolicku zremisować, 0-0)
- w eliminacjach do mundialu w 1994r. prawie zremisowali z Polską, ale Furtok strzelił gola ręką, a sędzia oszukał biednych Sanmaryńczyków, dodam jeszcze, że mówi się na to: polska ręka Boga, czyli coś na podobieństwo ręki Maradony w meczu z Anglią. Choć ręka Boga, w zestawieniu z meczem z San Marino, brzmi jak kawior w zestawieniu z bigosem.

ANALIZA OBROŃCÓW (no i bramkarza też w sumie)
Dobra, to jedziemy ze szczegółową analizą. Zacznijmy od bramkarza - Aldo Simoncini. Lepiej nie strzelać mu dużo bramek, bo za wszystkie może nas rozliczyć. W końcu jest księgowym.
Bracia Bollini mogą nas z nami troszkę pojeździć, gdyż mają swoją firmę przewozową. Na szczęście tylko jednego z nich spodziewam się w pierwszej jedenastce. W meczu z Anglią, urzędnik bankowy strzelił samobója, będąc wyraźnie zamyślony nową, wysokoprocentową lokatą. Może warto to wykorzystać? Ten pan nazywa się Della Valle, a do jego okienka bankowego, mniej więcej trzy razy w ciągu minuty będzie pukał Kuba Błaszczykowski, bo to zawodnik z jego strony. Na stoperze gra jeszcze brat bramkarza, więc mogą próbować do siebie wzajemnie podawać. Z tym, że rozliczą nas wtedy podwójnie, ponieważ drugi z braci również jest księgowym. Lewandowski może się nie wcale nie przełamać, bo pilnować go będzie Mirko Palazzi. Co, nie wiecie kto to? Jest profesjonalnym piłkarzem, grał kiedyś w Serie D, a teraz w Serie E, czy gdzieś tam. W każdym razie może pozwolić sobie na kupno chleba, masła i pasztetu za granie w piłkę. Stawkę uzupełnia ten, z którym koszulkami i zawartością kieszeni wymieni się Artur Boruc. Fabio Vitaioli, mający swój własny bar. No dobra, nie taki własny, ma go razem z bratem (ooo, brat też gra w kadrze, w ataku). Martwię się, żeby nie podmienił Borucowi butelki z wodą, na coś innego. Artur jest cwany, nawet jakby poczuł, to i tak by nie powiedział. Nasi przeciwnicy mogą też zastosować wariant taktyki, oparty na sile fizycznej i wprowadzić Damiano Vanucciego, właściciela siłowni.

ANALIZA POMOCNIKÓW
Na skrzydle, z Piszczkiem będzie mierzył się student. Jak mniemam, musi studiować sanmaryński odpowiednik bezpieczeństwa narodowego, kulturoznawstwa lub dziennikarstwa, inaczej nie miałby czasu na jakieś tam międzynarodowe granie. Przeciwnik Seby Boenisha to z kolei barman - Enrico Cibelli. Zastanawiam się, czy nie pracuje on u braci Vitaioli. Wiadomo, o robotę trudno, a czemu nie dać szansy koledze z kadry? W środku piłkę rozgrywają biegają: drugi z braci Bolleli (tych od firmy przewozowej), a także człowiek, który podobno ma dla trenera Waldka trzy niezwykle mocne żarówki jarzeniowe do przechowalni ziemniaków. Alex Gasperoni ma swoją firmę, produkującą oświetlenia dla farm gospodarskich. Na szczęście, statystyki przemawiają na naszą korzyść. Wszyscy ci zawodnicy zdobyli dla swojej reprezentacji w sumie, 0 goli. Bilans nie jest powalający, choć nie jestem w stanie obiecać, że po meczu z Polakami, ich dorobek nie ulegnie zmianie.

ANALIZA NAPASTNIKÓW
Nie mógłbym pominąć legendy tamtejszego kopania się po czołach. Jest jeden zawodnik, który naprawdę dobrze gra w piłkę. To Andy Selva, grający niegdyś nawet w Serie B. Strzelił dla reprezentacji ogórasów 8 bramek, godne podziwu, naprawdę, trzeba przyklasnąć w dłonie. W ataku, z Anglią, pomagał mu jeden z braci Vitaioli. To nazwisko przewija się często, wyjaśnię więc jeszcze raz: Jest dwóch braci, mają swój bar, jeden jest obrońcą, drugi napastnikiem. Pierwszym rezerwowym jest sprzedawca mebli - Danilo Rinaldi, podobno trochę drewniany, ale gola w kadrze kiedyś strzelił.

Procent zwycięstw San Marino to 1,30. Oby się nie powiększył po meczu z Polską. Całkiem poważnie teraz, osobiście podziwiam tę reprezentację. W każdym meczu dostają po dupie jak siedmioosobowa drużyna trampkarzy, która gra, bo seniorzy muszą mieć ''zaplecze''. Oni się nie zrażają, przeciwnie, są dumni z gry w kadrze narodowej. Po pracy znajdują jeszcze czas na trening. Może nie mają umiejętności, ale wielkie ambicje i ogromną pasję.

Kto nie przeczytał ten trąba. Wyniku niższego, niż 5-0, nie jestem w stanie przyjąć. Na koniec, dodam jeszcze, że jeśli Polska, nie daj Boże, straci we wtorek punkty, to zrobię zdjęcie pewnej części ciała (tej samej, którą pokazał nam Kuba Kosecki) i ustawimy sobie jako zdjęcie dnia na Podbramkowo. Wielkie dzięki za doczytanie do końca :)

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Wszystkich czytelników komentujących Nasze artykuły, prosimy o podpisywanie się pod swoimi wypowiedziami, nie używania wulgaryzmów i o brak spamowania. Zastrzegamy sobie prawo do usunięcia wybranego - niestosownego - komentarza.

Redakcja.